Fragment mapy fizycznej wybrzeża Czarnogóry
MAGIA STAREGO KOTORU
Bałkany...doliny
rzeczne i górskie, pasma Gór Dynarskich rzeźbione przez Naturę w
ciągu ostatnich milionów lat przeglądające się w błękitnych
wodach Adriatyku;
-
Bałkany, których ziemia drży co kilka stuleci, wstrząsane przez
Naturę dającą dowód, że jeszcze nie wszystko zostało
"zbudowane", zakończone, że wciąż jeszcze trwa ich
rozwój i kształtowanie; tak właśnie Ona uczy rodzaj ludzki pokory
wobec swej mocy twórczej i zarazem niszczącej;
-
Bałkany o wspaniałej przyrodzie i klimacie;
-
Bałkany skaliste, pokryte lasami, dzikie, groźne, nieprzewidywalne,
a mimo to od niepamiętnych czasów zamieszkałe przez plemiona
Ilirów od Dunaju na północy po południowe krańce. Ludzie ci
mieszkali nad rzekami, w dolinach górskich i na wybrzeżu
adriatyckim; nauczyli się współżyć z przyrodą wykorzystując to,
co było możliwe do wykorzystania w ich codziennej egzystencji.
To
Ilirowie utworzyli pierwsze osady nad Adriatykiem, którego spokojne
wody były źródłem pożywienia i drogą komunikacyjną.
Taką
osadą w swych początkach był Kotor, znany Grekom od IIIw pne ze
swego niezwykłego położenia – w głębi lądu i nad zatoką
morską. Ruchliwi i sprytni Grecy tę ilirską osadę przekształcili
w port kupiecki i nazwali go w swoim języku Acurion.
W 168r
pne w tej części wybrzeża adriatyckiego Rzymianie utworzyli
prowincję Iliria i Acurion stał się częścią Republiki Rzymskiej
zyskując nazwę Acruvium.
Wprowadzono
tam rzymski porządek prawny, wszystko, co żyło zostało
zewidencjonowane, podatki zapłacone, a życie zorganizowane.
Urzędnicy rzymscy przyznawali, że Iliria zawsze dostarczała
dzielnego, bitnego żołnierza legionom.
Z
początkiem nowego tysiąclecia, z krajów Południa dotarła poprzez
Grecję nowa wiara przyjmowana najczęściej przez ludzi ubogich i
niewolników. Głoszona przez Apostoła Narodów, Pawła z Tarsu i
jego uczniów w postaci nauk i listów, podczas ich podróży do
miast greckich i do Epiru, była przyjmowana przez ludzi z nadzieją
jako Dobra Nowina (Ewangelia). Powstawały pierwsze gminy
chrześcijańskie.
Po
rozpadzie Imperum Romanum, Acruvium weszło w skład Cesarstwa
Wschodnio - rzymskiego ze stolicą w Konstantynopolu, późniejszego
Bizancjum; po wybudowaniu twierdzy ponad miastem stało się jednym z
najważniejszych miejsc obronnych w państwie. Władza zmieniła
nazwę miasta na Dekaderon.
Pod
koniec VIw ne i przez VIIw napływały drogami, ścieżkami przez
górskie przełęcze, w głąb Półwyspu Bałkańskiego plemiona
słowiańskie, które wkrótce rozlały się po całych Bałkanach.
Słowianie, poszukując nowych siedzib, przyjmowali miejscowe
tradycje, obyczaje, wiarę "zżywając się" z nowym
środowiskiem.
Z
czasem Iliryjczycy "rozpłynęli się" w morzu ludności
słowiańskiej.
Powstawały nowe państwa, teraz już słowiańskie.
Przez
dwieście lat, od XIIw do XIVw miasto przeżywało rozkwit
gospodarczy i kulturalny, gdyż
było "oknem na świat" państwa serbskiego rządzonego
przez dynastię Nemaniczów, która zmieniła jego nazwę na Kotor.
Niebawem pojawiło się w Europie pd-wsch zagrożenie ze strony
Imperium Turków osmańskich. W związku z tym Kotor wraz z całym
rejonem Zatoki Kotorskiej poddał się potężnej i bogatej Republice
Weneckiej w 1420r. Nastał znów dobry okres w dziejach tej pięknej
krainy.
Wenecjanie otoczyli miasto ciągiem murów obronnych,
bastionów i wież; fortyfikacje "wspinały się" na
Samotne Wzgórze (260m npm), gdzie ilirską twierdzę rozbudowano w
potężną twierdzę sv.Ivan. Łączna długość murów wynosiła
4,5 km.
Do Kotoru można dostać się Bramą Morską od strony Zatoki
Kotorskiej, Północną i Południową. Tak umocnione, obwarowane
miasto nigdy nie padło łupem piratów, którzy grasowali po
Adriatyku napadając na miasta i osady.
Z początkiem XVIw Turcy
osmańscy oblegli Kotor, lecz miasto dzięki swoim fortyfikacjom
obroniło się. Po
upływie ponad stu lat najeźdźcy osmańscy ponowili próbę jego
zdobycia lecz znów ponieśli klęskę.
To miasto było jednym z
nielicznych miejsc na Bałkanach, które nigdy nie dostały się pod
panowanie Osmanów. Na weneckich mapach Kotor figurował pod nazwą
Cattaro.
Wenecja
rządziła w Kotorze poprzez swoich przedstawicieli w osobach
miejscowych, wpływowych członków bogatych rodzin do 1797r.
We
Włoszech trwały wojny Napoleona z Austrią i Rosjanami. Upadła
Republika Wenecka. W wyniku postanowień pokoju w Campo Formio Kotor
z całym regionem Zatoki znalazł się w granicach Monarchii
Habsburskiej.
Dla
miasta to był okres destabilizacji, gdyż przechodziło ono
parokrotnie "z rąk do rąk" czyli było zajmowane przez
Francuzów, a następnie przez wojska rosyjskie.
Z tego okresu
(1810r) pochodzłi francuski teatr w Kotorze i parę innych obiektów
użyteczności publicznej.
Oprócz
pięknych kart w historii miasta należy pamiętać, niestety, i o
katastrofach, jak epidemia dżumy i parokrotne trzęsienia ziemi w
ciągu ostatnich trzystu lat.
Miasto ponosiło straty w zabudowie
mieszkalnej, publicznej, kościelnej i obronnej.
Ostatnie
z trzęsień ziemi, z kwietnia 1979r wyrządziło duże szkody w
zabytkowej zabudowie miasta; bardzo ucierpiała katedra św. Tripuna,
która po renowacji odzyskała pierwotny, romański wygląd, a miasto
– swój dawny urok i blask.
Było
upalne, czerwcowe popołudnie Południa.
Przekroczyłam
most na rzece Skurda i obok wieży z cytadelą pamiętającą XIIIw,
weszłam na bulwar wzdłuż wybrzeża, zdobny w rozczochrane palmy i
kolorowe krzewy oleandrów, wpatrzona w malowniczy pejzaż: zatoka,
nad nią miasto za szarymi murami u stóp górskich olbrzymów o
przepaścistych stokach, miejscami porośniętych kępami zieleni. To
bajkowe tło "przecinał" czasem smukły, ostry cyprys.
Rzeka Skurda, wieża i cytadela (XIIIw), mury obronne i widok na fortyfikacje
Fortyfikacje Kotoru
Bulwar wzdłuż wybrzeża zatoki
Rozległe, skaliste wzgórze nad Starym Miastem, ku mojemu zdziwieniu
pokrywały...ciągi murów obronnych, wież, bastionów, pośrodku
stał mały kościół, a wszystko to wieńczyła stara twierdza; a
potem były "schodzące" w dół mury i potężne
fortyfikacje z bramą od strony Zatoki Kotorskiej i mury ciągnące
się wzdłuż wybrzeża i rzeki Skurda. Właśnie te fantastyczne,
groźne umocnienia, które przez blisko tysiąc lat, pieczołowicie
naprawiane po napadach pirackich, oblężeniach przez różne wojska,
także tureckie i po wstrząsach sejsmicznych, aż do XIXw zapewniały
miastu bezpieczeństwo. Podziwiałam wspaniałe góry Lovcen z
ufortyfikowanym Samotnym Wzgórzem na pierwszym planie, pasmem Vrmac
po przeciwnej stronie szmaragdowej zatoki i nie mogłam się skupić
nad tym, co mi do ucha mówił facet przez Tour Guida. Wokół było
ciekawiej niż mogłam sobie wyobrazić, np pływający,
kilkupiętrowy "blok mieszkalny" przycumowany jakieś 70m
od murów miejskich i renesansowej Bramy Morskiej (Bramy od Morza),
na której nad wejściem widniał Lew św.Marka, symbol potęgi
Republiki Weneckiej. Wraz z "rzeką" turystów dosłownie
"wpłynęłam" w ... historię.
Renesansowa Brama od Morza (Brama Morska)
Znalazłam się w
starodawnym Kotorze, Cattaro, i stojąc w cieniu Pałacu Kniazia
(XVII-XVIIIw) przy Placu Broni słuchałam miejskiego przewodnika
przekazującego nam skomplikowane, burzliwe i ciekawe dzieje miasta,
informacje o zabytkach i różne ciekawostki, po czym dostałam do
ręki dokładny plan miasta Kotor. Wysłuchałam propozycji, co
powinno się zobaczyć oraz pocieszającej informacji, że trudno się
zgubić w mieście zdążając na miejsce zbiórki czyli pod miejski
pręgierz, bo gdy za plecami będą góry z fortyfikacjami, to przed
nami będzie na pewno Boka Kotorska, więc problemu nie będzie i -
rozeszliśmy się na około półtorej godziny.
Nareszcie można sobie po prostu pójść tam, gdzie przyjdzie ochota; wielka szkoda, że wolnego czasu było tak mało!
Na razie rozglądałam się po
największym placu Kotoru.
Naprzeciw mnie była wieża zegarowa z chronometrem podającym dokładny czas od 1602r, ale podobno "szczęśliwi czasu nie liczą" więc postanowiłam się do tego zastosować.
Nareszcie można sobie po prostu pójść tam, gdzie przyjdzie ochota; wielka szkoda, że wolnego czasu było tak mało!
Plac Broni
Plac Broni
Naprzeciw mnie była wieża zegarowa z chronometrem podającym dokładny czas od 1602r, ale podobno "szczęśliwi czasu nie liczą" więc postanowiłam się do tego zastosować.
Wieża zegarowa
Na
dobry początek uwagę moją przykuł oryginalny średniowieczny
pręgierz, w kształcie piramidy, takie urządzenie do wymierzania
kary.
Delikwenta przywiązywano plecami do niego, a twarzą do publiki, która mogła reagować różnie na jego widok. Ale załóżmy, że wystarczyło pokazać skazanego, co wśród np. dwutysięcznej społeczności miejskiej już było napiętnowaniem, a on musiał oglądać twarze i oczy także tych, których skrzywdził i słuchać, co mówiono na jego temat. Pewnie nie raz poczuł dreszcze na plecach.
Średniowieczny pręgierz
Delikwenta przywiązywano plecami do niego, a twarzą do publiki, która mogła reagować różnie na jego widok. Ale załóżmy, że wystarczyło pokazać skazanego, co wśród np. dwutysięcznej społeczności miejskiej już było napiętnowaniem, a on musiał oglądać twarze i oczy także tych, których skrzywdził i słuchać, co mówiono na jego temat. Pewnie nie raz poczuł dreszcze na plecach.
Pałac rodziny Bizanti (XVIIw)
Wąską
uliczką między weneckimi pałacami, z których jeden należał do
rodziny Bizanti (XVIIw), znanej od dawna i wielce zasłużonej,
przeszłam na następny plac.
Pałac rodziny Pima (XVIIw)
Pałac rodziny Pima (XVIIw)
Tu
oglądałam siedzibę szlacheckiej rodziny Pima z XVIIw, która
wydała poetów, humanistów i profesora prawa na uniwersytecie w
Padwie; obok zaś pachniała smacznie restauracja, i dzień był tak
pełen wrażeń..! Spodobały mi się balkony na elewacji pałacu,
szczególnie długi balkon na II piętrze - najdłuższy w Kotorze,
gdzie niegdyś pewnie przesiadywały damy spoglądając na plac,
śmiejąc się i rozmawiając ze znajomymi.
Weszłam w kolejną uliczkę - oczywiście bez nazwy – w Kotorze i w innych tutejszych, starych miastach ulice nie mają "patronów" i po paru minutach stanęłam na dużym placu Św. Tripuna (Tryfona).
Ujrzałam romańską katedrę z dwoma wieżami połączonymi galerią, zaś ponad nią widniała piękna rozeta, a nad rozetą, na Samotnym Wzgórzu na tle nieba szarzały mury twierdzy sv. Ivan.
Katedrę wybudowano w miejscu istniejącego tu już w IXw kościoła św.Tripuna. Weszłam do mile chłodnego wnętrza.
Świątynia była trójnawowa; w apsydzie ujrzałam romańsko-gotyckie cyborium, gdzie kolumny podtrzymują baldachim z figurką anioła, a rzeźbione obrazy przedstawiają sceny z życia św.Tripuna.
Oryginalna ornamentyka wokół ołtarza, piękna, drewniana ambona, niewiele obrazów, kamienne, proste kolumny i łagodne łuki stropu nawy głównej i bocznych składają się na surowy aczkolwiek elegancki wystrój katedry.
Osobliwe jest muzeum katedralne, gdzie widziałam cenne naczynia liturgiczne i monstrancje wykonane ze srebra i wspaniale rzeźbione, szaty liturgiczne, rzeźby Ukrzyżowanego Chrystusa i św. Tripuna – wspaniałe dzieła średniowiecznej sztuki
sakralnej.
Chrystus Ukrzyżowany
Pieta
Trumna ze szczątkami św. Tripuna
W skarbcu oprócz relikwii Patrona katedry jest pamiątka związana z naszą historią: srebrny krucyfiks, którym legat papieski błogosławił polskie wojska króla Jana III Sobieskiego podczas bitwy pod Wiedniem, stoczonej 12 września 1683r.
...i restauracja, jakich wiele na Starym Mieście
Weszłam w kolejną uliczkę - oczywiście bez nazwy – w Kotorze i w innych tutejszych, starych miastach ulice nie mają "patronów" i po paru minutach stanęłam na dużym placu Św. Tripuna (Tryfona).
Ulica bez nazwy, domy bez numerów
Romańska katedra św. Tripuna (Tryfona); konsekracja w 1166r
Ujrzałam romańską katedrę z dwoma wieżami połączonymi galerią, zaś ponad nią widniała piękna rozeta, a nad rozetą, na Samotnym Wzgórzu na tle nieba szarzały mury twierdzy sv. Ivan.
Widok na twierdzę
Katedrę wybudowano w miejscu istniejącego tu już w IXw kościoła św.Tripuna. Weszłam do mile chłodnego wnętrza.
Romańsko-gotyckie cyborium
Świątynia była trójnawowa; w apsydzie ujrzałam romańsko-gotyckie cyborium, gdzie kolumny podtrzymują baldachim z figurką anioła, a rzeźbione obrazy przedstawiają sceny z życia św.Tripuna.
Ambona
Stylowe wnętrze katedry
Oryginalna ornamentyka wokół ołtarza, piękna, drewniana ambona, niewiele obrazów, kamienne, proste kolumny i łagodne łuki stropu nawy głównej i bocznych składają się na surowy aczkolwiek elegancki wystrój katedry.
Muzeum katedralne; wejście do skarbca
Osobliwe jest muzeum katedralne, gdzie widziałam cenne naczynia liturgiczne i monstrancje wykonane ze srebra i wspaniale rzeźbione, szaty liturgiczne, rzeźby Ukrzyżowanego Chrystusa i św. Tripuna – wspaniałe dzieła średniowiecznej sztuki
sakralnej.
Chrystus Ukrzyżowany
Pieta
Trumna ze szczątkami św. Tripuna
W skarbcu oprócz relikwii Patrona katedry jest pamiątka związana z naszą historią: srebrny krucyfiks, którym legat papieski błogosławił polskie wojska króla Jana III Sobieskiego podczas bitwy pod Wiedniem, stoczonej 12 września 1683r.
Widok z balkonu muzeum na plac św. Tripuna
Z boku katedry - pałac Drago (XVw)
Katedra
Św. Tripuna konsekrowana w 1166r to najbardziej znany, cenny obiekt
zabytkowy Czarnogóry, który mocno ucierpiał podczas trzęsienia
ziemi w 1667r i w kwietniu 1979r; społeczność Kotoru dopiero w
obecnej dobie przywróciła świątyni jej dawny wygląd i
dostojeństwo. Następna cienista, uliczka zawiodła mnie przed
XVIII-wieczny pałac rodziny Grgurina, w którym obecnie mieści się,
podobno godne uwagi, Muzeum Morskie.
Muzeum Morskie Czarnogóry
Idąc
labiryntem uliczek, przy których były hotele, butiki i dziesiątki
sklepów z pamiątkami, a była to głównie ceramika – pojemniki
na oliwę, różne kubki, talerze, filiżanki, figurki kotów,
dotarłam do Placu Jedności i Braterstwa, przy której zobaczyłam
cerkiew św. Łukasza (XIIw ). Nazwa placu zabrzmiała mi trochę
nowocześnie w porównaniu z nazwami placów w Kotorze, np. Plac
Broni, Plac Mąki, Plac Drewna – chyba na tych placach takimi
artykułami handlowano.
Cerkiew św. Łukasza początkowo była kościołem katolickim o cechach architektury rzymskiej. Gdy wobec zagrożenia tureckiego do Kotoru napływali ludzie wyznania prawosławnego, tę świątynię oddano im do użytku.
Ikonostas
...i ołtarz katolicki
Obecna cerkiew św.Łukasza jest znana z posiadania ołtarza kościoła katolickiego, którym niegdyś była i prawosławnego ikonostasu. Co ciekawe – podłoga świątyni została wykonana z płyt nagrobnych obywateli miasta obu wyznań. To jedyny obiekt w mieście, który nie poniósł większych szkód podczas ostatniego trzęsienia ziemi.
W pobliżu, przy tym placu jest kolejny obiekt sakralny, cerkiew św. Mikołaja z końca XIXw z wieloma pięknymi ikonami.
Piękne tło dla Starówki
Cerkiew św.Łukasza, niegdyś kościół katolicki (XIIw)
Cerkiew św. Łukasza początkowo była kościołem katolickim o cechach architektury rzymskiej. Gdy wobec zagrożenia tureckiego do Kotoru napływali ludzie wyznania prawosławnego, tę świątynię oddano im do użytku.
Apsyda świątyni
Ikonostas
...i ołtarz katolicki
Obecna cerkiew św.Łukasza jest znana z posiadania ołtarza kościoła katolickiego, którym niegdyś była i prawosławnego ikonostasu. Co ciekawe – podłoga świątyni została wykonana z płyt nagrobnych obywateli miasta obu wyznań. To jedyny obiekt w mieście, który nie poniósł większych szkód podczas ostatniego trzęsienia ziemi.
Cerkiew św. Mikołaja
W pobliżu, przy tym placu jest kolejny obiekt sakralny, cerkiew św. Mikołaja z końca XIXw z wieloma pięknymi ikonami.
Zagłębiłam
się w plątaninę uliczek Kotoru, wąskich, krętych, gdzie
znalazłam trochę cienia, a więc chłodu.
Ulica jak w Wenecji
Na Starym Mieście można odwiedzić więcej ciekawych kościołów katolickich, których wiek niewiele odbiega od wieku cerkwi św.Łukasza, np kościół pw. Matki Bożej od Rzeki (1221r), który był wczesnochrześcijańską bazyliką w Viw ne, usytuowany w pobliżu Bramy Północnej zwanej też Bramą od Rzeki, kościół św. Pawła
Ulica jak w Wenecji
Na Starym Mieście można odwiedzić więcej ciekawych kościołów katolickich, których wiek niewiele odbiega od wieku cerkwi św.Łukasza, np kościół pw. Matki Bożej od Rzeki (1221r), który był wczesnochrześcijańską bazyliką w Viw ne, usytuowany w pobliżu Bramy Północnej zwanej też Bramą od Rzeki, kościół św. Pawła
konsekrowany
w 1263r, kościół św.Anny z przeł.XII/XIIIw czy też kościół
św. Michała (przeł.XIII/XIVw), zbudowany na ruinach
benedyktyńskiego obiektu z Viw.
Niestety, nie mogłam zobaczyć tych świątyń, ale zdaję sobie sprawę, że każda z nich posiada cenne pamiątki z odległej przeszłości jak chrzcielnice, stare freski, oryginalne ołtarze, zaś ich atmosfera przypomina aurę katedry św.Tripuna swym sędziwym dostojeństwem i skromnością wystroju – przecież niektóre pochodzą z okresu przedromańskiego, wczesnochrześcijańskiego.
Niestety, nie mogłam zobaczyć tych świątyń, ale zdaję sobie sprawę, że każda z nich posiada cenne pamiątki z odległej przeszłości jak chrzcielnice, stare freski, oryginalne ołtarze, zaś ich atmosfera przypomina aurę katedry św.Tripuna swym sędziwym dostojeństwem i skromnością wystroju – przecież niektóre pochodzą z okresu przedromańskiego, wczesnochrześcijańskiego.
Na
Starówce są i klasztory franciszkańskie (XVII, XVIIIw) wciąż
działające i pozostałości po znacznie starszych zgromadzeniach
dominikańskim i franciszkańskim, o których wiele napisano na
tablicach info. W świetle tych informacji dochodzi się do wniosku,
że rejon Zatoki Kotorskiej i jego stolica do czasów dzisiejszych są
ostoją katolicyzmu w Czarnogórze. A pałace? Najstarszy, bo z XIVw
jest pałac rodziny Buca, zasłużonej dla miasta Kotoru; przy placu
św.Tripuna jest gotycki pałac Drago. Inne szlacheckie rezydencje
powstawały już w czasach dominacji weneckiej i późniejszych.
Bardzo stary dom przy jednej z uli mista
Ciekawa balustrada
Przyglądając
się układowi urbanistycznemu w czasie spaceru oglądałam doskonale
zachowany, średniowieczny układ ulic i nieregularnych placów wraz
z zabudową także mieszkalną utrzymaną w stylu XIV- XVIIw;
jednocześnie zauważa się, jak poważny wpływ wywarła Wenecja na
sposób zabudowy Kotoru.
Ciasne uliczki, stłoczone, stare domy, kamienice mało przypominające renesansowe czy barokowe pałace – chyba w ozdobnych detalach, jak płaskorzeźby na elewacjach, rozkładzie pomieszczeń użytkowych i ich wyposażeniu. Te weneckie pałace miały niewielkie patia i tylko tam, "prywatnie", można było sobie pozwolić na odrobinę zieleni ze względu na oszczędność miejsca w mieście otoczonym potężnym murem obronnym i fortyfikacjami, gdzie również widać wpływy weneckie.
Wiekowa topola na placu
Tylko na jednym z placów napotkałam jedyne na Starówce drzewo – wiekową topolę. A jak tu trafić gdziekolwiek, jeśli ulice nie mają nazw, a domy – numerów? Listonosze i zwykli obywatele jakoś trafiają. Chyba w tym mieście wymyślili niezawodny sposób odnalezienia obiektu lub mieszkańca metodą "koniec języka za przewodnika".
Ciasne uliczki, stłoczone, stare domy, kamienice mało przypominające renesansowe czy barokowe pałace – chyba w ozdobnych detalach, jak płaskorzeźby na elewacjach, rozkładzie pomieszczeń użytkowych i ich wyposażeniu. Te weneckie pałace miały niewielkie patia i tylko tam, "prywatnie", można było sobie pozwolić na odrobinę zieleni ze względu na oszczędność miejsca w mieście otoczonym potężnym murem obronnym i fortyfikacjami, gdzie również widać wpływy weneckie.
Wiekowa topola na placu
Tylko na jednym z placów napotkałam jedyne na Starówce drzewo – wiekową topolę. A jak tu trafić gdziekolwiek, jeśli ulice nie mają nazw, a domy – numerów? Listonosze i zwykli obywatele jakoś trafiają. Chyba w tym mieście wymyślili niezawodny sposób odnalezienia obiektu lub mieszkańca metodą "koniec języka za przewodnika".
Takie
myśli towarzyszyły mi podczas spaceru labiryntem ulic Starówki.
Wygrzewający się kotek
Wygrzewający się kotek
Kocia drzemka na wystawie u jubilera
Towarzyszyły mi widoki kotów: wygrzewającego
się w słońcu, przeciągającego się przy wejściu do kawiarni,
kościoła czy też sklepiku; jeden nawet spokojnie sobie drzemał na
wystawie, wśród srebrnej biżuterii wyglądając jak urocza
figurka. Koty w Kotorze - sympatyczne, przyjazne, i na ogół -
"dachowce".
Muzeum Kota w Kotorze
W swej przechadzce po Starówce trafiłam nawet na Muzeum Kotów; czymś się pewnie zasłużyły, że mają swoje muzeum, ale o tym może opowiedzieć tylko jakaś nieznana mi legenda. Naoglądałam się tylu różnorodnych kocich figurek z zamiarem zakupu, że – nie kupiłam żadnej. Zostały mi tylko fotki kotorskich kotów.
Muzeum Kota w Kotorze
W swej przechadzce po Starówce trafiłam nawet na Muzeum Kotów; czymś się pewnie zasłużyły, że mają swoje muzeum, ale o tym może opowiedzieć tylko jakaś nieznana mi legenda. Naoglądałam się tylu różnorodnych kocich figurek z zamiarem zakupu, że – nie kupiłam żadnej. Zostały mi tylko fotki kotorskich kotów.
Polubiłam
to miasto, tę "perłę Czarnogóry" i chętnie bym je jeszcze raz odwiedziła, ale chciałabym
mieć na ten pobyt więcej czasu – na obejrzenie Kotoru wieczorem,
w świetle neonów i latarni ulicznych, a wczesnym rankiem wspiąć
się na Samotne Wzgórze, do ilirskiej twierdzy, albo chociaż do
kościoła Matki Bożej od Zdrowia i stamtąd spojrzeć na miasto, na
Bokę Kotorską, marinę, port i okolicę; wtedy poczułabym się w
pełni usatysfakcjonowana. Bo też ten widok chyba nie ma sobie
równych, o czym przekonałam się kilka dni później, w innych
okolicznościach.
Samotne Wzgórze- ufortyfikowane: mała twierdza, bastiony, twierdza św.Jana,
kościół Matki Bożej od Zdrowia (XVw), ciągi murów
Samotne Wzgórze- ufortyfikowane: mała twierdza, bastiony, twierdza św.Jana,
kościół Matki Bożej od Zdrowia (XVw), ciągi murów
Tym
razem to był tylko "rzut oka" na średniowieczne miasto
leżące na skrawku wybrzeża zatoki morskiej, wciśniętej między
górskie giganty.
Teatr francuski z 1810r
Popołudnie nad Boką Kotorską
Chodząc starymi uliczkami "oddychałam" historią wyzierającą z otwartych drzwi domów, pałaców i świątyń i czułam jej magię. Wszystko jednak tu jest prawdziwe i autentyczne, jak prawdziwe i autentyczne mogą być tylko Bałkany.
Teatr francuski z 1810r
Popołudnie nad Boką Kotorską
Żegnaj, Stary Kotorze o wspaniałej historii
Chodząc starymi uliczkami "oddychałam" historią wyzierającą z otwartych drzwi domów, pałaców i świątyń i czułam jej magię. Wszystko jednak tu jest prawdziwe i autentyczne, jak prawdziwe i autentyczne mogą być tylko Bałkany.
Wrzesień 2018r Ewa
Utracka