czwartek, 14 maja 2020

CHORWACJA - CIEKAWE MIEJSCA





                                                      Mapa południowej Dalmacji
   Google Earth 
                                                             Stare Miasto Korcula
                              Stare Miasto Korcula; widok z cieśniny Peljeskiej


     DALMATYŃSKA KORCULA W WENECKIM LUSTRZE

         Korcula - wyspa i miasto skąpane w słońcu, stare – jak otaczający je świat wysp tkwiących w lazurowym morzu, wśród bliskich i odległych łańcuchów górskich o nagich, szaro-białych graniach, smaganych zimowymi szkwałami...
Zasiedlali je ludzie; bohaterowie wojny trojańskiej - na pół mityczni, potem Ilirowie – dzielni zdobywcy, którym za mało było stałego lądu, wreszcie ruchliwi, filozofujący 
i mędrkujący Grecy, którym zbyt ciasno było w rodzinnej Helladzie. 
Oni byli pierwszymi budowniczymi osad, które stawały się z czasem portami czy też państwami – miastami, przynosząc ze sobą sztukę budowlano – architektoniczną i piękno na co dzień. 
Po nich przyszli Rzymianie, na mieczach niosąc prawo i organizację życia oraz tworzonych instytucji, ale także niewolnictwo i przemoc. 
Wieki średnie narzuciły władztwo Bizancjum. 
W VII w. pojawili się i zawładnęli miastem i wyspą Słowianie, a pamięć o sobie utrwalili poprzez imię króla Chorwatów ,Tomisława I, wymienione na głównej bramie wiodącej do Korculi.
W X w. zaczęło się panowanie morskiej republiki dożów – Wenecji, czego symbolem jest płaskorzeźba Lwa św. Marka na tejże bramie. Panowanie, zwłaszcza tej ostatniej potęgi odcisnęło się na wszystkich dziedzinach życia Korculan, widoczne zwłaszcza w budowlach sakralnych, mieszkalnych, obronnych i w sztuce. Wtedy to zaczęło rosnąć i "kształtować się " miasto Korcula na małym półwyspie, od stałego lądu – długiego półwyspu Peljesac, oddzielone "kanałem"(cieśniną) Peljeską.
Jest bardzo prawdopodobne, że rozbudowa miasta odbywała się zgodnie z ówczesnymi planami architektonicznymi czyli według wzorów weneckich.
Zdarzały się okresy, że wpływy obce słabły, Korcula cieszyła się niepodległością; 
i tu należy wspomnieć, że w 1214r władze ogłosiły jeden z pierwszych statutów w ówczesnej Europie – Statut miasta i wyspy Korcula znoszący niewolnictwo, który był najstarszym słowiańskim zbiorem praw.
Upłynęło zaledwie kilkadziesiąt lat wolności i Korcula wróciła pod panowanie weneckie, a dalsze"zawirowania historii" przyniosły władzę królów węgierskich, panów bośniackich, książąt Splitu i Republiki Dubrownickiej.
Z końcem XVIII w. powróciła w "ręce" weneckie, przeżywając napady piratów i epidemię dżumy. Epokę Napoleońską na Korculi zakończył Kongres Wiedeński i znalazła się ona wraz z Dalmacją pod panowaniem Imperium Habsburgów.
Traktat z Rapallo z 1920r przyznał Korculę Jugosławii; aż przyszedł 1991r, kiedy to wyspa i miasto znalazły się w granicach Republiki Chorwacji, z którą związany jest byt i każdy dzień jej mieszkańców.
                                                 Stare Miasto Korcula
Z "lotu ptaka"miasto Korcula wygląda jak "szkielet ryby"; zachowało bowiem swój średniowieczny układ ulic i placów. Ulice, a właściwie uliczki łącznie z główną są wąskie, kamienne i często ze schodami. Domy mieszkalne to dawne pałac"weneckie" "ojców miasta", bogatych kupców i żeglarzy oraz duchowieństwa, w których są widoczne wpływy gotyku weneckiego, renesansu i baroku. 
Zabudowa jest dość wysoka, zwarta, dlatego też mówi się "klimatyczna", gdyż w upalne dni wraz z dziedzińcami i małymi ogrodami zapewnia ożywczy cień, a w czasie krótkiej, śródziemnomorskiej zimy chroni od wichrów i deszczu. 
Generalnie – błękitny Adriatyk i Morze Śródziemne obdarzają wyspę i jej "sąsiadki" łagodnym klimatem czyniąc Korculę wyspą skąpaną w słońcu. 
Miasto Korcula nie ma plaż, wybrzeże w jej okolicy jest skaliste. Niewielki półwyep otaczają przystanie dla różnych jednostek pływających zapewniających transport, komunikację i handel oraz warunki do uprawiania żeglarstwa.
                                                         Przystań w Korculi
Pewną zagadką była dla mnie obecność wody pitnej na wyspie. Przejechałam ją autokarem "wzdłuż i wszerz"i nie widziałam żadnych wód powierzchniowych tj rzeki, strumienia, choćby stawu czy jeziorka. Tylko miejscowość Blato w środku wyspy zapewnia jej części wodę "głębinową", pozostałym jest ona dostarczana ze stałego lądu.
                                             Korcula - widok na Starówkę
Płynąc kanałem Peljeskim widać solidne mury obronne i wieże (kula) strażnicze w murach zapewniające bezpieczeństwo miastu. Ponad murami piętrzą się domy pokryte czerwoną dachówką, a ponad nimi dominuje wspaniała, gotycka wieża katedry św. Marka. 
                                    Wieża Revelin z bramą do Starego Miasta
        Upamiętnienie króla Tomisława I Wielkiego oraz Le św.Marka - symbol Wenecji
Wspięłam się po schodach i przeszłam przez bramę miejską w czworokątnej wieży Revelin z 1498r i znalazłam się w starym, bardzo starym mieście, w innym świecie..
                                                      Już w świecie Historii...
Z jednej strony wąska uliczka w cieniu grubych murów, na pewno po każdym napadzie czy oblężeniu wzmacnianych i poszerzanych; z drugiej strony loggia miejska, parter ratusza. 
                                                                 Loggia miejska
Tam, siedząc w cieniu, słuchałam dziejów miasta i wyspy oraz opowiadań przewodnika miejskiego o obiektach godnych uwagi każdego cudzoziemca. 

                                                                  W loggii
Zdobywszy nieco informacji wyruszyłam w świat, który minął, a jednak nie sposób tu o nim zapomnieć!

                                                           Stare Miasto Korcula
Szłam kamienną ulicą zaglądając w wąskie uliczki, patrząc na parusetletnie domy wciąż zamieszkałe, a więc "żyjące".
                                           Katedra św. Marka (XIV - XVI w)

                                Kopuła i "koronkowe"zwieńczenie katedry
Przy niewielkim placu św. Marka odwiedziłam najcenniejszy zabytek Korculi – katedrę św. Marka, wznoszoną na fundamentach XIII-wiecznej świątyni przez blisko dwa stulecia (XIV – XVIw), gotycko – renesansową, wyróżniającą się wysoką wieżą widoczną z daleka, białą kopułą dzwonnicy, zaopatrzoną w misterną, wprost koronkowej roboty loggię. 
                                                  Wieża katedry i dzwonnica
Spragnieni pięknych widoków mogą się tam pofatygować, byle ostrożnie, lecz jest co podziwiać! Wejście do katedry zdobi wspaniały portal ozdobiony rzeźbami Pierwszych Rodziców oraz zaklętymi w kamieniu zwierzętami i motywami roślinnymi. 
                                                           Portal katedry
                                            Element ozdobny przy portalu
Nawę kończy prezbiterium, a w absydzie pod marmurowym baldachimem stoi Madonna z Dzieciątkiem – obie figury w pozłocistych szatach i koronach. 
                                                Ołtarz główny w absydzie 
                            NMP z Dzieciątkiem pod marmurowym baldachimem
                         Mozaika przedstawiająca Maryję Królową z Dzieciątkiem
Ponad baldachimem widnieje mozaika z wizerunkiem Maryji Królowej, tulącej Dzieciątko Jezus.
W ołtarzach katedry można spotkać obrazy mistrzów pędzla włoskiego odrodzenia jak Bellini czy Tintoretto. W stulecie póżniej dobudowano kaplicę św. Rocha, który miała chronić wiernych przed dżumą.
Przy placu św. Marka stoi kościół pw. św. Michała o skromnym lecz eleganckim wystroju wnętrza; zwraca uwagę krzyż z cierpiącym Jezusem przed ołtarzem.
                                                         Kościół św. Michała
                                    Nawa kościoła z wyeksponowanym krzyżem
Po drugiej stronie placu św. Marka odwiedziłam kościół Matki Bożej z wbudowanymi w posadzkę płytami nagrobnymi i herbami właścicieli spoczywających w kryptach; świątynia bowiem jest prywatna. 
                                                 Kaplica pw NMP, prywatna
                                                          Herb właścicieli
                                                        Płyta nagrobna
Idąc wzdłuż placu napotyka się pałace z widocznymi wpływami gotyku weneckiego, renesansowy jest pałac biskupów Korculi, z balkonami, jakie widuje się w Wenecji i Dubrowniku. W jednym z takich "weneckich" pałaców mieści się Muzeum Miejskie pełne zabytków sztuki. Te pałace należały do patrycjatu miasta Korcula.
                                                          Pałace "weneckie"
                                               Pałace patrycjatu Korculi
                                  Pałac biskupów Korculi z długim balkonem
                                      Oznaka godności biskupiej na elewacji
                                          Jedna z bocznych uli Starówki
Nieopodal placu św.Marka przy wąskim placyku znajduje się stary, obecnie odnawiany dom, będący domniemanym miejscem urodzin w 1254r średniowiecznego podróżnika Marco Polo.
                             Wg tradycji, dom Marco Polo (w remoncie); XIII w.
W tym domu zgromadzono pamiątki z odległych czasów, mogące pozostawać w związku z rodziną Polo. Dom jest mały i posiada czworokątną wieżę, jak wiele domów w samej Wenecji! Na murze przy domu znajduje się mapa przedstawiająca wielką podróż Marco Polo oraz jego ojca i stryja na dwór Wielkiego Chana Kubiłaja, 
władającego Państwem Środka, która trwała wiele lat. 
                                               Trasa podróży Marco Polo
Użyto tu przydawki "domniemany" dom, gdyż Wenecja przyznaje się do Marca Polo lecz z dużą dozą nieufności odnosiła się zawsze do dzieła będącego opisem tej podróży, choć to "Opisanie świata" wykazuje dużo prawdy.
O odbywaniu przez podróżnika wieloletniej kary więzienia w Wenecji wspomina się rzadko. 
                            Kościół pw św. Piotra, najstarszy w Korculi (XI w)
                                  Płaskorzeźba św. Piotra Apostoła na elewacji
W pobliżu domu Marca Polo znajduje się bodajże najstarszy, bo wzniesiony w XIw kościół św. Piotra z płaskorzeźbą Apostoła ponad wejściem i ze starodawną chrzcielnicą. 
                                                          Wnętrze kościoła
                                                         Chrzcielnica
                                                 Strop romańskiej świątyni
Wreszcie postanowiłam zmienić trasę zabytkową na krajobrazową z zabytkami w tle.
                             Ulice zabytkowego centrum Starówki
Po schodach mijając wieżę i klasztor Wszystkich Świętych weszłam na drogę wiodącą wzdłuż murów obronnych, skąd do woli można było sycić oczy i pamięć nieprawdopodobnie pięknymi widokami.
                   Wejście na drogę wzdłuż murów obronnych wokół Starego Miasta
                               Krystalicznie czysta woda morska u stóp murów
                                Przystań, marina i dzielnica mieszkalna Korculi
Wzdłuż drogi, po obu jej stronach można odpocząć na ławkach, wstąpić do kafejki niekoniecznie na kawę, gdyż z wysokiego błękitu przyglądało się spacerowiczom słońce uświadamiając im, że należy orzeźwić się jakimś napojem; głodni oraz amatorzy i znawcy dalmatyńskich smaków szukali "miejsca zakotwiczenia", a wybór mieli szeroki. Idąc drogą spoglądałam na stylowe domy; większość posiadała balkony, okna zasłonięte żaluzjami lub przypominające weneckie.
                                           Zabytkowa zabudowa mieszkal
                                      Każdy dom posiada balkon z pięknym widokiem
                                 
                                       Uliczka wiodąca do placu św. Marka
                                  Przy trasie "spacerowej" knajpka "sub Jove
W kanale Peljeskim panował ruch pomiędzy osiedlami na płw. Peljesac a przystanią u stóp Starej Korculi. Niezapomniany był widok na biały, wapienny grzbiet górski biegnący wzdłuż półwyspu, fantazyjnie i delikatnie rzeźbiony ręką chyba samego Pana Boga; poniżej zdobiony zielenią roślinności naskalnej, krzewami, potem zapewne drzewami.
                                   Półwysep Peljesac i kanał Peljeski
                                  Widok z murów miejskich w stronę Orebića
                                                     Rzut oka w uliczkę
                                                      Wenecka zabudowa
                                                        Wieża Zakrjan
Ciemna zieleń sosen wypłaszczała się w wybrzeże, gdzie przycupnęły białościenne domy z czerwonymi dachami pośród ogrodów i winnic, a wśród nich letniskowe miasteczko Orebić. Na górskim zboczu, powyżej Orebića widnieje kościół i klasztor franciszkański.
Na trasie mego spaceru znalazła się wieża o dźwięcznej nazwie Zakrjan, na którą postanowiłam się wspiąć. Po drodze na koronę więży spotkałam to, co pozostało z jakiegoś dzielnego woja – obrońcy czyli zbroję i "sprzęt" rycerski.
                                  "Spotkanie" w wieży w drodze na jej koronę
Tkwiłam wśród turystów na tej koronie i zobaczyłam przepiękną panoramę dalmatyńską... Bez komentarza... Niesamowity widok na Starą Korculę w promieniach słońca. na tle gór w cieniu... 
                                               Widok na Starą Korculę
                                                            ...i kanał Peljeski
Pod wrażeniem, zeszłam z wieży i powędrowałam dalej.
Przez bramę ujrzałam na małym, cienistym dziedzińcu bawiące się dzieci. Z miejsca owianego urokiem dawnych wieków usłyszałam beztroski śmiech i przekomarzanie się "szkrabów". 
                                 Cienisty dziedziniec przy zamożnym domu 
                                                     Strażnica Bokar
Przede mną wyrosła wieża Bokar; przystanęłam. 
By zrobić zdjęcie, spojrzałam w dół na bulwar, kwitnące krzewy i statki wpływające do przystani. I znowu – pięknie!
                                        Chwila odpoczynku...w cieniu 35st C
                                                        Widok na więżę i bulwar
Po chwili zainteresowały mnie zaułki i ciemne uliczki, gdzie były domy stare, opuszczone, z ostrzeżeniami na tablicach i bardzo "zakocone". 
Kot gonił kota, kot w każdym oknie obok kwiatów jak figurka, kocie zabawy co krok, ale to było takie sympatyczne. 
                                          Ciekawe elewacje domów i schody
                                                   "Ukwiecony" zaułek
                                     Widok z drogi wzdłuż murów na przystań
                                Uliczką, po schodkach do placu św.Marka


Zaułki i ukwiecone kamienne uliczki, a nad nimi przewiązki i suszące się "pranie", uliczki kręte, ze schodkami, które wiodły aż do placu św. Marka – serca miasta. Powędrowałam jedną z nich, po schodach i doszłam do pręgierza miejskiego. 

                                                        Pręgierz miejski

Przyglądnęłam się murom obronnym – były masywne, mogły dawać ludziom poczucie bezpieczeństwa. 

                          Mury obronne miasta (XIII-XV w) i uliczka wzdłuż murów

Szłam sobie wolno będąc wciąż pod wpływem aury, którą chłonęłam w tym uroczym, ciekawym mieście, lecz czułam, że trochę mi zabrakło muzyki, muzyki bardzo cichej, dawnej, sakralnej w katedrze św. Marka, i chóralnej, tradycyjnej - gdzie indziej, unoszącej się w powietrzu, dobiegającej nie wiadomo skąd, która znakomicie podkreśliłaby niepowtarzalny nastrój odwiedzanych miejsc.

                                   Wieża Revelin i brama od strony miasta
                                               Madonna z Dzieciątkiem czuwa
       Tablica z tekstem pochwalnym, pełnym wdzięczności wobec Patronki miasta
Wreszcie znalazłam się przy bramie, gdzie ujrzałam piękny wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem, która wspierała Korculan przez stulecia w ich dziejach trudnych od zmieniających się władz począwszy, strzegła ich bezpieczeństwa i spokoju, majątku i zdrowia, zawsze czczona i sławiona przez pokolenia wdzięcznych podopiecznych.
Jeszcze chwila przemyśleń i...bez szczególnego entuzjazmu przeszłam z magicznej krainy Historii w ruchliwe i głośne "dziś".

                                                   Żegnaj, piękna Korculo!

                     Młodym turystom, moim wnukom Maćkowi i Piotrusiowi
                                        wspomnienie tego starego, uroczego miasta 

                                                                                                  dedykuję


                                                                                              Ewa Utracka
fot. Ewa Utracka
Maciek Utracki