Fragment mapy turystycznej południowego Iraku z końca XXw
U ŹRÓDEŁ NASZEJ CYWILIZACJI
Fragment cegły "mułowej" z Eridu
Wiele
lat temu odbyłam prawdziwą „podróż życia”, podróż marzeń,
podróż w czasie i przestrzeni, czyli podróż do... Mezopotamii,
baśniowej, biblijnej, tajemniczej, do źródeł naszej cywilizacji.
Przygotowywałam
się do niej bardzo starannie. Znalazłam się w innej
rzeczywistości. Wszystko było inne, czasem wręcz zaskakujące:
ciepło, zawsze słonecznie, nad głową inny niż u nas błękit
nieba, niby
podobne lecz inne miasta,
ludzie o innej urodzie, odziani inaczej, czasem tak osobliwie, że
nie chciało się wierzyć, że jestem i żyję w końcu XXw; no i ta
ziemia – pustynia...
A jednak tu, w tym pustynnym, południowym
Iraku rodziły się pierwsze systemy społeczne, ośrodki władzy i
centra religijne; wystarczy wspomnieć niezbyt odległe Jerycho –
najstarsze miasto świata, zasiedlone w sposób ciągły od 11
tysięcy lat!
Na tej ziemi powstawały opowieści Biblii, świętej
księgi dla blisko połowy populacji
naszego globu, najstarsze, niezwykłe,
przez wieki pobudzające wyobraźnię artystów. Gdzie był biblijny
Eden? Poszukiwał go św. Brandan, krzyżowcy po zdobyciu Jerozolimy,
Marco Polo, Krzysztof Kolumb. Odpowiedzi próbował udzielić wiek
XIX, XX, i początek XXIw analizując wskazówki zawarte w Biblii, a
przede wszystkim dysponując zdobywaną przez wieki wiedzą i
środkami technicznymi niezbędnymi do poszukiwań.
-
Proszę państwa, dziś jedziemy do Edenu! – usłyszałam zapowiedź
w autokarze. Krótka podróż do miasta Al-Qurnah i nasz pojazd
zatrzymał się na parkingu przy restauracji położonej w ogrodzie.
Miasto Al-Qurna; restauracja z tarasem
Wyszłam
na taras. Przed oczami miałam niesamowity widok: spieniony, dziki
Tygrys łączył się z szarozielonym Eufratem w potężną rzekę,
Shatt el – Arab, która uchodzi do Zatoki Perskiej.
Widok na "rajski"ogród
W
pobliskim ogrodzie zobaczyłam rozłożyste drzewo z plombą
cementową w pniu, pod którym kłębiła się gromada turystów,
byle dostać się jak najbliżej tego pnia i biorąc się za ręce zrobić
sobie pamiątkowe zdjęcie; miejscowa legenda głosiła bowiem, że
pod tym drzewem siadywał praojciec Adam z pramatką Ewą
Rajskie
Dwa fragmenty tablicy info dla turystów
-
A więc – byłam w Raju, wprawdzie dla turystów, ale – w Raju! –
Podoba mi się tu!
– pomyślałam – ale jak to było z tym
Edenem? I co to było?
– Miejsce, gdzie Pan Bóg stworzył
człowieka i tchnął w niego życie! – odpowiada Biblia, a za nią
Michał Anioł tworząc cudowny fresk o stworzeniu świata na
sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej.
-
Rajski ogród to miejsce, gdzie nie jest ani za ciepło, ani za
zimno! – odpowiada światle pewien średniowieczny mędrzec
chrześcijański.
Rajski ogród, Eden, pełen wspaniałych roślin,
drzew, żyjących w pokoju zwierząt, gdzie przechadzał się Pan
Bóg, według Biblii użyźniały cztery rzeki, a ja - widzę dwie.
Skąd ta rozbieżność?
Nauka
końca XX w. starała się udzielić odpowiedzi. Wykonano zdjęcia
satelitarne rejonu Dwurzecza i Zatoki Perskiej z wysokości ponad 700
km, na których są widoczne ślady łożysk jeszcze dwóch dużych
rzek płynących w stronę Zatoki Perskiej: z Arabii Saudyjskiej
jedna, o biblijnej nazwie Pison, z gór Iranu druga – Gihon. Gdyby
poziom wód Zatoki Perskiej był niższy, te cztery rzeki: Pison,
Eufrat, Tygrys i Gihon połączyłyby się. I tak może kiedyś było.
Geolodzy podają dowody, że wnętrze Półwyspu Arabskiego przed
tysiącami lat nie było pustynią, a na Saharze rosły zielone,
bujne trawy za pamięci ludzkiej, o czym świadczą malowidła
naskalne. Obszar południowej Mezopotamii był gorący i wilgotny,
żyli tu ludzie trudniący się zbieractwem, łowiectwem, pasterstwem
i prymitywnym rolnictwem - być może prawnuki Pierwszej Pary ludzi
wypędzonych z Raju, skazani na walkę o byt,
o przetrwanie, za
złamanie boskiego zakazu.
W
Edenie bowiem - mówi Biblia, rosło „święte drzewo życia” i
„zakazane drzewo wiedzy”. Kobieta
namówiona przez węża zerwała jabłko z zakazanego drzewa, ugryzła
i dała jeść mężowi.
Ale
czy to rzeczywiście było jabłko? W Biblii jest mowa o „owocu”.
Będąc w Iraku, na żadnym targu (suku) nie widziałam jabłek! Raz
jedyny tylko kilka jabłek - granatu.
Za to widziałam wonne
pomarańcze, daktyle i figi. Adam i Ewa osłonili swoją nagość figowymi liśćmi. W niedalekiej Jordanii odkryto niedawno ślady
najstarszych upraw fig pochodzące sprzed ok. 10 000 lat; a więc tym
zakazanym owocem może była figa?
W
mieście Jerycho odkryto w pozostałościach chat ślady ziaren zbóż,
a więc zaczęło się rozwijać rolnictwo, gdyż warunki klimatyczne
były sprzyjające.
Wiemy, że Kain, starszy syn Pierwszej Pary, był
rolnikiem, Abel – pasterzem. Adam i Ewa wypełnili boski nakaz; ich
potomstwo rozeszło się i ludzie nauczyli się radzić sobie,
pracować. A potem? Potem, mogło nastąpić ocieplenie klimatu,
topnienie śniegów i lodowców na szerszą skalę – w konsekwencji
podniesienie się poziomu wód – także w Zatoce Perskiej, a zatem powódź, katastrofa dla ludzi, dla wszystkiego, co żyło, czyli
potop, zapisany w pamięci ludzkiej - według Biblii 10 pokoleń po Adamie. Powiedziano tam także, że potop zniszczył Eden.
Spójrzmy
dziś na biblijną historię o rajskim ogrodzie i pierwszych ludziach
jak na piękną opowieść o Adamie – mężczyźnie, Człowieku
ulepionym z gliny przez Stwórcę Wszechświata, Ewie – niewieście
- towarzyszce stworzonej przez Pana Boga z adamowego żebra, „pani
żebra”, „budzącej życie” i chytrym wężu – kusicielu, ich
nieposłuszeństwie i wygnaniu z Raju, zapisaną na wieki w sztuce
dzięki ludzkiemu geniuszowi i pracy; należy wspomnieć
tu także nasze wawelskie, wspaniałe arrasy. Wsiedliśmy do autokaru
i kontynuowaliśmy podróż.
Upalne
godziny przedpołudnia, krystalicznie czyste
powietrze,
nad głową ostry błękit nieba, przeraźliwie jasna tarcza
słoneczna już wysoko ponad linią horyzontu.
Jak okiem sięgnąć
płowo-szara pustynia, spękana od żaru w południe i nocnego
chłodu.
Pustynia w pobliżu Eridu
Tu i tam szarzały kępki „trawy”. W dali przeciągały
stada owiec i wielbłądów pilnowane przez psy.
Stado owiec i wielbłądów
Szliśmy w ich
stronę, lecz demon pustyni spłatał nam figla: wydawały się
bliskie, a w rzeczywistości okazały się dość odległe. Stopy
raz po raz grzęzły w piachu. Niby płaska równina, a pełno tu
pagórków, wykrotów; ciężko iść. Usłyszałam głos Beduina:
oto nieopodal nas dostojnie, z namaszczeniem, nie szły lecz
"płynęły" wielbłądy, odwieczne „okręty pustyni”,
obładowane dobytkiem, psy zaganiały owce, zaś obok stad mężczyźni
w ciemnych opończach, z głowami do połowy twarzy osłoniętymi
zawojem, bose ich stopy tkwiły w „japonkach”. To Beduini.
Beduin i pies-pomocnik
Jeden
z nich na chwilę przystanął i poczęstowany przez turystę
papierosem zapalił zaciągnąwszy się dymem, wymiana uśmiechów i
ciekawych spojrzeń, „alejkum salem” i ruszył za swoimi w dal, w
ciszę i w przestrzeń, bez których nie potrafiłby żyć, posłuszny
odwiecznemu nakazowi nomadów. Poszliśmy dalej przez tą pustynię w
stronę wzgórza jakby "zawieszonego" w powietrzu.
Wędrówka
trwała dobrą chwilę i...nie, to nie fatamorgana, to
najprawdziwsze, dość wysokie, piaszczyste wzniesienie wyrastające
z gorącej płowości, łagodne od strony pustynnej drogi, pokryte
„barankami” piachu, strome z pozostałych stron.
Wzgórze el-Obejd skrywające świątynię boga Enki
-
To zasypana budowla. Przybyliście państwo do Eridu, najstarszego
miasta w
Mezopotamii – powiedział przewodnik. Otworzyłam notes i szybko
zapisałam usłyszane informacje. Zauważyłam, że wokół leżą
potrzaskane cegły, na których widać wyryte znaki. Pełno tu tego.
Podniosłam taki odłamek, szary, wysuszony słońcem tysiącleci
kawałek gliny pokryty małymi rysunkami przypominającymi słońce,
rybę, fale, ptaka – to piktogramy – znaki pisma obrazkowego na
fragmencie cegły mułowej.
Kawałek cegły pokryty znakami pisarskimi
Pieczęć na cegle
A oto inny kawałek cegły z odciśniętą
prostokątną pieczęcią, na której rzędem biegną znaki
starożytnego pisma. Poczułam miły dreszczyk na plecach. Podnosiłam
i oglądałam porzucone kawałki, pewnie bezwartościowe dla
uczonego. Dostrzegłam popękane muszelki w szarym piachu i
uzmysłowiłam sobie, że przecież to miejsce, gdzie niegdyś
istniało Eridu, leżało nad laguną, gdyż ok.7 tysięcy lat temu
inaczej przebiegała linia brzegowa w interesującym nas rejonie
Zatoki Perskiej, a pobliskie Ur (biblijne Erech) usytuowane
bardziej na północ było znacznym portem morskim.
Walcząc
z wiatrem wspinałam się po pochyłości na szczyt tego „sztucznego
wzgórza”...
Naokoło
wystawały spod piasku fragmenty muru. Usiadłam i zanurzyłam rękę
w piach i gruz po łokieć; wyczułam mur i cegły, z których bez
trudu można było odgarnąć piach. Poczułam znowu dreszczyk emocji
i zaczęłam grzebać, żeby choć jedną zobaczyć! Całą! Cegła
była gliniana, dość duża, o grubości ok. 8 – 10 cm, w
kształcie prostopadłościanu o podstawie kwadratu. Jej wygląd
wskazywał, że była już wypalana w piecu; miała odciśnięte
pieczęcie, lecz znaki pisma na niej różniły się od znaków
rysunkowych na rozrzuconych u stóp „wzgórza” kawałkach: mniej
obrazków, więcej kresek w różnych kombinacjach. Szkoda, że nigdy
nie dowiem się, co tu napisano – pomyślałam. Byłam na szczycie
świątyni, pewnie „najmłodszej”, w miejscu świętym przez
kilka tysiącleci dla wielu pokoleń mieszkańców Mezopotamii i ja -
po tylu tysiącach lat dotknęłam świętego dla nich muru!
Spojrzałam w dół: wokół „głównego” wzniesienia było widać
mniejsze pagórki. Może one skrywały kaplice pomniejszych bóstw,
siedziby kapłanów, urzędników świątynnych lub domy obywateli
miasta.
Pogrążyłam
się w zadumie: – oto znalazłam się w miejscu, gdzie rodziła się
nasza cywilizacja! Pagórek nazywał się el–Obejd. W łonie tego
wzniesienia, grzebiąc w piachu, w glinie przez ostatnie sto lat
archeolodzy odnaleźli najstarszą świątynię, jedno maleńkie
pomieszczenie z V tysiąclecia przed Chrystusem, gdzie w niszy
naprzeciw wejścia stał posąg bóstwa. Następne pokolenia
semickich Ubajdów stawiały na gruzach starszych budowli nowe,
doskonalsze, bardziej dostosowane do społecznych potrzeb lecz
poświęcone wciąż temu samemu bóstwu. Oglądałam uważnie plan
świątyni najstarszej wzbogacony o kolejne, młodsze kondygnacje.
Był wyeksponowany w muzeum w pobliskim dużym mieście Nassirya,
prawdziwej kopalni wiedzy z historii i archeologii Sumeru.
Przedstawiony
schematycznie plan był prosty: długa, środkowa nawa podzielona na
dwie, z czasem na trzy części – czyli przedsionek, „miejsce
święte” i „święte świętych”. Wierni mogli przebywać
tylko w części najbliżej wejścia, potem stał stół ofiarny i
dalej, w niszy posąg bóstwa.
Z
czasem przybywało dodatkowych pomieszczeń po obu stronach nawy.
Dziś całkiem sporo już wiemy o kulturze Ubajd, archeologia z
łatwością rozpoznaje ceramikę charakterystyczną dla niej po
sposobie wykonywania naczyń takich, jak talerze, dzbany, miski,
czarki ozdobione motywami geometrycznymi, roślinnymi, czy też
postaciami ludzkimi.
Prace
wykonywano ręcznie. Ludzie żyli z rybołówstwa, z hodowli bydła i
z rolnictwa wykorzystując żyzne nanosy rzeczne; z czasem pojawił
się system kanałów nawadniających. Mieszkali w chatach
trzcinowych okładanych gliną; potem zaczęli budować domostwa z
cegieł „mułowych”- suszonych na słońcu; glina i trzcina to
były podstawowe „materiały budowlane” w Mezopotamii i są nimi
po dzień dzisiejszy. W okolicach Eridu znane są także „pałace”
z cegieł „mułowych”.
Piec do wypalania cegieł dymi, jak dawniej
Wypalanie cegieł w piecu
Gdy w połowie IV tysiąclecia p.n.e. do
południowej Mezopotamii zaczęli przybywać Sumerowie, być może z
górzystych rejonów Azji Środkowej lub z płaskowyżu irańskiego
albo też drogą morską, zastali kulturę Ubajd w pełnym rozkwicie.
Całkowicie obcy wśród ludów semickich początkowo osiedlili się
u ujścia Eufratu i Tygrysu i jako pierwsze opanowali święte miasto
Eridu.
Z upływem czasu ruszyli na północ zajmując istniejące,
zakładając i rozbudowując nowe miasta i osiedla. Stopniowo
„czarnogłowi”, tak Sumerowie nazywali siebie, opanowali obszar
Dwurzecza, lecz nie wypierali miejscowej ludności, wiele przejęli z
kultury Ubajd.
Według
zapisanego na glinianych tabliczkach mitu najstarszym bóstwem był
An (Anu), pan i władca nieba oraz jego małżonka. Opiekunem ludzi
był dobry bóg Enki (Ea) – pan wszelkich wód, mądrości i
rzemiosł, zaś Enlila – boga powietrza i wiatru, powszechnie się
obawiano. Do boskiego Enki (Ea) należał pałac wzniesiony w
głębinach morza. Dobry bóg stworzył święte miasto Eridu, ku
jego czci pokolenia Ubajdów, a potem i Sumerów wznosiły tam
kolejne świątynie. „Gdy królestwo zostało zesłane z niebios,
królestwo było w Eridu” – mówi sumeryjska „Lista królów”,
prastary dokument zapisany na glinianych tabliczkach.
Z okolic Eridu
pochodzi ciekawy zabytek sztuki rzeźbiarskiej, który oglądałam w
muzeum w Nassirya – statuetka bogini Ninhursang, małżonki
boskiego Enki.
Posążek
pokraczny, po prostu śmieszny, a przesadnie szerokie biodra, pokaźny
brzuch i wydatne piersi miały podkreślać macierzyństwo bogini.
Ninhursang była bowiem wielką Boginią – Matką, boginią
płodności, od której pierwotni mieszkańcy uzależniali swoje
przeżycie. Zdaniem uczonych nie ma w południowej Mezopotamii śladów
cywilizacji wcześniejszej niż ta, odkryta w Eridu.
Zgodnie
z dokumentami sumeryjskimi było ono pierwszym z pięciu miast, jakie
istniały przed potopem; inne to Szurupak, Sippar, Lurak (nie
zidentyfikowane), i jeszcze jedno - nie odkopane.
„Pięć
było tych miast. Ośmiu królów panowało... ale potop zmiótł
wszystko” – głosi sumeryjska „Lista królów”.
Powoli
schodziłam z wierzchołka pustynnego wzniesienia, w którym
nieubłagany czas i wichry hulające w pustyni, częste burze
piaskowe pogrzebały świątynię Enki. Szłam po piachu, stąpając
po skorupach naczyń, ułamkach cegieł z małymi obrazkami, a z
nieba lał się żar, czasem tylko powiew wiatru ciskał w twarz
ziarenka piasku.
Burza piaskowa
Pomyślałam
wtedy, jaki ogrom upartej pracy trzeba było włożyć, poświęcenia,
hartu ducha, by pokonując Naturę – mam na myśli głównie
wiejące tu wichry, zasypujące piachem odsłaniane relikty
przeszłości, aby wydrzeć tak wiele tajemnic Eridu i południowej
Mezopotamii, temu miejscu narodzin naszej cywilizacji sięgającej tu
w prehistorię.
Róża pustyni - dzieło wichrów
Ewa
Utracka
Zdjęcia
z archiwum Ewy i Waldemara Utrackich wybrał i opracował Maciek Utracki.