sobota, 8 września 2018

OSOBLIWOŚCI CZARNOGORY



 
                                        Fragment mapy fizycznej wybrzeża Czarnogóry
                                   


     
Boka (Zatoka ) Kotorska; widok na Stary Kotor; statek wycieczkowy w pobliżu murów Starówki


           MAGIA STAREGO KOTORU


       Bałkany...doliny rzeczne i górskie, pasma Gór Dynarskich rzeźbione przez Naturę w ciągu ostatnich milionów lat przeglądające się w błękitnych wodach Adriatyku;
- Bałkany, których ziemia drży co kilka stuleci, wstrząsane przez Naturę dającą dowód, że jeszcze nie wszystko zostało "zbudowane", zakończone, że wciąż jeszcze trwa ich rozwój i kształtowanie; tak właśnie Ona uczy rodzaj ludzki pokory wobec swej mocy twórczej i zarazem niszczącej;
- Bałkany o wspaniałej przyrodzie i klimacie;
- Bałkany skaliste, pokryte lasami, dzikie, groźne, nieprzewidywalne, a mimo to od niepamiętnych czasów zamieszkałe przez plemiona Ilirów od Dunaju na północy po południowe krańce. Ludzie ci mieszkali nad rzekami, w dolinach górskich i na wybrzeżu adriatyckim; nauczyli się współżyć z przyrodą wykorzystując to, co było możliwe do wykorzystania w ich codziennej egzystencji.
To Ilirowie utworzyli pierwsze osady nad Adriatykiem, którego spokojne wody były źródłem pożywienia i drogą komunikacyjną.

Taką osadą w swych początkach był Kotor, znany Grekom od IIIw pne ze swego niezwykłego położenia – w głębi lądu i nad zatoką morską. Ruchliwi i sprytni Grecy tę ilirską osadę przekształcili w port kupiecki i nazwali go w swoim języku Acurion.
W 168r pne w tej części wybrzeża adriatyckiego Rzymianie utworzyli prowincję Iliria i Acurion stał się częścią Republiki Rzymskiej zyskując nazwę Acruvium.
Wprowadzono tam rzymski porządek prawny, wszystko, co żyło zostało zewidencjonowane, podatki zapłacone, a życie zorganizowane. Urzędnicy rzymscy przyznawali, że Iliria zawsze dostarczała dzielnego, bitnego żołnierza legionom.
Z początkiem nowego tysiąclecia, z krajów Południa dotarła poprzez Grecję nowa wiara przyjmowana najczęściej przez ludzi ubogich i niewolników. Głoszona przez Apostoła Narodów, Pawła z Tarsu i jego uczniów w postaci nauk i listów, podczas ich podróży do miast greckich i do Epiru, była przyjmowana przez ludzi z nadzieją jako Dobra Nowina (Ewangelia). Powstawały pierwsze gminy chrześcijańskie.
Po rozpadzie Imperum Romanum, Acruvium weszło w skład Cesarstwa Wschodnio - rzymskiego ze stolicą w Konstantynopolu, późniejszego Bizancjum; po wybudowaniu twierdzy ponad miastem stało się jednym z najważniejszych miejsc obronnych w państwie. Władza zmieniła nazwę miasta na Dekaderon.
Pod koniec VIw ne i przez VIIw napływały drogami, ścieżkami przez górskie przełęcze, w głąb Półwyspu Bałkańskiego plemiona słowiańskie, które wkrótce rozlały się po całych Bałkanach. Słowianie, poszukując nowych siedzib, przyjmowali miejscowe tradycje, obyczaje, wiarę "zżywając się" z nowym środowiskiem.
Z czasem Iliryjczycy "rozpłynęli się" w morzu ludności słowiańskiej. 

Powstawały nowe państwa, teraz już słowiańskie.
Przez dwieście lat, od XIIw do XIVw miasto przeżywało rozkwit gospodarczy i kulturalny, gdyż było "oknem na świat" państwa serbskiego rządzonego przez dynastię Nemaniczów, która zmieniła jego nazwę na Kotor. 
Niebawem pojawiło się w Europie pd-wsch zagrożenie ze strony Imperium Turków osmańskich. W związku z tym Kotor wraz z całym rejonem Zatoki Kotorskiej poddał się potężnej i bogatej Republice Weneckiej w 1420r. Nastał znów dobry okres w dziejach tej pięknej krainy. 
Wenecjanie otoczyli miasto ciągiem murów obronnych, bastionów i wież; fortyfikacje "wspinały się" na Samotne Wzgórze (260m npm), gdzie ilirską twierdzę rozbudowano w potężną twierdzę sv.Ivan. Łączna długość murów wynosiła 4,5 km. 
Do Kotoru można dostać się Bramą Morską od strony Zatoki Kotorskiej, Północną i Południową. Tak umocnione, obwarowane miasto nigdy nie padło łupem piratów, którzy grasowali po Adriatyku napadając na miasta i osady. 
Z początkiem XVIw Turcy osmańscy oblegli Kotor, lecz miasto dzięki swoim fortyfikacjom obroniło się. Po upływie ponad stu lat najeźdźcy osmańscy ponowili próbę jego zdobycia lecz znów ponieśli klęskę. 
To miasto było jednym z nielicznych miejsc na Bałkanach, które nigdy nie dostały się pod panowanie Osmanów. Na weneckich mapach Kotor figurował pod nazwą Cattaro.
Wenecja rządziła w Kotorze poprzez swoich przedstawicieli w osobach miejscowych, wpływowych członków bogatych rodzin do 1797r.

We Włoszech trwały wojny Napoleona z Austrią i Rosjanami. Upadła Republika Wenecka. W wyniku postanowień pokoju w Campo Formio Kotor z całym regionem Zatoki znalazł się w granicach Monarchii Habsburskiej.
Dla miasta to był okres destabilizacji, gdyż przechodziło ono parokrotnie "z rąk do rąk" czyli było zajmowane przez Francuzów, a następnie przez wojska rosyjskie. 
Z tego okresu (1810r) pochodzłi francuski teatr w Kotorze i parę innych obiektów użyteczności publicznej.
Oprócz pięknych kart w historii miasta należy pamiętać, niestety, i o katastrofach, jak epidemia dżumy i parokrotne trzęsienia ziemi w ciągu ostatnich trzystu lat. 
Miasto ponosiło straty w zabudowie mieszkalnej, publicznej, kościelnej i obronnej.
Ostatnie z trzęsień ziemi, z kwietnia 1979r wyrządziło duże szkody w zabytkowej zabudowie miasta; bardzo ucierpiała katedra św. Tripuna, która po renowacji odzyskała pierwotny, romański wygląd, a miasto – swój dawny urok i blask.

Było upalne, czerwcowe popołudnie Południa.
Przekroczyłam most na rzece Skurda i obok wieży z cytadelą pamiętającą XIIIw, weszłam na bulwar wzdłuż wybrzeża, zdobny w rozczochrane palmy i kolorowe krzewy oleandrów, wpatrzona w malowniczy pejzaż: zatoka, nad nią miasto za szarymi murami u stóp górskich olbrzymów o przepaścistych stokach, miejscami porośniętych kępami zieleni. To bajkowe tło "przecinał" czasem smukły, ostry cyprys. 
   
          Rzeka Skurda, wieża i cytadela (XIIIw), mury obronne i widok na fortyfikacje
   
                                                        Fortyfikacje Kotoru
   
                                                Bulwar wzdłuż wybrzeża zatoki

Rozległe, skaliste wzgórze nad Starym Miastem, ku mojemu zdziwieniu pokrywały...ciągi murów obronnych, wież, bastionów, pośrodku stał mały kościół, a wszystko to wieńczyła stara twierdza; a potem były "schodzące" w dół mury i potężne fortyfikacje z bramą od strony Zatoki Kotorskiej i mury ciągnące się wzdłuż wybrzeża i rzeki Skurda. Właśnie te fantastyczne, groźne umocnienia, które przez blisko tysiąc lat, pieczołowicie naprawiane po napadach pirackich, oblężeniach przez różne wojska, także tureckie i po wstrząsach sejsmicznych, aż do XIXw zapewniały miastu bezpieczeństwo. Podziwiałam wspaniałe góry Lovcen z ufortyfikowanym Samotnym Wzgórzem na pierwszym planie, pasmem Vrmac po przeciwnej stronie szmaragdowej zatoki i nie mogłam się skupić nad tym, co mi do ucha mówił facet przez Tour Guida. Wokół było ciekawiej niż mogłam sobie wyobrazić, np pływający, kilkupiętrowy "blok mieszkalny" przycumowany jakieś 70m od murów miejskich i renesansowej Bramy Morskiej (Bramy od Morza), na której nad wejściem widniał Lew św.Marka, symbol potęgi Republiki Weneckiej. Wraz z "rzeką" turystów dosłownie "wpłynęłam" w ... historię. 
  
                                Renesansowa Brama od Morza (Brama Morska)

Znalazłam się w starodawnym Kotorze, Cattaro, i stojąc w cieniu Pałacu Kniazia (XVII-XVIIIw) przy Placu Broni słuchałam miejskiego przewodnika przekazującego nam skomplikowane, burzliwe i ciekawe dzieje miasta, informacje o zabytkach i różne ciekawostki, po czym dostałam do ręki dokładny plan miasta Kotor. Wysłuchałam propozycji, co powinno się zobaczyć oraz pocieszającej informacji, że trudno się zgubić w mieście zdążając na miejsce zbiórki czyli pod miejski pręgierz, bo gdy za plecami będą góry z fortyfikacjami, to przed nami będzie na pewno Boka Kotorska, więc problemu nie będzie i - rozeszliśmy się na około półtorej godziny. 
Nareszcie można sobie po prostu pójść tam, gdzie przyjdzie ochota; wielka szkoda, że wolnego czasu było tak mało! 

                                                                         Plac Broni

Na razie rozglądałam się po największym placu Kotoru. 
   

                                                                 Plac Broni


Naprzeciw mnie była wieża zegarowa z chronometrem podającym dokładny czas od 1602r, ale podobno "szczęśliwi czasu nie liczą" więc postanowiłam się do tego zastosować.
  
                                                      Wieża zegarowa


Na dobry początek uwagę moją przykuł oryginalny średniowieczny pręgierz, w kształcie piramidy, takie urządzenie do wymierzania kary.
                                              
                                                   Średniowieczny pręgierz


 Delikwenta przywiązywano plecami do niego, a twarzą do publiki, która mogła reagować różnie na jego widok. Ale załóżmy, że wystarczyło pokazać skazanego, co wśród np. dwutysięcznej społeczności miejskiej już było napiętnowaniem, a on musiał oglądać twarze i oczy także tych, których skrzywdził i słuchać, co mówiono na jego temat. Pewnie nie raz poczuł dreszcze na plecach.
  
                                             Pałac rodziny Bizanti (XVIIw)


Wąską uliczką między weneckimi pałacami, z których jeden należał do rodziny Bizanti (XVIIw), znanej od dawna i wielce zasłużonej, przeszłam na następny plac.
  

                                                    Pałac rodziny Pima (XVIIw)

Tu oglądałam siedzibę szlacheckiej rodziny Pima z XVIIw, która wydała poetów, humanistów i profesora prawa na uniwersytecie w Padwie; obok zaś pachniała smacznie restauracja, i dzień był tak pełen wrażeń..! Spodobały mi się balkony na elewacji pałacu, szczególnie długi balkon na II piętrze - najdłuższy w Kotorze, gdzie niegdyś pewnie przesiadywały damy spoglądając na plac, śmiejąc się i rozmawiając ze znajomymi.   
                                ...i restauracja, jakich wiele na Starym Mieście


Weszłam w kolejną uliczkę - oczywiście bez nazwy – w Kotorze i w innych tutejszych, starych miastach ulice nie mają "patronów" i po paru minutach stanęłam na dużym placu Św. Tripuna (Tryfona). 
  
                                      Ulica bez nazwy, domy bez numerów
  
                     Romańska katedra św. Tripuna (Tryfona); konsekracja w 1166r


Ujrzałam romańską katedrę z dwoma wieżami połączonymi galerią, zaś ponad nią widniała piękna rozeta, a nad rozetą, na Samotnym Wzgórzu na tle nieba szarzały mury twierdzy sv. Ivan.
 
                                                    Widok na twierdzę 


Katedrę wybudowano w miejscu istniejącego tu już w IXw kościoła św.Tripuna. Weszłam do mile chłodnego wnętrza. 
  
                                          Romańsko-gotyckie cyborium


Świątynia była trójnawowa; w apsydzie ujrzałam romańsko-gotyckie cyborium, gdzie kolumny podtrzymują baldachim z figurką anioła, a rzeźbione obrazy przedstawiają sceny z życia św.Tripuna.
  
                                                                   Ambona
  
                                                Stylowe wnętrze katedry


 Oryginalna ornamentyka wokół ołtarza, piękna, drewniana ambona, niewiele obrazów, kamienne, proste kolumny i łagodne łuki stropu nawy głównej i bocznych składają się na surowy aczkolwiek elegancki wystrój katedry. 
  
                                    Muzeum katedralne; wejście do skarbca


Osobliwe jest muzeum katedralne, gdzie widziałam cenne naczynia liturgiczne i monstrancje wykonane ze srebra i wspaniale rzeźbione, szaty liturgiczne, rzeźby Ukrzyżowanego Chrystusa i św. Tripuna – wspaniałe dzieła średniowiecznej sztuki 
sakralnej. 
                     
               Chrystus Ukrzyżowany                                                                

 
                                                                    Pieta

                                    Trumna ze szczątkami św. Tripuna

W skarbcu oprócz relikwii Patrona katedry jest pamiątka związana z naszą historią: srebrny krucyfiks, którym legat papieski błogosławił polskie wojska króla Jana III Sobieskiego podczas bitwy pod Wiedniem, stoczonej 12 września 1683r.
  
                            Widok z balkonu muzeum na plac św. Tripuna
  
                                            Z boku katedry - pałac Drago (XVw)

Katedra Św. Tripuna konsekrowana w 1166r to najbardziej znany, cenny obiekt zabytkowy Czarnogóry, który mocno ucierpiał podczas trzęsienia ziemi w 1667r i w kwietniu 1979r; społeczność Kotoru dopiero w obecnej dobie przywróciła świątyni jej dawny wygląd i dostojeństwo. Następna cienista, uliczka zawiodła mnie przed XVIII-wieczny pałac rodziny Grgurina, w którym obecnie mieści się, podobno godne uwagi, Muzeum Morskie.
  
                                              Muzeum Morskie Czarnogóry


Idąc labiryntem uliczek, przy których były hotele, butiki i dziesiątki sklepów z pamiątkami, a była to głównie ceramika – pojemniki na oliwę, różne kubki, talerze, filiżanki, figurki kotów, dotarłam do Placu Jedności i Braterstwa, przy której zobaczyłam cerkiew św. Łukasza (XIIw ). Nazwa placu zabrzmiała mi trochę nowocześnie w porównaniu z nazwami placów w Kotorze, np. Plac Broni, Plac Mąki, Plac Drewna – chyba na tych placach takimi artykułami handlowano.
 
                                                    Piękne tło dla Starówki

                            Cerkiew św.Łukasza, niegdyś kościół katolicki (XIIw)
  

Cerkiew św. Łukasza początkowo była kościołem katolickim o cechach architektury rzymskiej. Gdy wobec zagrożenia tureckiego do Kotoru napływali ludzie wyznania prawosławnego, tę świątynię oddano im do użytku. 
  
                                                       Apsyda świątyni
  

                                                                  Ikonostas



                                                   ...i ołtarz katolicki

Obecna cerkiew św.Łukasza jest znana z posiadania ołtarza kościoła katolickiego, którym niegdyś była i prawosławnego ikonostasu. Co ciekawe – podłoga świątyni została wykonana z płyt nagrobnych obywateli miasta obu wyznań. To jedyny obiekt w mieście, który nie poniósł większych szkód podczas ostatniego trzęsienia ziemi.
  
                                                  Cerkiew św. Mikołaja


W pobliżu, przy tym placu jest kolejny obiekt sakralny, cerkiew św. Mikołaja z końca XIXw z wieloma pięknymi ikonami.
Zagłębiłam się w plątaninę uliczek Kotoru, wąskich, krętych, gdzie znalazłam trochę cienia, a więc chłodu. 
  

                                                         Ulica jak w Wenecji

Na Starym Mieście można odwiedzić więcej ciekawych kościołów katolickich, których wiek niewiele odbiega od wieku cerkwi św.Łukasza, np kościół pw. Matki Bożej od Rzeki (1221r), który był wczesnochrześcijańską bazyliką w Viw ne, usytuowany w pobliżu Bramy Północnej zwanej też Bramą od Rzeki, kościół św. Pawła
konsekrowany w 1263r, kościół św.Anny z przeł.XII/XIIIw czy też kościół św. Michała (przeł.XIII/XIVw), zbudowany na ruinach benedyktyńskiego obiektu z Viw. 
Niestety, nie mogłam zobaczyć tych świątyń, ale zdaję sobie sprawę, że każda z nich posiada cenne pamiątki z odległej przeszłości jak chrzcielnice, stare freski, oryginalne ołtarze, zaś ich atmosfera przypomina aurę katedry św.Tripuna swym sędziwym dostojeństwem i skromnością wystroju – przecież niektóre pochodzą z okresu przedromańskiego, wczesnochrześcijańskiego.
Na Starówce są i klasztory franciszkańskie (XVII, XVIIIw) wciąż działające i pozostałości po znacznie starszych zgromadzeniach dominikańskim i franciszkańskim, o których wiele napisano na tablicach info. W świetle tych informacji dochodzi się do wniosku, że rejon Zatoki Kotorskiej i jego stolica do czasów dzisiejszych są ostoją katolicyzmu w Czarnogórze. A pałace? Najstarszy, bo z XIVw jest pałac rodziny Buca, zasłużonej dla miasta Kotoru; przy placu św.Tripuna jest gotycki pałac Drago. Inne szlacheckie rezydencje powstawały już w czasach dominacji weneckiej i późniejszych.
  
                                 Bardzo stary dom przy jednej z uli mista
  
                                                   Ciekawa balustrada 

Przyglądając się układowi urbanistycznemu w czasie spaceru oglądałam doskonale zachowany, średniowieczny układ ulic i nieregularnych placów wraz z zabudową także mieszkalną utrzymaną w stylu XIV- XVIIw; jednocześnie zauważa się, jak poważny wpływ wywarła Wenecja na sposób zabudowy Kotoru. 
Ciasne uliczki, stłoczone, stare domy, kamienice mało przypominające renesansowe czy barokowe pałace – chyba w ozdobnych detalach, jak płaskorzeźby na elewacjach, rozkładzie pomieszczeń użytkowych i ich wyposażeniu. Te weneckie pałace miały niewielkie patia i tylko tam, "prywatnie", można było sobie pozwolić na odrobinę zieleni ze względu na oszczędność miejsca w mieście otoczonym potężnym murem obronnym i fortyfikacjami, gdzie również widać wpływy weneckie.
  

                                                        Wiekowa topola na placu

Tylko na jednym z placów napotkałam jedyne na Starówce drzewo – wiekową topolę. A jak tu trafić gdziekolwiek, jeśli ulice nie mają nazw, a domy – numerów? Listonosze i zwykli obywatele jakoś trafiają. Chyba w tym mieście wymyślili niezawodny sposób odnalezienia obiektu lub mieszkańca metodą "koniec języka za przewodnika".
Takie myśli towarzyszyły mi podczas spaceru labiryntem ulic Starówki.
  

                                                Wygrzewający się kotek


                                      Kocia drzemka na wystawie u jubilera


Towarzyszyły mi widoki kotów: wygrzewającego się w słońcu, przeciągającego się przy wejściu do kawiarni, kościoła czy też sklepiku; jeden nawet spokojnie sobie drzemał na wystawie, wśród srebrnej biżuterii wyglądając jak urocza figurka. Koty w Kotorze - sympatyczne, przyjazne, i na ogół - "dachowce". 
  

                                                    Muzeum Kota w Kotorze

W swej przechadzce po Starówce trafiłam nawet na Muzeum Kotów; czymś się pewnie zasłużyły, że mają swoje muzeum, ale o tym może opowiedzieć tylko jakaś nieznana mi legenda. Naoglądałam się tylu różnorodnych kocich figurek z zamiarem zakupu, że – nie kupiłam żadnej. Zostały mi tylko fotki kotorskich kotów.
Polubiłam to miasto, tę "perłę Czarnogóry" i chętnie bym je jeszcze raz odwiedziła, ale chciałabym mieć na ten pobyt więcej czasu – na obejrzenie Kotoru wieczorem, w świetle neonów i latarni ulicznych, a wczesnym rankiem wspiąć się na Samotne Wzgórze, do ilirskiej twierdzy, albo chociaż do kościoła Matki Bożej od Zdrowia i stamtąd spojrzeć na miasto, na Bokę Kotorską, marinę, port i okolicę; wtedy poczułabym się w pełni usatysfakcjonowana. Bo też ten widok chyba nie ma sobie równych, o czym przekonałam się kilka dni później, w innych okolicznościach.
  
         Samotne Wzgórze- ufortyfikowane: mała twierdza, bastiony, twierdza św.Jana, 
     kościół Matki Bożej od Zdrowia (XVw), ciągi murów

Tym razem to był tylko "rzut oka" na średniowieczne miasto leżące na skrawku wybrzeża zatoki morskiej, wciśniętej między górskie giganty. 
  

                                                  Teatr francuski z 1810r
  


   

                                       Popołudnie nad Boką Kotorską
    
                                     Żegnaj, Stary Kotorze o wspaniałej historii


Chodząc starymi uliczkami "oddychałam" historią wyzierającą z otwartych drzwi domów, pałaców i świątyń i czułam jej magię. Wszystko jednak tu jest prawdziwe i autentyczne, jak prawdziwe i autentyczne mogą być tylko Bałkany.


  Wrzesień 2018r                                                                                           Ewa Utracka