sobota, 16 marca 2019

PERŁY CZARNOGÓRY




 
                                           Cetynje - stara stolica Czarnogóry



                        NIECO HISTORII I TRADYCJI


                                                 Droga z Budvy do Cetynje
                       Widokową, wygodną drogą jechałam w stronę starej stolicy Czarnogóry, do Cetinje, spoglądając na dzikie, niesamowite Góry Dynarskie. 
Ich pasmo na ogół skaliste, było porośnięte czymś, co trudno nazwać lasem: widziałam skarlałe, pokręcone drzewa, często kolczaste krzewy, trawy i jakieś porosty. 
Taką roślinność określa się mianem "makia".
                  Kompleks wapieni - odsłonięcie przy drodze w Górach Dynarskich
                                                 Skały porośnięte makią

Cetynje to dziś piętnastotysięczne miasto leżące w płaskiej dolinie śródgórskiej, na wysokości 650m npm. Szkoda, że nie przewidziano choć krótkiego postoju, bo w tym mieście, może niezbyt ciekawym architektonicznie, znajduje się podobno najskromniejszy i najmniejszy pałac królewski w Europie, stąd panował książę Nikola I, później pierwszy i zarazem ostatni król Czarnogóry.
To tu pozostały pamiątki po rodzie Petrović-Niegosz, a w mauzoleum na wzgórzu Orlov Krś spoczywa założyciel dynastii, książę Daniło I; u stóp wzgórza jest bliska sercu każdego Czarnogórca cerkiew i monastyr pw. Narodzenia Matki Bożej z cennymi relikwiami oraz cerkiew dworska w małym parku, na Cikorze, w której spoczęły szczątki jedynej pary królewskiej Czarnogóry.
    Dworska cerkiew na Cikorze w Cetynje zbudowana pod koniec XIXw przez Nicolę I.

Zachowały się też budynki kilku ambasad z przeł. XIX i XXw oraz teatr.
                                        Ulica we współczesnym Cetynje

Po drodze z Budvy pilot opowiedział w skrócie nieodległą w czasie historię tej ziemi, czyli jak kształtowała się nowoczesna jak na owe czasy, państwowość maleńkiego, górskiego kraju w raczej mało sprzyjających warunkach politycznych w Europie pd – wsch dla powstawania niepodległych państw ponad sto lat temu.
Słuchając uważnie, w dolinie śródgórskiej ujrzałam dużą wieś, potem jeszcze zakręt i zjazd do wsi Njegusi. Pilot opowiadał teraz o zwyczajach i tradycji w tej niezwykłej miejscowości. Niezwykłej, bo właśnie stąd pochodziła ostatnia dynastia czarnogórska panująca od połowy XIXw do końca I wojny światowej w 1918r. 
Młody książę Mikołaj(Nikola) objął władzę po swoich bliskich krewnych w 1860r. Ożeniono go z 13-letnią dziewczynką, Mileną Vukotic', córką rodziny arystokratycznej, aby zapewnić progeniturę dynastii Petrovićów – Niegoszów. 
Pan Bóg, początkowo nieco się ociągając, pobłogosławił parę książęcą trójką książąt i dziewięcioma księżniczkami i to one stanowiły prawdziwy skarb rodziny królewskiej i kraju.
Z upływem czasu książę Nikola z małżonką wydali zamąż pięć córek za panujących książąt i krółów. Jak zapamiętałam, jedna z nich, Elena, została żoną króla Włoch, Wiktora Emanuela III-go, Zorka - żoną króla Serbii, Piotra z dynastii Karadżordżjewiczów, kolejna księżniczka, Milica, poślubiła Wielkiego Księcia Rosji 
z dynastii Romanowów, jej siostra, Anastazja, - drugiego z Wielkich Książat tejże dynastii, Anna wyszła za panującego księcia Franciszka Józefa Battenberga. 
Księcia Nikolę i księżnę Milenę zaczęto nazywać "Teściami Europy". 
Nikoli I-szemu poszczęściło się też na polu reformowania państwa w podstawowych dziedzinach życia oraz wprowadzenie konstytucji.
W 1910 r Nikola I i jego małżonka Milena zostali ukoronowani.
Ich panowanie w Czarnogórze zakończyło się już w 1918r, gdy powstało Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców, po kilku latach zwane królestwem Jugosławii z rodziną Karadżordżjewiczów jako dynastią panującą.
Król NikolaI wraz z małżonką przebywali wówczas na wygnaniu w San Remo, gdzie wkrótce zmarli. W 1989r szczątki jedynej pary królewskiej Czarnogóry oraz ich dwóch córek sprowadzono do kraju i złożono w cerkwi na Cikorze w Cetynje. 
Prawnuk króla Nicoli I-go i królowej Mileny obecnie mieszka w Czarnogórze wraz z najbliższymi, pobiera apanaże ze skarbu państwa, jest szefem rodzinnej fundacji promującej Czarnogórę w świecie, posiada apartament i ma do dyspozycji również piętro w dawnym pałacu królewskim oraz stary dom rodziny Petrovićów-Niegoszów w Njegusi.
                             Zakręt nowo budowanej drogi z Cetynje do Njegusi
                                                  Wieś w Czarnogórze
                                           Jeszcze parę minut i już Njegusi

Njegusi to do dziś "zamknięta" wieś złożona z kilkudziesięciu gospodarstw, rozłożona na wysokości 1000 – 1100m npm. Widziałam świeże, zielone łąki, pasące się krowy i owce.Trochę dziwna dla nas, turystów, tradycja powoduje, że nikt obcy nie może się tam ot, tak sobie, przyjechać i osiedlić się, no chyba, że uda mu się "wżenić" w tutejszą, starą rodzinę. 
                                                Poczęstunek w Njegusi

Inna tradycja, licząca sobie ok. 600 lat dotyczy produkcji serów i szynki wędzonej w dość specyficznych warunkach i sposobach. I owszem, opowiedziano nam o tym wszystkim, ale po poczęstunku, a powitano nas gościnnie, kieliszkiem rakiji. Człowiek trochę się rozprężył, odpoczął po jeździe i wykładzie z historii, spróbował "delikatesów" no i nabrał nieco wigoru. Chleb, sery i szynka rzeczywiście smakowały znakomicie. Można było również spróbować tutejszego piwa i wina, ale ten "konkret" mięsny był najważniejszy. Pokazano nam wędzarnię szynek.
                                                            Wędzarnia

Cały proces wędzenia wygląda mniej więcej tak: przez dwa tygodnie mięso moczy się w roztworze soli, następnie przez pięć do dziesięciu miesięcy poddaje się je działaniu wiatru wiejącego od gór i od morza., zależnie od pory roku. Szynki dojrzewają zawieszane na kilku poziomach, od czasu do czasu są okadzane dymem z drewna bukowego. Rzeczywiście, w wędzarni bardzo smacznie pachniało oddziaływując na wyobraźnię gości już liczących euro w portfelach.
                                          i....wspaniale pachnące szynki

Na ścianie jadalni zauważyłam fotografie młodej pary królewskiej sprzed ponad stu lat, w strojach narodowych. Po małym kieliszku rakiji poszłam odwiedzić sklepik z pamiątkami i tu trochę mnie "zatkało": oprócz zwykłych kubków i innych drobiazgów wisiały podkoszulki z "dziesięcioma przykazaniami Czarnogórca"(także i po polsku, więc nie było problemu), dowcipnymi, informując zainteresowanego, jak postępować, by się nie napracować.
Szkoda, że tego nie zapisałam, ani nie sfotografowałam, ale coś niecoś
zapamiętałam. I tak np:
  • człowiek rodzi się zmęczony i żyje, by wypoczywać,
  • odpoczywaj w dzień, byś mógł spać w nocy,
  • jeśli widzisz kogoś, kto odpoczywa, pomóż mu w tym,
  • w odpoczynku jest zbawienie – od odpoczynku jeszcze nikt nie umarł,
  • gdy przypadkowo zechce ci się pracować – usiądź, poczekaj, a zobaczysz, że ci przejdzie;
w tym duchu były też pozostałe porady. 
A pewna stateczna Czarnogórka dodała jeszcze jedno: pomóż, mój Boże, żeby mógł, a jak dalej nie może, to weź go sobie, Panie Boże...!
Nic dodać, nic ująć; każda nacja ma swoje mądrości i doświadczenia...
                                              Gospodarstwo w Njegusi

Zwykle wracając z kolacji żartowałyśmy sobie widząc właścicieli hotelików, pensjonatów, sklepów i restauracji przy różnych napojach wiodących rozmowy, że właśnie układają swoim kobietom rozkład prac na następny dzień.
Z Njegusi do Kotoru jest w "prostej linii" 2,5 km. Przez góry Lovcen wiedzie stara droga dla piechurów, którzy kiedyś, z "towarem" wędrowali na targ do Kotoru.
Zapytałam gospodarza o zimę w Njegusi. I owszem, była ostra . Śniegi - dobrze powyżej kolan, leżały w styczniu prawie trzy tygodnie, a mróz był - 6st C! A potem było już tylko cieplej.
Po solidnym odpoczynku każdy z członków grupy zajął swoje miejsce i ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu następnych "pereł". Za Njegusi przy końcu doliny był mały przysiółek Krstac i tu była dawna granica Cesarstwa Austro-Węgier i Czarnogóry, 
a tuż za nią przełęcz i... znaleźliśmy "super-perłę", ale o tym...proszę o odrobinę cierpliwości, zaraz napiszę!


                                                                                                 Ewa Utracka
fot. Ewa Utracka