piątek, 5 października 2018

PERŁY CZARNOGÓRY


   
                                               Czarnogóra nad Adriatykiem

                                Budva; Stare Miasto na cyplu i nowoczesny kurort


            BUDVA : STARE MIASTO I STOLICA                               ROZRYWKI


                      Grecy – ciekawski, wszędobylski naród żeglarzy, filozofów i artystów rozwinął także fach królów, wojowników i pasterzy. 
Stworzyli oryginalną religię przedstawianą w mitach, w których opowiadali także swoją historię poprzez losy i czyny herosów. 
Jednym z nich był Kadmos, królewicz z Teb, żonaty z córką bogini Afrodyty, Harmonią.Tej parze greccy autorzy przypisali założenie miasta nad gościnną zatoką Adriatyku, z pięknymi plażami, osłoniętą pasmami wysokich wzgórz zapewniających miejscu osiedlenia łagodny, rozkoszny klimat.
Czasy mityczne to czasy bardzo odległe, znacznie poprzedzające wielką kolonizację grecką; zatem małżonkowie musieli osiedlić się tu długo przed Ilirami, gdyż dane archeologiczne wskazują na założenie miasta przez owo plemię w IVw. pne. 
Ale to taka drobna, "barwna nieścisłość", więc nie bądźmy zbyt akuratni! 
Po dwóch wiekach przyszli Rzymianie, utworzyli najpierw prowincję Ilirię, potem zmienili nazwę miasta na Butua i już należało ono do Republiki, a potem do Imperium Romanum. Dalsze dzieje to już "bałkański standard": zmieniający się suwereni wpływający na życie codzienne, religię i kulturę mieszkańców. 
W ciągu VIIw ne wędrowały poprzez Bałkany liczne plemiona słowiańskie szukając miejsc do osiedlania się. Z upływem czasu miejscowa ludność, głównie iliryjska "rozpłynęła się" w morzu Słowian, którzy przyjęli panujące tu chrześcijaństwo. Świadczy o tym najstarsza w mieście - już Budvie, budowla – niewielki kościół datowany na 840r ne, zbudowany przez benedyktynów.
Zmieniały się rządy i dynastie, a miasto rozwijało się i bogaciło. Jednym ze źródeł tego bogacenia się było piractwo i handel niewolnikami, zawsze bardzo intratny i jak na chrześcijan po prostu łajdacki sposób, lecz jego stroną moralną raczej nikt się wtedy nie przejmował.
Wobec zagrożenia ze strony Turków osmańskich z początkiem XVw Budva dostała się pod panowanie Wenecjan i to oni rozbudowali miasto i broniące je fortyfikacje w sposób nowoczesny. Dalsze losy miasta były podobne do historii pobliskiego Kotoru. W październiku 1571r okręty wojenne i oddziały wojskowe miast dalmatyńskich będących pod władzą Republiki Weneckiej wzięły udział w krwawej i zaciętej bitwie morskiej w zatoce Lepanto przeciwko flocie osmańskiej, wspomaganej przez piratów muzułmańskich z Afryki północnej.
Po ciężkich walkach chrześcijanom udało się pokonać Turków i ocalić Europę południową, w tym Republikę Wenecką, Cesarstwo Habsburgów i Państwo Kościelne od najazdów muzułmańskich na dłuższy czas.
Budvę, podobnie jak i sąsiednie miasta Dalmacji trapiły trzęsienia ziemi;
jedno z nich nawiedziło miasto w 1667r wyrządzając wiele szkód w zabudowie. Miasto przez kilka lat "leczyło"swe rany, rozbudowując się i stając się jeszcze piękniejsze. Natomiast trzęsienie ziemi z kwietnia 1979r właściwie pozbawiło nową, XX-wieczną, powojenną Budvę jej dumy – historycznego, pełnego uroku Starego Miasta, leżącego na cyplu wysuniętym w morze: z 400 zabytkowych obiektów sakralnych, pałaców, starych domów, krętych uliczek i fortyfikacji ocalało zaledwie 8. 
Od tego momentu upłynęło kilka dziesiątków lat, w czasie których, w wyniku wojen toczonych z bezmyślnym okrucieństwem, zaciętością, wojen niepotrzebnych, bo bratobójczych, wiele się zmieniło; powstały nowe państwa – biedne, o niedoinwestowanych gospodarkach i dużej emigracji zarobkowej. W tej nowej rzeczywistości powstawała dzisiejsza Budva - nowoczesna, wykorzystująca wszystko, co pozostało po wspaniałej historii oraz piękne położenie, łagodny klimat, ciepły, błękitny Adriatyk i jego plaże.

                                                             Budva - dzisiaj
                                                                         Budva
                                                                   Budva
                                                                   Bulwar

Ta Budva to tętniący życiem kurort, to eleganckie hotele, restauracje i kawiarnie, sklepy i butiki, parki i skwery pełne barwnych, kwietnych klombów. 
Przy bulwarze ciągnącym się wzdłuż Riwiery Budvańskiej, w marinach cumują jachty bogatych ludzi i inne sportowe jednostki pływające.

                                                                    Marina

                                                    Jachty bogatych ludzi
Wszędzie mnóstwo turystów i złotej, bananowej młodzieży nie tylko z Belgradu, o czym świadczy gwar różnojęzycznych rozmów, muzyka... ,a ciepłym wieczorem wabi dyskoteka, ciekawie usytuowana, w której może bawić się nawet 3,5 tys osób.
Opuściwszy autokar szłam poprzez "zielone płuca" miasta ku Starówce słuchając historii opowiadanej przez miejskiego przewodnika i pstrykając fotki co ciekawszych obiektów nowej architektury miasta i ciekawszych jachtów przy trasie mojej wędrówki. To miasto pełne banków, wystaw różnych magazynów i lokali jawiło mi się jako miasto młodości, a młodość potrzebuje rozrywki i relaksu na piaszczystych plażach i w ciepłym, pięknym morzu, w kafejkach i knajpkach, gdzie można smacznie zjeść, posłuchać muzyki i potańczyć.

                          Mury miejskie, bramy i wieże, a za murami - Stare Miasto
Stanęłam wreszcie pod szarym, kamiennym murem pamiętającym czasy weneckie. Grube i wysokie mury o długości 900m otaczają Stare Miasto, które dziś zamieszkuje ok.800 osób. Do tej enklawy historii wiodą cztery bramy, strzegą jej wieże i cytadela z 1836r, a więc z czasów, gdy Budva znajdowała się pod panowaniem Habsburgów. Przez najbliższą bramę weszłam w aurę XV w. 
   
                                         Wąska, kręta uliczka Starówki
   

                                                     
                                                        Ulica na Starówce

Poruszałam się wraz z "rzeką"turystów cienistą uliczką do małego placu
utworzonego przez wysokie, kamienne domy z drewnianymi okiennicami. 
   
                                                        Domy przy placyku

 Placyk zdobiła kamienna liczba Pi w otoczeniu zieleni na elewacjach. Można było dotknąć tych 3,14(wartość tej liczby) w kamieniu, ale każdy turysta chciał się uwiecznić "w towarzystwie" starożytnej liczby królującej w matematyce i nie tylko...
   
                                            Liczba Pi zaklęta w kamieniu

Oglądałam otoczenie - domostwa i kręte uliczki mając świadomość pracy i serca włożonych w odtworzenie nawet detali budowli, których parusetletnie i starsze "oryginały" w czasie zaledwie kilkunastu sekund trwania gniewnego paroksyzmu Ziemi stały się zwałami gruzów, rumowiskiem, gdzie zamarło życie. 
   

                                                    Domy starej Budvy
A dziś... gwarna uliczka zawiodła mnie na największy z niewielkich placów, przy którym wznosi się konkatedra pw.św.Jana Chrzciciela. 
   
                                            Konkatedra św. Jana Chrzciciela
   

                                                           Fasada katedry
   
                                              Nawa kościoła i ołtarz główny
   
                                                                     Chór
   
                                                    Obraz w bocznej kaplicy

Skromny lecz dostojny i elegancki wystrój wnętrza, drewniana ambona, chór i we wspaniałej apsydzie, w ołtarzu mozaika przedstawiająca Patrona świątyni, "poprzedzającego" Chrystusa, proroka Jana. W kaplicy bocznej oglądałam XIV-wieczny obraz Ukrzyżowania i rozpaczy Bliskich Pana Jezusa na Golgocie. 
Pierwszą świątynię chrześcijańską wybudowano tu w ciągu VIII-IXw, następnie według potrzeb parokrotnie przebudowywano; dodano jej także neogotycką dzwonnicę i właśnie taka służy chrześcijanom do sprawowania kultu. 
   
                                                Cerkiew Św.Trójcy (1804r)
   
                                                       Mozaika nad wejściem

Obok katedry znajduje się cerkiew prawosławna pw.Świętej Trójcy(1804r).
   
               Po lewej - cerkiew św.Sawy, po prawej - kościół św. Marii in Punta

 W dalszym ciągu tego "świątynnego kręgu"oglądałam cerkiew św.Sawy w stylu romańskim z XIIw; w sąsiedztwie zaś znajdował się najstarszy obiekt w mieście, zbudowany ok.840r– kościół św.Marii in Punta. 
Zajrzałam tylko do mrocznego wnętrza świątyni uważanej za sanktuarium, w której znajdowały się obrazy średniowiecznych malarzy, a wśród nich obraz Madonny uważany za słynący łaskami. 
   
                                        Domy mieszkalne Starego Miasta

Opuściłam miejsca kultu religijnego i wśród wesołej niezależnie od tego czy to Xw, XVI czy XXI zieleni wiosennych krzewów i palm oraz kolorowych kwiatów okrążałam cypel wzdłuż domów kierując się ku uliczkom pełnym sklepików z pamiątkami, kapeluszami przeciwsłonecznymi i kawiarenkom, by przez bramę w murach wyjść na plażę. Na początku tej wędrówki znalazłam się w miejscu, skąd mogłam oglądać Riwierę Budwańską i zielone wzgórza poprzecinane drogami, którymi pędziły samochody. 
   
                                                   W labiryncie ulic
                             
                                                    Riwiera Budvańska
   
                                        Otaczające Budvę wzgórza i drogi

W godzinę później z podziwem patrzyłam, jak Czarnogórcy budują te doskonałe, widokowe drogi. 
Na razie znalazłam się na piaszczystej plaży Riwiery. Widoki urzekające, morze piękne, a - co dla mnie najważniejsze – ciepłe. 
   

                                                                  Stara Budva
   
                                                            Wyjście na plażę
   
                                                           Widok na plażę
   
                             Riwiera Budvańska czyli "na plaży fajnie jest

Lecz nasze bałtyckie plaże z ich fantastycznym, czystym, prawie białym piaskiem to prawdziwy, nieoceniony skarb! Takich tu nie ma! Bałtyk, moim zdaniem jako morze, służące także do kąpieli (to tak na marginesie) pozostawia wiele do życzenia; posiada jednakże cenną zaletę natury zdrowotnej – jod wydzielany przez morszczyny późną jesienią, wspomagający leczenie chorób układu oddechowego, którego morza Południa Europy są pozbawione. 
Po krótkim odpoczynku z powrotem znalazłam sie na Starówce; tym razem przyglądałam się fortyfikacjom, które skutecznie broniły miasta.
   

                                                   Fortyfikacje weneckie
   
                                           ....i cytadela habsburska z 1836r

Końcem spaceru po Starym Mieście było spotkanie przy starym, wielkim dzwonie i już podążaliśmy do autokaru, by zapoznać się z innymi "perłami" Czarnogóry. 
   
                                      Jedną z czterech bram opuszczam Stare Miasto
   
                                 Miejsce spotkania - pod dzwonem, przy murze

Opuściłam starą, historyczną Budvę, jedno z najstarszych miast na Bałkanach, nad Adriatykiem i tę nową - turystyczną i rozrywkowo – imprezową.
Jadąc podziwianą niedawno drogą spoglądałam z góry na uroczy, nowoczesny kurort z wielką dyskoteką, później na całe miasto "wspinające się"tu i ówdzie pod górę, na rozkoszną zatokę i mały półwysep, na cyplu którego widniały dachy i wieże kościołów Starego Miasta. 
   
                                                    Dyskoteka w Budvie
   

                                                        Budva i jej okolice
Na pożegnanie Budvy autokar zatrzymał się jeszcze na punkcie widokowym. 
   
                               Punkt widokowy na otoczenie bliższe i dalsze

Zobaczyłam wspaniały widok – wysokie, zielone wzgórza, właściwie góry i urozmaicone wyspami większymi, małymi oraz zatoczkami wybrzeże Czarnogóry w rejonie Budvy. 
   

                                        Wybrzeże Czarnogóry w rejonie Budvy

                       Największa wyspa u wybrzeży Budvy - wyspa św. Mikołaja

Najwiekszą z wysp była wyspa św.Mikołaja, o której mówiono, że jest prywatna, a najciekawszą – wyspa Sveti Stefan połączona groblą z lądem. 
   
                                         Sveti Stefan - "wyspa milionerów"

O tej wysepce wiadomo, że w średniowieczu, a także i trochę później, była siedzibą piratów budvańskich. Ci napadali na sąsiednie miasta nadmorskie uprowadzając ludność, by pozyskanych tym sposobem niewolników i niewolnice dobrze sprzedać na rynkach muzułmańskich. Jedynie Kotor dzięki swoim umocnieniom potrafił się skutecznie przed nimi obronić. 
Gdy wreszcie skończono z tym nieludzkim procederem, na wysepce była wioska rybacka za murami, aż wreszcie wiek XX uczynił ją "wyspą milionerów" czyli miejscem wypoczynku wielkich gwiazd kina światowego, gwiazd sportu i biznesu, a czasem także członków rodzin królewskich z Europy. Inaczej – wyspa zrobiła niesamowitą karierę. Nasyciliśmy się wreszcie widokami i ruszyliśmy przed siebie, by poznać nieco interioru.Czarnogóry, a z nim – parę innych "pereł".


                                                                                                     Ewa Utracka
fot. Ewa Utracka


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz