Zalipiańska malowana stara chata i cembrowina studni
ZALIPIE
– MALOWANA WIEŚ
CZYLI
KOLOROWY ZAWRÓT GŁOWY
Malownicze
Powiśle Tarnowskie, wieś Zalipie w pogodny, czerwcowy ranek.
Na
parkingu dwa autokary wycieczkowe i parę samochodów osobowych oraz
tablice informacyjne w kilku językach i symbol Unii Europejskiej;
Zalipie bowiem jest wsią zwykło – niezwykłą, jest ciekawym
miejscem na mapie Polski, Europy, a nawet świata.
Po
zasięgnięciu informacji kierujemy się do Domu Malarek.
Tablica info dot. Zalipia
Plan Zalipia
W Zalipiu zawsze kolorowo
Po
drodze kosztujemy przedsmaku tego, co wkrótce zobaczymy: mała,
stara chatka pokryta strzechą, przed nią ławka, na podwórku
studnia z żurawiem, a co
się dało, tzn, ściany domku , drzwi, cembrowina studni i wiadro na
wodę - pomalowano
w kolorowe kwiaty i szlaczki. Świetne tło dla pamiątkowego
zdjęcia!
Chatka kryta strzechą ze studnią z żurawiem, a w niej...
... żyli sobie dziad...
... i baba...
Droga pośród trawników, na których rosły drzewa
owocowe o pomalowanych pniach i kwitnące krzewy - nie pomalowane, bo
wcześniej ozdobił je Pan Bóg, zaprowadziła nas do Domu Malarek Zalipiańskich.
Spełnione marzenie Felicji Curyłowej
Dom Malarek
Powitały
nas kwiaty, fantazyjne, kolorowe, ułożone w niespotykane wzory.
Kwiaty - dominujący ornament w tutejszym malarstwie
Były wszędzie – na ścianach, drzwiach, wszechobecne, niosące
radość słońca, wiosny i letnich dni. W salce, przy długich
stołach pracowały malarki, a pod ich czujnym okiem kształcił się
"narybek" w różnym wieku, różnej płci i narodowości
czasem nawet z antypodów.
Praca uczniów, nawet z daleka, pod czujnym okiem mistrzyni
Przybory do malowania
Praca twórcza
... i jej efekty
Pamiątki z Zalipia
Każdy
i każda chciał sobie coś pomalować w zalipiańskim stylu:
drewniane zabawki, flakoniki, dzwonki, miniatury maślnic, gliniane
wazony, drewniane pisanki, łyżki, tace, etc., etc, i zawieżć do
domu.
Obrazy Zalipianek
Oglądałam obrazy – portrety kwiatów i sielskie pejzaże
malowane pędzelkami Zalipianek – podobały mi się bardzo.
W
reprezentacyjnej sali przygotowano degustację miejscowych potraw:
nakryto stoły, a ponad nimi żyrandole, żyrandole z koralików,
lśniących szkielek, okryte ... woalem. Zrobiło się trochę
bajkowo i... bardzo smacznie.
Degustacja potraw miejscowych
Przybranie żyrandola w sali
Malowany pień drzewa jest zdecydowanie ładniejszy
Czym prędzej opuściliśmy
gościnny Dom Malarek, który uczył, że można kojarzyć pracę i
piękno w życiu codziennym nawet w szare, nudne dni, a będzie w
izbie cieplej, weselej i przytulniej.
Prawdopodobnie
takie pomysły posiadły Kachny, Marysie i Hanki z Zalipia, które na
co dzień mieszkały z rodzinami w starych chałupach, bez kominów,
tylko z paleniskiem, z którego dym snuł się po całym domostwie
zostawiając sadze właściwie wszędzie. Takie domy i ich
wyposażenie w sprzęty "AGD" z XVIII i XIXw można
pooglądać w Nowosądeckim Parku Etnograficznym; wtedy łatwiej
będzie zrozumieć gospodynie i ich marzenia szczególnie, że chłopy
wreszcie wpadły na pomysł i zaczęły budować... kominy.
Szlaczek z motywem roślinnym, pomalowane drzwi i odrzwia; jeden z najstarszych, malowanych budynków w Zalipiu
W
odpowiedzi gosposie zaczęły najpierw na święta, nieśmiało,
zdobić pobielone ściany izb i komór "szlaczkami" z
jasnych plam, potem z jednobarwnych kwiatków , wreszcie zaczęły
wprowadzać pierwsze kolory z naturalnych barwników np. tzw. farbka
do bielizny, aż ściany wewnętrzne były pomalowane i trzeba było
ze swoimi malunkami wyjść na zewnątrz chałupy.
Tu było malowanie! A przybory do malowania? Pęczki witek rozcapierzone patyczki, końskie włosie. Do dziś przy wiejskiej drodze stoi stara szopa pamiętająca pewnie czasy Wielkiej Wojny ze szlakiem z odcieni brązu i żółci na elewacji, tak samo ozdobione drzwi i futryny.
Tu było malowanie! A przybory do malowania? Pęczki witek rozcapierzone patyczki, końskie włosie. Do dziś przy wiejskiej drodze stoi stara szopa pamiętająca pewnie czasy Wielkiej Wojny ze szlakiem z odcieni brązu i żółci na elewacji, tak samo ozdobione drzwi i futryny.
Pobielona i pięknie pomalowana stara chata
Jeden ze starszych wzorów
Pobliska chałupka z
jednym oknem ma już bogatsze malowidła i w barwy i "konstrukcję"
wzorów.
W
tak zdobionym Zalipiu dorastała Felicja Curyłowa, młoda gospodyni
o bogatej wyobraźni, talencie i wrodzonej sile oddziaływania na
otoczenie.
Przed
wybuchem II wojny światowej już pokazała, "co jej w duszy
gra"i ujęła to "damskie malarstwo" w swoje ręce.
Gospodynie pod jej przywództwem nabrały pewności w doborze środków
wyrazu; chłopom i dzieciskom się to spodobało! Umiała postarać
się u "władzy"o zaprowadzenie we wsi elektryczności, co
dla mieszkańców i dzieci uczących się w miejscowej szkole było
bardzo ważne, no i malowała, co jej wpadło w ręce, wykazując się
pracowitością i niesamowitą pomysłowością.
Minęły
czasy nieludzkiej wojny i trudne, niespokojne powojenne lata, odżyły dawne marzenia i sny... Ale o tym – potem. W Zalipiu budowano już nowe
domy, odnawiano stare, a wszystkie malowane pędzelkami i farbami
Zalipianek.
I oto jedna z najzdolniejszych malarek, pani Danuta, zaprosiła nas do obejrzenia swojego "królestwa".
Jeden z nowych domów we wsi - malowany
... i budynek gospodarczy, też malowany
Piec kuchenny też ładnie wygląda, gdy się go pomaluje
Widziałam stary piec kuchenny z okapem cały w kwiatowy
deseń, stoły przyozdobione bukietami kwiatów z kolorowej bibuły,
firanki to fantazyjne, pracochłonne wycinanki, pomalowane płoty,
studnie – jak ta pierwsza, z żurawiem, psie budy. Po niedługim
spacerze drogą wśród pachnących drzew stanęliśmy w bramie
nowoczesnego gospodarstwa z dobrze wyposażonym budynkiem
gospodarczym; na parterze wyeksponowano "dzieła rąk"
gospodyni.I oto jedna z najzdolniejszych malarek, pani Danuta, zaprosiła nas do obejrzenia swojego "królestwa".
Nowoczesne, zamożne gospodarstwo Pani Danuty, oryginalnie pomalowane
W
zdobieniu z zewnątrz domu mieszkalnego pani Danuta wykazała się
prawdziwym talentem. Utworzyła piękne ornamenty z kwiatów,
oryginalnie dobrała barwy oraz ciekawie rozmieściła poszczególne
motywy.
Dominujący motyw zdobniczy w domostwie malarki
Pani Danuta zaprasza do odwiedzenia jej domu
Budynek gospodarczy wraz z ekspozycją prac Pani Danuty
Zdobienie okien na poziomie podmurówki
Szlaczków,
deseni kwiatowych i kolorów wokół okien na elewacjach, podmurówce
i na drzwiach namalowała tyle, ile uważała za potrzebne,
gustownie, z "dobrym smakiem". Weszliśmy do wnętrza domu.
Co się da - pomalowane, ozdobione haftem...
Barwny kącik w kuchni
Kuchnia
wyposażona "po nowemu" lecz lampę na suficie motywami
kwietnymi, ściany udekorowane kuchennymi akcesoriami typu tacki, łyżki drewniane - pomalowane; specjalny "kącik"obfitował
w kolorowe miski, pojemniki, kasetki, ozdobne duże misy, obrazek,
narzuty i haftowane w obowiązkowe kwiaty, serwetki.
Na kuchennym stole obrus w kwiaty, wycinanka i lampa z malowanym abażurem. Oglądaliśmy tę "kuchnię z bajki", gdy gospodyni zaprosiła nas do reprezentacyjnego pokoju, ubrana w osobliwy strój.
Na kuchennym stole obrus w kwiaty, wycinanka i lampa z malowanym abażurem. Oglądaliśmy tę "kuchnię z bajki", gdy gospodyni zaprosiła nas do reprezentacyjnego pokoju, ubrana w osobliwy strój.
Pani Danuta we wspaniałym stroju - haftowanym i malowanym
Usiadła wygodnie na krześle, rozpościerając czerwoną spódnicę
ze szlakiem u dołu, wyżej były jakieś fantastyczne, jasne kwiaty,
a na spódnicy biały fartuszek z wyhaftowanym wieńcem. Czarną
bluzkę zdobiły jasne kwietne hafty, na szyi duże, czerwone
korale. Bogaty strój uzupełniała czerwona chustka, także w
kwiaty, oraz malowany kapelusz na głowie.
Niby zwykły kapelusz, a jak go można zmienić, malując
Pani
Danuta siedziała na odpowiednio "przygotowanym" tle: nad
głową obrazek,
na ścianach wielobarwne kwiaty i sprzęty również pomalowane.
Wyglądała wspaniale, z wdziękiem prezentując owoce swojej pracy zarówno w stroju jak i w wyposażeniu i ozdobieniu obszernego pokoju.
na ścianach wielobarwne kwiaty i sprzęty również pomalowane.
Wyglądała wspaniale, z wdziękiem prezentując owoce swojej pracy zarówno w stroju jak i w wyposażeniu i ozdobieniu obszernego pokoju.
Różnorodne prace naszej gospodyni
Prace Pani Danuty
Kolorowy zawrót głowy
Stał
tu stół i stoliki przykryte barwnymi haftami, malowanymi
drewnianymi wazonami, w których tkwiły bogate bukiety bibułkowych
kwiatów, misy i cukiernica pęknie malowana, zaś na sofie
wielobarwnie haftowana narzuta, figurki zwierząt i ptaków, zeszyty
i kolorowe czasopisma.
"But stulecia" Pani Danuty
Nasz
podziw wzbudził"drewniak"nazwany przez panią Danutę
"butem stulecia" wymalowany w kwiaty!
W korytarzyku stała malowana komoda, na niej paliły się świece przed wizerunkiem NMP i Ojca Pio otoczone szlaczkiem z kwiatów na ścianie.
Wprost niemożliwe, żeby wszystko w domu nadawało się do pomalowania! Żeby każdy kawałek materiału można było pokryć haftem, a zwykłą kartkę papieru zamienić w obrazek!
W korytarzyku stała malowana komoda, na niej paliły się świece przed wizerunkiem NMP i Ojca Pio otoczone szlaczkiem z kwiatów na ścianie.
Zwyczajna komoda - pomalowana
Odczułam
kolorowy zawrót głowy, a towarzyszył temu "oczopląs".
Bo na co popatrzyć najpierw? To ładne, tamto ciekawe, a ta komoda –
nie do wiary! Wprost niemożliwe, żeby wszystko w domu nadawało się do pomalowania! Żeby każdy kawałek materiału można było pokryć haftem, a zwykłą kartkę papieru zamienić w obrazek!
Jeszcze
zajrzeliśmy do saloniku wyposażonego i urządzonego przez
oprowadzającą nas malarkę, hafciarkę i gospodynię domu, panią
Danutę. Salonik wygodny, elegancki w nie do końca "zalipiańskim"
stylu.
Malowany sufit saloniku
Zalipiański salonik
O
realizacji talentu i subtelnych pomysłów artystki świadczyły
wzorzysta narzuta i takież poduszki na wersalce, obrus na ławie,
zasłony o wzorze pomysłu gospodyni, upięcie firanek oraz
ozdobienie ścian.
Jeszcze rzut oka na prawdziwy, nie malowany ogródek pani Danuty, ale już konewka i pojemniki na wodę były pomalowane, psia buda i cembrowina studni także.
Ściana w korytarzyku
Sprzęty w korytarzyku
Nasze wrażenia "na gorąco" wpisaliśmy
do pamiątkowego zeszytu i malowanym korytarzykiem wyszliśmy na
czerwcowe słońce.Jeszcze rzut oka na prawdziwy, nie malowany ogródek pani Danuty, ale już konewka i pojemniki na wodę były pomalowane, psia buda i cembrowina studni także.
Konewki do podlewania ogródka - też można pomalować
Psia rezydencja
Przy
furtce pożegnaliśmy miłą gospodynię, przy czym nie zostaliśmy
pomalowani.
Szliśmy
wiejską drogą przez powiślańską wieś. Zabudowa wsi nie jest zwarta.
Tu gospodarstwo i gdzieś tam, z dala też są widoczne zabudowania. A wokół pola, łąki, na których pasą się krowy i przyszłe"futrzaki", pachną w słońcu kępy sosen...
Pośród drzew i krzewów ukryło się małe, wymalowane i przyozdobione makronami, jedyne w okolicy gospodarstwo agroturystyczne "Gościna u Babci".
Ale, ostatecznie , w nocy wszystkie koty są czarne i pomaszerowaliśmy dalej.
Tu gospodarstwo i gdzieś tam, z dala też są widoczne zabudowania. A wokół pola, łąki, na których pasą się krowy i przyszłe"futrzaki", pachną w słońcu kępy sosen...
Pośród drzew i krzewów ukryło się małe, wymalowane i przyozdobione makronami, jedyne w okolicy gospodarstwo agroturystyczne "Gościna u Babci".
Gospodarstwo agroturystyczne
Przyozdobione wejście do domku
Co prawda, nie
mieliśmy w planach noclegu w Zalipiu, ale może przyjemnie byłoby
spędzić nockę w kolorowej chatce, pośród barwnych sprzętów, w
haftowanej pościeli?Ale, ostatecznie , w nocy wszystkie koty są czarne i pomaszerowaliśmy dalej.
W
gorącym powietrzu unosił się delikatny zapach kwitnącego czarnego
bzu i lip w pomieszaniu z zapachem siana, ziół i kwiatów z przydomowych
ogródków.
Oto chata – staruszka, drewniana, pobielona i...pomalowana, a przed nią studnia, też pomalowana. We wzorach przeważały odcienie koloru niebieskiego. Być może jakaś dawna malarka sporządziła farby własnoręcznie, a zamiast zestawu pędzelków używała prymitywnych "pędzelków"z włosia...
Oto chata – staruszka, drewniana, pobielona i...pomalowana, a przed nią studnia, też pomalowana. We wzorach przeważały odcienie koloru niebieskiego. Być może jakaś dawna malarka sporządziła farby własnoręcznie, a zamiast zestawu pędzelków używała prymitywnych "pędzelków"z włosia...
Mijaliśmy
także domy bielone lecz niepomalowane, ukryte w cieniu drzew.
Jest ich w Zalipiu bardzo wiele.
Tych malowanych jest tylko około dwudziestu. One są "sercem"wsi powiślańskiej, gdyż pokolenia malarek swoim talentem i osobliwą pracą twórczą utworzyły swoisty klimat wsi, swojej "małej ojczyzny i rozsławiły ją w świecie.
Było popołudnie, czerwcowe, gorące. Pić się chciało, jak licho! Nigdzie jednak nie zauważyłam kawiarenki, gospody czy choćby kiosku spożywczego.
Doczłapaliśmy do parkingu, gdzie stały autokary, z których wysypywali się turyści. Wśród obco brzmiących zdań usłyszałam także polszczyznę. Pewnie w gronie cudzoziemców pewnie trafili się Polonusy.
- No, to już po moich zdjęciach! - pomyślałam i po wykupieniu biletu weszłam do środka.
Jest ich w Zalipiu bardzo wiele.
Zwyczajny, niepomalowany dom, jakich tu wiele
Tych malowanych jest tylko około dwudziestu. One są "sercem"wsi powiślańskiej, gdyż pokolenia malarek swoim talentem i osobliwą pracą twórczą utworzyły swoisty klimat wsi, swojej "małej ojczyzny i rozsławiły ją w świecie.
Było popołudnie, czerwcowe, gorące. Pić się chciało, jak licho! Nigdzie jednak nie zauważyłam kawiarenki, gospody czy choćby kiosku spożywczego.
Doczłapaliśmy do parkingu, gdzie stały autokary, z których wysypywali się turyści. Wśród obco brzmiących zdań usłyszałam także polszczyznę. Pewnie w gronie cudzoziemców pewnie trafili się Polonusy.
Gospodarstwo Felicji Curyłowej
Ściany domu "mistrzyni" zalipiańskich malarek
Z pewnym zdziwieniem zauważyłam, że
znaleźliśmy się przed zagrodą Felicji Curyłowej, mistrzyni
zalipiańskich malarek.- No, to już po moich zdjęciach! - pomyślałam i po wykupieniu biletu weszłam do środka.
Felicja Curyłowa (1904-1974) artystka ludowa, która rozsławiła
tradycje Powiśla w Polsce i na świecie.
Ludzi
się napchało mnóstwo, każdy oglądał i fotografował stare, nawet nie widziane sprzęty domowe, meble dawno zapomniane, pościel haftowaną bielejącą
na łóżku pod "świętymi" obrazami
Sufit belkowany, bielony i malowany w wieńce z fantastycznych kwiatów w ostrych kolorach, w oknach zamiast firanek – wycinanki, stoliki z haftowanymi narzutami, a na nich, w malowanych wazonach bukiety bibułkowych kwiatów. Na ścianie między wizerunkami NMP i Pana Jezusa obsypanych kwiatami widniał haftowany orzeł w złotej koronie i ze złotymi pazurami. Uwagę przykuwał portret młodej kobiety, gospodyni tego domu, Felicji Curyłowej w stroju, który sama uszyła i wyhaftowała.
W oknie firanka - wycinanka
Przyozdobiona ornamentami kwiatowymi izba z obrazami
Izba
Abażur
Dekoracja sufitu i ścian izby
Element patriotyczny w przybraniu izby
Sufit belkowany, bielony i malowany w wieńce z fantastycznych kwiatów w ostrych kolorach, w oknach zamiast firanek – wycinanki, stoliki z haftowanymi narzutami, a na nich, w malowanych wazonach bukiety bibułkowych kwiatów. Na ścianie między wizerunkami NMP i Pana Jezusa obsypanych kwiatami widniał haftowany orzeł w złotej koronie i ze złotymi pazurami. Uwagę przykuwał portret młodej kobiety, gospodyni tego domu, Felicji Curyłowej w stroju, który sama uszyła i wyhaftowała.
Ołtarzyk domowy
W
kuchni Felicja zatrzymała staroświecki piec, który kiedyś
pomalowała w szlaczki kwiatowe, żelazko z "duszą"na rozgrzany węgiel i
mnóstwo naczyń – talerzy, talerzyków, misek i dużych mis, a
wszystkie malowane zręcznymi dłońmi artystki.
Znalazłam też i domowy, wzruszający ołtarzyk, również ozdobiony. Stare wzory malunków widocznie się różniły od współczesnych. To też było wzruszające: starsze, te pierwsze - to źródło narodzonej tradycji, w zwyczajnej wiosce, do dziś kontynuowane z potrzeby serca, rozsławione w całej Polsce i poza jej granicami. Widać jest prawdą,co mówili już "starożytni", że"spiritus flat, ubi vult"!
Opuściliśmy zagrodę – muzeum.
Szliśmy drogą przez pola w stronę miejscowego kościoła.
Wyposażenie kuchni w stare sprzęty
Żelazko z "duszą", przybory kuchenne i naczynia malowane przez Felicję
Malowany okap pieca i naczynia - dzieła Felicji
Komplet śniadaniowy
"Nasycone" kolory w zdobnictwie Felicji Curyłowej
Znalazłam też i domowy, wzruszający ołtarzyk, również ozdobiony. Stare wzory malunków widocznie się różniły od współczesnych. To też było wzruszające: starsze, te pierwsze - to źródło narodzonej tradycji, w zwyczajnej wiosce, do dziś kontynuowane z potrzeby serca, rozsławione w całej Polsce i poza jej granicami. Widać jest prawdą,co mówili już "starożytni", że"spiritus flat, ubi vult"!
Opuściliśmy zagrodę – muzeum.
Domek jak z bajki
Szliśmy drogą przez pola w stronę miejscowego kościoła.
Strumyk, świadek mruczący o historii malarstwa w Zalipiu
Kościół parafialny w Zalipiu
Po
chwili ujrzeliśmy dzwonnicę i ceglany kościół. Weszliśmy do
kruchty.
Na elegancko pomalowanych ścianach, wśród pomysłowo ułożonych kwiatowych ornamentów ujrzeliśmy Pana Jezusa na Krzyżu. Nawa kościelna otuliła nas słoneczną lecz chłodną, kojącą ciszą.
Zamiast obfitości czasem krzyczących barwą kwiatów ujrzeliśmy delikatne, stonowane motywy kwiatowe na stopie, w absydzie – przy ołtarzu głównym i ołtarzach bocznych, na ścianach między stacjami Drogi krzyżowej, na podporach chóru, w otoczeniu organów. Malarstwo w tym miejscu zadziwiało subtelnością stosowną dla świątyni lecz nie pozwalającą zapomnieć o talencie i pracowitości wypływającej z serca malarek. Chwila skupienia w ciszy i żegnaliśmy się z Zalipiem, żywą, prawdziwą wsią, gdzie się pracuje w polu, w ogrodzie, wędruje się ścieżkami wśród łąk, gdzie pasą się konie, krowy i owce, w powietrzu unosi się woń ziół i widać płoty – pomalowane w kwiaty. Zalipie pozostaje skromne i ciche, na ogół bez gwaru turystów i blasku fleszy lecz przyciągające tych, którzy jak jego mieszkańcy kochają świat poza miastem, widzą jego piękno w kwiatach, w zapachu traw i starych lip drzemiących w letnim słońcu.
Miłej Pani Danucie, malarce, której dom odwiedziłam i wiele usłyszałam o tradycji malarstwa w Zalipiu
dedykuję
Ewa Utracka
Kraków, czerwiec 2020r
fot. Ewa Utracka
Krucyfiks wśród zalipiańskich kwiatów
Na elegancko pomalowanych ścianach, wśród pomysłowo ułożonych kwiatowych ornamentów ujrzeliśmy Pana Jezusa na Krzyżu. Nawa kościelna otuliła nas słoneczną lecz chłodną, kojącą ciszą.
Ołtarz główny i ołtarze boczne
Fragment Drogi Krzyżowej
Organy; chór i "podpory ozdobione malunkami
Zamiast obfitości czasem krzyczących barwą kwiatów ujrzeliśmy delikatne, stonowane motywy kwiatowe na stopie, w absydzie – przy ołtarzu głównym i ołtarzach bocznych, na ścianach między stacjami Drogi krzyżowej, na podporach chóru, w otoczeniu organów. Malarstwo w tym miejscu zadziwiało subtelnością stosowną dla świątyni lecz nie pozwalającą zapomnieć o talencie i pracowitości wypływającej z serca malarek. Chwila skupienia w ciszy i żegnaliśmy się z Zalipiem, żywą, prawdziwą wsią, gdzie się pracuje w polu, w ogrodzie, wędruje się ścieżkami wśród łąk, gdzie pasą się konie, krowy i owce, w powietrzu unosi się woń ziół i widać płoty – pomalowane w kwiaty. Zalipie pozostaje skromne i ciche, na ogół bez gwaru turystów i blasku fleszy lecz przyciągające tych, którzy jak jego mieszkańcy kochają świat poza miastem, widzą jego piękno w kwiatach, w zapachu traw i starych lip drzemiących w letnim słońcu.
Miłej Pani Danucie, malarce, której dom odwiedziłam i wiele usłyszałam o tradycji malarstwa w Zalipiu
dedykuję
Ewa Utracka
Kraków, czerwiec 2020r
fot. Ewa Utracka