wtorek, 7 grudnia 2021

RUMUNIA - CIEKAWE MIEJSCA

 

RUMUNIA; CIEKAWE MIEJSCA - CONSTANCA


Publiusz Owidiusz Naso, rzymski poeta z czasów panowania cesarza Augusta


                MORZE CZARNE...MORZE GOŚCINNE...,

                           I CONSTANCA


                  Pewnego popołudnia pod koniec sierpnia wspinałam się po spiralnych schodkach na widokowy ganek minaretu przy Wielkim Meczecie, na starówce Constancy. Gdy po chwili znalazłam się na ganku, ocierając pot z czoła – było duszno i gorąco w tej swoistej "klatce schodowej," z ciekawością pomieszaną z podziwem, "łapiąc" oddech rozglądałam się, a raczej po prostu gapiłam się na panoramiczny obraz. Było niezwykle, słonecznie i błękitnie nad głową, ciekawie, z dużą ilością różnych szczegółów na wysokości oczu i poniżej.        Widok z ganku widokowego minaretu przy Wielkim Meczecie Karola I na Starym Mieście Constancy na nabrzeże, basen portowy i stocznię                                     Secesja - styl zabudowy Starego Miasta Constancy                          Wieże katolickiej katedry pw. św. Antoniego Padewskiego                 Kopuły Prawosławnej Katedry pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła                                                            Marina w Constancy                          Morze Czarne, dachy Starówki i kopuły kościoła św. Michała                                                               Symbol islamu                                       Widok na Plac Owidiusza z ganku minaretu

Spoglądałam na Stare Miasto, jego uliczki i zabudowę z wyróżniającymi się obiektami jak świątynie, na istniejący od głębokiej starożytności plac Owidiusza, port wraz z jego urządzeniami, statkami przy nabrzeżu i stocznią, na białą marinę, na bulwary nadmorskie i park. 

Udało mi się nie widzieć "nowej", socrealistycznej Constancy, gdyż obrazy takiej zabudowy miałam w pamięci z własnego dzieciństwa, z początku lat 60-tych XX stulecia, spędzonego w krakowskiej Nowej Hucie; wypisz – wymaluj", okolice dawnego Placu Centralnego, "stalinowskie" blokowiska z jezdniami i torami tramwajowymi do huty im. Lenina w jedną i do starego Krakowa w drugą stronę. ..."O Nowej to Hucie Piosenka..." Ale – u nas "było i minęło" wstydliwie zasłonięte przez "zieleń miejską" czyli parki i skwery, oraz "rozpychające się" apartamentowce, a na obrzeżach Constancy wciąż nie brak osiedli mieszkaniowych z lat 50-tych, 60-tych, 70-tych, takich samych w każdym kraju byłego Układu Warszawskiego.

Z ganku minaretu oglądałam więc dachy odrestaurowanych starych kamienic, które jakimś cudem ocalały od bombardowań i wojennych zniszczeń, a dziś, odświeżone, czarują swoim stylem secesyjnym, bogatym w piękne zdobienia, z nutką Orientu. Patrzyłam na większe i mniejsze, lśniące, złociste kopuły cerkwi i wieże kościołów, wreszcie na basen portowy i morze połyskujące słońcem, miejscami spienione, wspaniałe, gdzieś w oddali zlewające się z niebem... Morze Czarne..., Morze Gościnne – Pontus Euxinus...

No i co, od czego zacząć nie zwiedzanie, raczej oglądanie tego, co zostawiła nam Historia, a w przypadku Constancy była ona długa i burzliwa; ostatecznie miasto – stolica Dobrudży, leżała i leży na styku kultur. Wystarczy wspomnieć, kto w tym mieście mieszkał i mieszka nadal: Rumuni, Turcy, Tatarzy, Romowie, Rosjanie, Grecy, Węgrzy, Żydzi, Ormianie, a nawet kilkudziesięciu Polaków.

Zaczynam, jak zwykle, od początku.

Trwała w najlepsze Wielka Kolonizacja grecka, tzn. okres w historii rozwoju naszej cywilizacji, kiedy to ruchliwi Grecy, którym było za ciasno w Grecji, przestało smakować wino i oliwa okazała się nie taka, ziemia za mało urodzajna i jak długo można było się bić z sąsiadami o byle co, złożyli ofiary swoim pobłażliwym bogom, wsiedli na statki i popłynęli przed siebie, poszukiwać nowych ziem do osadnictwa, innych kobiet, wina i przygód.

W VIw. pne tacy ciekawscy z Miletu wylądowali na bardziej na północ leżącym wybrzeżu Morza Gościnnego, prawie na krańcach ich Ojkumene. Mitologia jest bardziej hojna w informacje o szczegółach tej wyprawy. Otóż wiąże się ją z wyprawą po "złote runo" do Kolchidy, krainy "naftą" płynącej i też nią pachnącej, trochę tajemniczej, bo mglistej i nieco bagnistej. Przywódca Greków, Jazon, nie okazał się wielkim bohaterem ani jako człowiek, ani szczególnymi zdolnościami jako wojownik; za to rozkochał w sobie królewnę Medeę, kapłankę trudniącą się czarami. Młoda i podobno wielce urodziwa dama sama przyniosła Jazonowi "złote runo". Grecy wsiedli na statek i odpłynęli, a z nimi Medea jako małżonka przywódcy. O czym nie pomyślał Jazon, pomyślała kapłanka bogini czarów. Popełniła paskudny czyn, aby przerazić spodziewany pościg: zabiła swego młodszego brata i fragmenty jego ciała, po kawałku wyrzucała za burtę. Tym sposobem Grecy uratowali swą cenną skórę, a po wylądowaniu w wybranym uprzednio miejscu założyli miasto i nazwali je Tomis, co oznacza "kawałek". Może to bajka, a może nie do końca, może coś jednak w tym jest...?

Miasto rosło i bogaciło się przez następne stulecia. I oto pojawili się u bram uzbrojeni po zęby barbarzyńcy, o których od dawna w Tomis tylko słyszano, zwani Rzymianami. Okazali się oni legionistami czyli wojownikami dalekiego władcy, zajmującego po kolei piękne krainy Bałkanów i wraz z okolicą sięgającą po ujście rzeki Dunaj wcielili Tomis w granice wielkiego Imperium. Bogactwa w postaci wyrobów rękodzielniczych, podatki, także młodzi ludzie odpływali teraz do Rzymu - stolicy świata, do skarbca cesarza Augusta. Niebawem z rozkazu tego władcy poeta z Rzymu, Publiusz Owidiusz Naso osiedlił się w Tomis, bez prawa powrotu do ojczystego, kipiącego życiem i uciechami, Wiecznego Miasta, w 8r ne. Esteta i poeta, cieszący się popularnością nagle znalazł się w "areszcie domowym"; nie utracił ani majątku, ani nawet wolności lecz został pozbawiony kontaktu z rodziną, przyjaciółmi i skazany na dokonanie swego żywota gdzieś na końcu świata. Nie powiedziano mu nawet z jakiego powodu. Dziś można tylko spekulować, że przyczyna mogła tkwić w jego twórczości w oczach cesarza Augusta i jego następcy, Tyberiusza, nazbyt beztroskiej, wesołej i frywolnej lecz niezgodnej z polityką prospołeczną i prorodzinną obu panujących. Ostatecznie wówczas było w Rzymie zbyt wielu senatorów, rycerzy, urzędników, którzy powinni posiadać żony i liczne rodziny świecąc przykładem niższym warstwom obywateli, zasilających legiony w żołnierzy. Tymczasem Owidiusz był autorem słynnej "Ars amandi" – "Sztuki kochania" i wielu fraszek, lekkich i dowcipnych, a obaj cesarze z poczucia humoru nie słynęli. Nieszczęsny poeta pisał odwołania od wyroku, wiersze i pieśni pełne żalu i tęsknoty za ojczystym Miastem i bliskimi; być może z tych powodów odszedł na zawsze w 18r ne. Jedna z miejscowych legend głosi, że doczesne szczątki Owidiusza złożono pod pomnikiem, dziełem XIXw. zaś wielki plac nazwano Placem Owidiusza. 

Ok. II – IIIw. ne wzniesiono tu rodzaj "centrum handlowo-usługowego", które istniało do VIIw ne. Zwiedzając starodawną Constancę można obejrzeć rekonstrukcję tej budowli złożoną z trzech kondygnacji, gdzie znajdowały się sklepy, magazyny, kramy i warsztaty rękodzielników oraz zadziwiające posadzki mozaikowe, dobrze zachowane. Podczas prac wykopaliskowych odnaleziono mnóstwo przedmiotów codziennego użytku i broni. W IV w. ne w okresie panowania Konstantyna Wielkiego najważniejszą dzielnicę miasta nazwano Constantiana od imienia siostry cesarskiej. Tomis założone na półwyspie zawsze było ważnym portem morskim. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego dostało się pod panowanie Bizancjum. Począwszy od XIVw. zaczęły się najazdy i wojny z Turkami osmańskimi; miasto utraciło swoje znaczenie na kilkaset lat. Pozostała niewielka osada biednych ludzi walczących o przetrwanie i żyjących wspomnieniami czasów świetności.

Przyszedł XIXw, czas wojen krymskich, przegranych przez Rosję, z Anglią i Francją oraz Turcją, którą wspomniane mocarstwa wsparły. Działania wojenne toczone na lądzie i na Morzu Czarnym przyniosły mnóstwo ofiar wśród walczących armii. Zwycięzcami okazały się państwa, które miały nowocześniejszą broń, okręty wojenne i posługiwały się telegrafem. Zacofana, słabo uprzemysłowiona, feudalna Rosja przegrała. Sułtan postanowił reaktywować port w Tomis zwanym odtąd Constantianą. 

Miasto i port ze stocznią rozwijało się nadzwyczaj szybko, odzyskując znaczenie. Równocześnie kształtowało się państwo rumuńskie złożone z Mołdawii i Wołoszczyzny. W 1878r Dobrudża z Constancą przypadło królestwu Rumunii i dziś miasto z rejonem stanowi jeden z najważniejszych ośrodków przemysłowych, handlowych i turystycznych współczesnej Rumunii.                                Wilczyca kapitolińska karmiąca Romulusa i Remusa 

Idąc gwarną ulicą w pobliżu pięknej rzeźby Wilczycy kapitolińskiej karmiącej Bliźnięta, symbolu więzi ze starożytnym Imperium Romanum, ujrzałam Muzeum Sztuki Ludowej, elegancki obiekt w stylu secesji z "nutką" Orientu; tak zaczęłam spacer po Starówce.                                              Muzeum Sztuki Ludowej w Constancy                                                       Na główej ulicy Starego Miasta             

                                                     Główna ulica Starówki

Szłam pośród restauracji pod parasolami, tysiąca kawiarenek, sklepów i magazynów mody.                                                                Synagoga (XIXw.)

Spoglądałam na odświeżone kamienice z balkonami z ozdobną kamieniarką lub obarierowaniem, na XIX-wieczną synagogę. Doszłam do rozległego placu Owidiusza, centrum Starej Constancy.                                 Plac Owidiusza - centrum Constancy i starego Tomis                                                               Plac Owidiusza                                          Muzeum Historii i Archeologii (XIXw.)                              Starożytne osady w Dobrudży w pobliżu Tomis (Constanca)

 Wspaniale prezentował się się secesyjny gmach Muzeum Historii i Archeologii z końca XIXw zdobny w różne detale architektoniczne, charakterystyczne dla tego stylu. Zwiedzaniu ekspozycji Muzeum trzeba było poświęcić więcej czasu by choć "rzucić" okiem na parę setek artefaktów z okresu starożytności; na terenie Constancy istnieją bowiem dwa stanowiska archeologiczne, skąd one pochodzą, a także inne relikty z historii miasta i  regionu.

         Pomnik Publiusza Owidiusza Nasona (XIXw.) przed gmachem Muzeum

Przed gmachem Muzeum, na wysokim postumencie, zdobny w poetyckie laury i napisy stoi pomnik Publiusza Owidiusza Nasona, w rzymskiej todze.   

                                   Stela z greckim napisem

Znalazłam także stele z żałobnymi historiami w języku greckim i łacińskim, jedną z nich nawet przetłumaczono na język angielski.                                     Elegancki obiekt secesyjny z "odrobiną" Orientu         Starożytne "centrum handlowo-usługowe"(II/IIIw. ne) w Tomis (rekonstrukcja)                 Wnętrze "hali" oraz prawdopodobnie wejście do sklepu lub warsztatu

 Parę chwil poświęciłam na oglądanie mozaik podłogowych w starożytnym" centrum handlowo-usługowym", amfor itp przedmiotów.                                                              Mozaika podłogowa                                                     Amfory na oliwę i wino

Następnie udałam się do Wielkiego Meczetu Karola I-go. Na dziedzińcu zobaczyłam otwarty Koran i zaglądnęłam do wnętrza świątyni, której posadzka była pokryta dywanem ważącym 1080 kg zaś kopuły i ściany zdobiły motywy roślinne i geometryczne charakterystyczne dla sztuki islamskiej.

Meczet Mahmuda II zwany Wielkim Meczetem
Ponieważ Meczet ten zbudował miejscowym muzułmanom król Karol I zwany jest też Meczetem Karola
Wnętrze  świątyni
Wnętrze meczetu
Dywany w meczecie
Otwarty Koran eksponowany na dziedzińcu meczetu

Potem oglądałam panoramę z ganku widokowego minaretu odbicia obiektu w szybach pobliskich budynków.

                       


Starożytne Tomis oglądane na stanowisku archeologicznym
Budynek mieszkalny w trakcie odnawiania w bocznej ulicy
Budynek - relikt starej Constancy

 Zauważyłam, że przy bocznych ulicach starówki wiele kamienic zachowało się jeszcze z lat przed II wojną światową, a nawet wcześniejszych, które - choć nieodremontowane zachowały swój dawny styl. 

Doszłam do katedry katolickiej pw. św. Antoniego Padewskiego; akurat odbywała się msza św. w obrządku łacińskim        

               Katolicka katedra pw. Św. Antoniego Padewskiego

                                                               

Msza św. wieczorna
Świątynię odbudowano w stylu neoromańskim, surowym, o wąskich oknach, ceglanych ścianach, stropach, kolumnach, kaplicach i wieżach, z rozetą, w I poł XXw

Sobór pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz widoczne ruiny starożytnego Tomis

W pobliżu, przy tej samej ulicy, stała następna świątynia – Prawosławna Katedra Świętych Apostołów Piotra i Pawła, zbudowana w stylu grecko -
rzymskim w XXw, posiadająca cenne zabytki sakralne – piękny ikonostas, chór i freski. Otaczały ją drzewa parku z wspomnianym kompleksem archeologicznym.
Sąd ostateczny i wykonywanie kary
Grupa grzeszników - pijaków i eskortujący ją diabeł   
Na zewnętrznym murze katedry, przy wejściu, widać freski przedstawiające Sąd Ostateczny i różne grupy grzeszników eskortowanych przez służbę piekielną czyli "bardzo ogoniastych i rogatych" do Czyśćca i dalej, do Piekła. Prawie słychać, jak diabelstwo łupi ze skóry skazańca, a ten się drze, biedaczysko. Innych nieszczęśników się spycha i topi w ogniach piekielnych i w smole... Ale - na szczęście już widać Morze Czarne... 

Budynek Akwarium przy Bulwarze Elżbiety

Oto pomnik pierwszej rumuńskiej królowej, Elżbiety, uzdolnionej poetki, która nazywała siebie Carmen Sylva.

Pomnik królowej Elżbiety, uzdolnionej zwanej Carmen Sylva 

Elżbieta, nieszczęśliwa z powodu utraty swej jedynej, ukochanej córki, stworzyła sobie własny świat, w którym dominowały sztuki piękne – malarstwo, poezja, muzyka i spotkania z artystami. Jej imię nosi nadmorski bulwar w Constancy, Bulwar Elżbiety. Minęłam zamknięte Akwarium; wdychając morskie powietrze i nie spiesząc się, zmierzałam w stronę "etykietki" Constancy – pięknego, secesyjnego kasyna (z 1909r)

Morze Czarne
Secesyjne kasyno z 1909r
Nad Morzem Czarnym

Wielka szkoda, że taka budowla, niegdyś świetnie urządzona i luksusowo wyposażona, gdzie tracono lub zdobywano majątki – zależnie od szczęścia w grze w ruletkę, gdzie perlił się szampan, a na niejednym damskim dekolcie lśniły brylanty – najlepsi przyjaciele kobiet, gdzie słychać było śpiew i dżwięki muzyki już dawno, bo po zakończonej wojnie opustoszała i niszczeje, trawiona przez czas. Wokół kasyna jest taras, z którego można do woli spoglądać na morze w barwach adekwatnych do pory doby.

Nadmorskie ptactwo
Fale morskie przy kamienistym brzegu

W tym temacie wypowiedział się niegdyś Ajwazowski, malarz-marynista, ukazujący pejzaże morskie o każdej porze dnia i nocy, przy obłokach i księżycu, przy spokojnej toni i podczas sztormu, np obraz pt.,"Dziewiąta fala," który na zawsze" wpisał" mi się w pamięć. Wszystkie jego obrazy są bardzo prawdziwe i tak fantastyczne, jak Morze Czarne.                                                     Latarnia morska Genueńczyków

Jeszcze parę chwil przechadzki i ujrzałam genueńską Latarnię Morską z 1860r o wysokości 8m, białą altankę i park Nadmorski Bulwar Elżbiety                                                   Nadmorski Bulwar Elżbiety                                    "Słońce już zaszło, wieczór był ciepły i cichy..."                                              Wieczorem, nad morzem, w Mamaji...                                                                     Magia wieczoru

Zapadł zmierzch; zapanowała cudowna cisza wieczoru nad morzem i światem; tylko w oddali migały światła, ludzie odpoczywali, bawili się...                                                       Widok na port Constancy

A nazajutrz była plaża, woda zimna jak licho i zimny wiatr z pn-wsch, więc niestety, kąpieli nie było. Ale był wspaniały spacer brzegiem morza z Mamaji w pobliże Constancy i z powrotem.                                                          Rozległe plaże Mamaji                                                            ...na plaży fajnie jest!                                    Nasi czterołapni przyjaciele też lubią kąpiel

Parasailing

Było pięknie – błękitnie, złociście, z perlistymi grzywami fal Morza Czarnego.


 fot. Ewa Utracka                                                             Ewa Utracka