środa, 10 lipca 2019

PERŁY CZARNOGÓRY




              Park Narodowy Durmitor; tajemnicze góry, głębokie lasy, doliny i osiedla


         TAJEMNICE LASÓW, GÓR I DOLIN CZARNOGÓRY


         W sobotni poranek szłam, omijając kałuże pozostałe po nocnej burzy, pożegnać się z Adriatykiem. Morze ciemno-szmaragdowe groźnie szumiało pod wiszącymi, chmurami, a ku plaży zdążały biało-grzywe "tsunami" strasząc grono żegnających. Wiał chłodny wiatr i kapał deszcz, więc ceremonia była krótka lecz zakończona pełnym nadziei – do zobaczenia!
         Po zachodzie słońca, nad Adriatykiem...

Chwilę później przez okno autokaru oglądałam obrazy skalistych gór, zielonych łąk, drzew i zarośli mokrych od deszczu oraz tonące we mgle Jezioro Szkoderskie...
Im bliżej Podgoricy tym szybciej poprawiała się pogoda i zaczęły się coraz bardziej słoneczne krajobrazy.
Wreszcie Podgorica, stolica Czarnogóry, położona nad rzeką Moraczą, wpadającą do Jeziora Szkoderskiego.
Za Podgoricą zaczęły się pojawiać wyższe pasma Gór Dynarskich.
                                              Góry Dynarskie za Podgoricą
                                                   Koryto rzeki Moraczy
                                                     Rzeka Moracza
Rzeka Moracza szmaragdową wstęgą wijąca się w głębokim korycie wyścielonym wapiennymi skałami "wcinała się" w zbocza Gór Dynarskich, w których pracowicie rzeźbiła kanion o długości 40 km. 
                                        Budowa drogi jezdnej nad rzeką
                                                           Moracza pracuje
                             Niezgodności kątowe w przebiegu warstw skalnych
Podróż przez tą górską krainę była ciekawa, obfitująca w zakręty, zdarzały się też tunele. Czarnogórcy budując drogi w trudnych górskich warunkach często po prostu "dziurawią" te góry, nie przejmując się zabezpieczeniem w postaci obudowy, podpór, a drogę utwardzają i jazda, skrót gotowy!
Wielka szkoda, że wąska droga nie stwarzała szansy, choćby na parę minut postoju na zrobienie paru zdjęć. Smętnym wzrokiem patrzyłam przez okno oglądając w naturze przekroje geologiczne tak czytelne, że nawet oko geologa-amatora nie mogło nie zauważyć niezgodności kątowych w zaleganiu warstw, ich przebieg sugerujący struktury, które z upływem czasu, a także po wstrząsach sejsmicznych ulegały deformacjom oraz nieustannej rzeźbie erozyjnej.Tu było widać, że nasza Ziemia wciąż żyje, a jej historia dzieje się na "naszych oczach". 
Parę wstrząsów sejsmicznych może diametralnie zmienić krajobraz i poważnie wpłynąć na życie społeczeństw, jak np.słynne trzęsienia Ziemi w Skopje (1960r), czy trzęsienie Ziemi w Czarnogórze (kwiecień 1979r), którego ofiarą padły Budva, Perast, Kotor czy Stary Bar, ten ostatni zamieniony w "miasto duchów".
                                      Kanion Moraczy i widoczna droga jezdna
Starałam się zrobić choć kilka fotek z autokaru; niestety, nie mogłam pokazać głębokości kanionu Moraczy. Takie zdjęcie było możliwe z "lotu ptaka" lub z okna pociągu Belgrad – Bar. Jego trasa poprowadzona wąską "półką" powyżej drogi jezdnej, ginąca wśród drzew i tuneli była przez moment widoczna na...moście kolejowym, zbudowanym wśród skał. 
        Kanion Moraczy; widoczny fragment mostu kolejowego na trasie Belgrad - Bar
                                                           Kanion Moraczy                              
     Strome, prawie pionowe, wysokie ściany kanionu Moraczy. Trasa podróży wzdłuż rzeki, wiedzie po półce skalnej i znika w tunelu
Po króciutkiej chwili znalazłam się w miejscu zwanym Platije, gdzie nieomal pionowe, prawie 1000-metrowej wysokości ściany skalne tworzyły ciasny i głęboki kanion, na którego dnie szalała na progach skalnych i w wodospadach Moracza, zaś autokar pędził drogą na swojej "pólce," aż zniknął w tunelu. 
          Średniowieczny kompleks cerkiewno-klasztorny. Brama wejściowa  w murze
Gdy tunel się skończył, ku wielkiemu zdziwieniu ujrzałam dość obszerne miejsce, gdzie przy drodze był wygodny parking, za którym niewinnie szemrała szmaragdowa Moracza, a jej kanion rozszerzył się w jasną, gościnną dolinę. 
Wreszcie na 47-mym kilometrze od Podgoricy postój i odpoczynek! 
Szeroki chodnik zawiódł mnie do bramy w kamiennym murze, który otaczał czarnogórską "perełką": w "sercu" Gór Dynarskich prawosławny kompleks cerkiewno-klasztorny pw. Zaśnięcia Najświętszej Bogarodzicy od stuleci oczekiwał odwiedzin pielgrzymów, a obecnie i turystów. 
Wystarczyło przejść przez bramę, by znaleźć się wśród wonnej zieleni, w innym  świecie!
                  Klasztorna cerkiew pw. Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy. XIIIw.
Nie przeszkadzali mi ludzie, mimowolnie cicho wypowiadane słowa, "na gorąco" wymieniane wrażenia, bo to wszystko tonęło we wszechobecnej ciszy. 
Ta święta cisza wieków wraz z ze wspaniałym otoczeniem tworzyła w człowieku nastrój pobudzający do rozmyślań nad upływem czasu, w którym rozgrywały się różne, także niezbyt odległe wydarzenia, dotykające także i to zagubione w głębokich lasach, trudno dostępne miejsce...
             Zabudowania klasztorne, dom noclegowy dla pielgrzymów i dziedziniec 
Zanim weszłam do cerkwi oglądnęłam dziedzińce przy zabudowaniach monastyru męskiego, zamieszkałego przez ...trzech mnichów i "noclegowni" dla pielgrzymów - miejsca zdobne w kwiaty i pokryte trawnikami. 
                             Klasztor, kwietniki i pielęgnowane rośliny i trawniki
                                                 Studnia dla pielgrzymów
                                    Studnia z mozaiką Madonny z Dzieciątkiem
W pobliżu noclegowni stała stara studnia z mozaiką przedstawiającą Najśw. Panienkę z Dzieciątkiem. 
O własnościach wody studziennej mówiono, że to woda "odpuszczająca" grzechy, więc grzesznice podobno piły ją na zapas.
Dziełem mnichów było staranne utrzymanie ładu i porządku w uświęconym miejscu, pielęgnowanie zieleni, rabat i kwietników oraz ogrodu warzywnego i z ziołami.
Cerkiew pw. Zaśnięcia Najświętszej Bogarodzicy zbudowano w XIIIw; jest świątynią jednonawową z przedsionkiem, absydą i prezbiterium oraz dobudowaną kaplicą św. Eliasza. Ściany i strop pokrywają freski barwne, fantastyczne, jakich jeszcze nie oglądałam...W postaciach Świętych, w ich rysach twarzy zauważa się wpływy bizantyjskie. Poniżej ich zachowały się jakimś cudem(!) malowidła przedstawiające żywot proroka Eljasza oraz Bogarodzicę z aniołami. To najstarsze freski pochodzące jeszcze z XIIIw. W głównej nawie znajduje się grób księcia Stefana z rodu założycieli cerkwi. Ikonostas z wielkim krzyżem posiada typowy układ pięknych ikon: tronująca Madonna z Dzieciątkiem, Chrystus Pantokrator w wieku 33 lat, między nimi carskie wrota, a nad nimi "Ostatnia Wieczerza". W przedsionku XVII-wieczne freski pokazują Sąd Ostateczny. Starałam się, jak mogłam i co tylko mogłam zapamiętać i zapisać, gdyż niestety, w cerkwi nie wolno było fotografować.
Podczas najazdu Turków osmańskich (Ipoł. XVIw) świątynię i klasztor splądrowano, ograbiono z cenności i mocno zniszczono. W 1574r cerkiew została odbudowana.
Ze Świętej Góry Athos w Grecji sprowadzono mnicha Kosmę, bodajże ostatniego mistrza, który podjął się odnowienia zniszczonych, starych dzieł sztuki malarskiej. Wtedy to znaleziono i odnowiono owe cudem ocalałe freski zachowane w kaplicy św. Eljasza. Pozostałe - młodsze, odnowione i malowane w XVI i XVIIw są naprawdę wyjątkowe i... tak bardzo "bizantyjskie"!
Wychodząc na światło dzienne nie sposób było nie zauważyć romańskich portali również pokrytych malowidłami.
                                   Freski na elewacji, nad wejściem do cerkwi 
                                                     Freski na elewacji
                              Romański portal nad wejściem do cerkwi i freski
                               Portal romański, freski i tekst pisany starą cyrylicą
W sąsiedztwie opisanej cerkwi znajduje się druga, mała świątynia pw. św. Mikołaja, zbudowana w XVIIw i tu można było fotografować.
                                              Cerkiew pw. św. Mikołaja. XVIIw.
                Freski mnicha Kosmy przedstawiające piętnaście cudów św. Mikołaja
                                                         Cuda św. Mikołaja
Freski pokrywające ściany cerkiewki to także dzieło mnicha Kosmy z Góry Athos, przedstawiające piętnaście cudów św. Mikołaja.
Monastyr Moracza dziś tak cenny dla kultury czarnogórskiej, odegrał ważną rolę w historii kraju i w życiu ludzi; tu bowiem zapadały istotne decyzje, przepisywano stare dokumenty i księgi cyrylicą Słowian Południowych, nauczano sztuki czytania, pisania i dziejów narodu w trudnych czasach dla tego kraju. Teraz owe zabytki piśmiennictwa znalazły swoje miejsce w przycerkiewnym muzeum.
                                                 Cerkiew od strony ogrodu
Spokojnie, w ciszy przechadzałam się po dziedzińcach, ogrodzie, w którym pyszniły się yuki, pachniały zioła i kwiaty zwabiając pszczoły z pobliskiej pasieki. 
                                                     Pasieka w ogrodzie
Oglądałam dwa stare dzwony, tablice upamiętniające imiona mnichów, którzy walczyli z bronią w rękach o zachowanie tego świętego dla ludzi miejsca podczas tureckiego napadu w 1813r. 
                                     Stare dzwony i tablice pamiątkowe
Nie brak tu zadaszonych ławek dla odwiedzających monastyr, pragnących posilić się. Niewątpliwie osobliwa aura tego miejsca sprawiła, że pragnęło się pobyć, odpocząć tu jeszcze chwilę... Z ociąganiem się zmierzaliśmy w stronę parkingu, by ruszyć w dalszą podróż przez Góry Dynarskie.
                                                              Most w górach
Podziwiałam zdawałoby się dzikie, górskie krainy, a autokar pędził dobrej jakości drogą. 
Zmierzaliśmy w stronę kanionu rzeki Tary, na skraju Parku Narodowego Durmitor. 
                               Droga wiodąca do PN Durmitor i kanionu Tary
Spoglądałam na wspaniałe, chwilami pochmurne, tajemnicze krajobrazy i znów oglądałam wstęgę wykutej w zboczach górskich porządnej drogi, wiodącej do granicy z Serbią. Podjazdy, zakręty, zjazdy, parę tuneli "dziurawiących"góry i tu się już trochę wkurzyłam z powodu dróg, bo są, bo dało się! Tu, w Czarnogórze i w ogóle na Bałkanach widać, że wszystko i wszędzie da się wybudować, tylko u nas, w Polsce się nie da zbudować dróg bez wielkich(!) problemów.
Park Narodowy Durmitor obejmuje Góry Dynarskie (Alpy Dynarskie) z najwyższym szczytem Veliki Troglav(1913m npm), malowniczy, najgłębszy w Europie i czwarty co do głębokości na świecie, kanion rzeki Tary oraz równie słynny most Durdevica ponad nią zbudowany przed II wojną światową, który "zagrał w filmie" pt. "Działa Navarony".

                                                               Rzeka Tara
                                                           Dolina Tary
Tara jest najdłuższą rzeką w Czarnogórze; liczy ok. 149 km długości. 
Płynie na północ, ku granicy z Bośnią i Hercegowiną oraz z Serbią, przez Góry Dynarskie rzeźbiąc na ok.80-kilometrowym odcinku wąski, głęboki na prawie 1300m kanion. Jego ściany gdzieniegdzie porasta las mieszany z przewagą lasu iglastego; wśród "iglaków" zdarzają się cisy – "święte drzewa" ludności tubylczej.


                                                   
                                                   Ściany kanionu Tary
   
                                                    Ściany kanionu Tary
Rzeka meandruje raz między ciemnozielonymi, bliskimi sobie zboczami, to między skalistymi ścianami, czasem wręcz pionowymi, szaleje i pieni się na stopniach skalnych lub omijając głazy wystające z dna, to znów zadziwia swoją barwą – na ogół turkusową, czasem lazurową jak pogodne, letnie niebo, gdy toczy spokojnie swe wody. Jechałam widokową trasą wzdłuż rzeki Tary. Na brzegu brak miejsca choćby na najkrótszy postój, by pstryknąć parę fotek, chyba, że trafi się kilka domków tworzących wioskę. Góry Durmitor wraz z kanionem Tary jako Park Narodowy Durmitor wpisano na listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO. 

                                     Kanion rzeki Tary, najgłębszy w Europie
W okresie wiosenno - letnim na Tarze są organizowane przez biura turystyczne spływy pontonowe czyli raftingi. Spływy górską, kapryśną, pełną różnych przeszkód rzeką o pięknej barwie wód nieraz podnoszą znacznie poziom adrenaliny amatorom żeglugi jednocześnie wynagradzając ich hojnie niezwykłej urody widokami.
                                                             Rzeka Tara
Zobaczyłam tablicę z nazwą Durdevica Tara; poniżej parkingu dwa niewielkie gospodarstwa wraz z ogródkami przydomowymi i uprawnymi poletkami.
Przy parkingu kioski z napojami, pamiątkami i z miodem w słoiczkach, mnóstwo miodu, a przede wszystkim – most, wielki, wspaniały most ponad kanionem Tary.
                                                Przęsło mostu Durdevica
                                              Most Durdevica nad rzeką Tarą
Most zbudowano w najwęższym miejscu koryta rzeki, z góry zdawało się, że drugi jej brzeg był na "wyciągnięcie ręki," ale raczej nie należy próbować "skoku w dal", bo obraz był złudny. Niezwykły ten obiekt zlokalizowano w pobliżu miasta Żabljak. Długość jego wynosi 360m, średnia wysokość 170m. Most posiada pięć przęseł, największe, główne przęsło liczy 116m.
                                                    Rzeka Tara "pracuje"
                                                Widok z mostu na rzekę
                                              Najwęższe miejsce w kanionie
Projektantem tego interesującego obiektu był inżynier Mijat Trojanovic', a budowa mała miejsce w latach 1939-1940. Prace nadzorował inżynier Lazar Jaukovic'.
Powstający most był wówczas największym żelbetowym mostem łukowym w Europie, a jego budowa wymagała konstrukcji i ustawienia największych na świecie drewnianych rusztowań.
W czasie II wojny światowej w 1942r, partyzanci J.B.Tito postanowili zniszczyć ów most, by uniemożliwić przemarsz na drugą stronę kanionu oddziałom włoskich faszystów i wspierającym ich czetnikom. Postanowiono wysadzić most w powietrze i to zadanie zlecono Lazarovi Jaukovic'. Inżynier zdążył zniszczyć jedno przęsło, ostatnie, stwarzając wrogom przeszkodę w przebyciu kanionu Tary; niedługo po tym wpadł w ręce faszystów. Nieszczęsny budowniczy został rozstrzelany przez czetników na moście, który parę lat wcześniej zbudował.
Most na Tarze został naprawiony po zakończeniu działań wojennych; dziś jest szczególną, swoistą "perełką" Czarnogóry. Stojąc pośrodku niego podziwiałam piękne widoki wciąż dzikich, nieprzebytych lasów i gór podczas, gdy w dole szumiała pędząca wśród głazów, spieniona Tara.
                                        Głazy na trasie raftingu wzdłuż Tary
                                                            Kanion Tary
Jest jeszcze jedna atrakcja w ciekawym miejscu, jakim jest kanion Tary i most Durdevica ponad nim – to zip line czyli tyrolka, o raftingach Tarą już wspominałam. 
            Sekundy emocji podczas zjazdu tyrolką na wysokości ok 200m nad Tarą 
To świetna przygoda dla amatorów mocnych wrażeń w miejscu idealnym, aby zobaczyć ten najgłębszy w Europie kanion Tary z lotu ptaka. 
Widziałam takich śmiałków zjeżdżających tyrolką; powietrze wokół nich drżało od adrenaliny.
                                  Durdevica Tara; miejsce startu tyrolki
                                                           Wystartowali!
                          Czując dreszczyk emocji można podziwiać widoki
Stałam na moście, zamyślona, zapatrzona w fantastyczny krajobraz, w turkusową wstążkę Tary, aż przyszła pora wyjazdu w stronę przejścia granicznego z Serbią...
                    "Perełka" Czarnogóry wspaniałym miejscem na pożegnanie                      
W duchu żegnałam się z małą, a tak barwną, o bogatej historii, tajemniczą, bo lesistą i górzystą, ciekawą kulturalnie Czarnogórą, a tyle miejsc chciałabym  zobaczyć... może jeszcze kiedyś...a na razie żegnaj!


                                                                                              Ewa Utracka
   fot. Ewa Utracka