OBLICZA JAMNEJ
W prastarej Małopolsce miłośnicy lasów odwiedzają dziś resztki Puszczy Karpackiej, Puszczy Niepołomickiej, połacie Puszczy Sandomierskiej podziwiając starodrzewy naszych parków narodowych i krajobrazowych. Od wielu lat wędruję ścieżkami Pogórza Rożnowsko-Ciężkowickiego, oddycham wspaniałym, pachnącym powietrzem tutejszych lasów, w których dominują buki, jodły, wysokopienne sosny i modrzewie, słucham szmeru leśnych strumieni wijących się między kępami traw i kaczeńców oraz czarownego śpiewu ptaków, najpiękniej brzmiącego wśród wiosennej zieleni. Leśne ostępy dawały schronienie uciekinierom przed najeźdźcami - jeszcze nie tak dawno.
Podziwiam malowniczą, o łagodnym klimacie dolinę środkowego Dunajca, gdzie dojrzewa fasola "piękny Jaś" – nasz "produkt eksportowy", a na brzegu rzeki, w sercu Pogórza leży najmniejsze miasto w Małopolsce – Zakliczyn(1600 mieszkańców) i najmniejsza gmina, zaś najmniejszą wieś, Jamną, liczącą obecnie ok. 90 mieszkańców znajdujemy w pd części masywu góry Jamna (530m npm). Wioska Jamna to niewielkie gospodarstwa, rozrzucone wśród lasów i łąk grzbietu góry dominującej nad pagórkami okolicy; trudno określić, gdzie się zaczyna i gdzie się kończy. Wąską, asfaltową drogą można dojechać na rozległy wierzchołek góry Jamna i spod nowego kościoła o strzelistej wieży podziwiać fantastyczne widoki sięgające Tatr przy dobrej widoczności, pasm Beskidu Sądeckiego, Jeziora Rożnowskiego i lesistych wzniesień Pogórza.
Niewiele wiadomo o historii wsi; zachowała się informacja, że ok. 1370r należała do braci Piotra i Klemensa Rożenów herbu Gryf. Wiele pokoleń pracowało na ciężkiej, kamienistej, ubogiej ziemi, by wykarmić rodzinę; aż nastało państwo polskie, niepodległe, dzieci uczyły się czytać i pisać oraz liczyć w małym, drewnianym budynku szkolnym.
Wrzesień 1939r, upalny i suchy przyniósł klęski, ofiary, niedolę i łzy nawet do tego zagubionego wśród lasów i jarów, z dala od szlaków komunikacyjnych, zakątka Małopolski. Nie było miasta i wsi, nie tylko w powiecie tarnowskim, gdzieby nauczyciel, policjant, leśniczy, urzędnik, właściciel folwarku czy lekarz nie zginął z rąk NKWD na "nieludzkiej ziemi", czy w lesie pod Katyniem. O tym informują nas dziś kamienne tablice na murach kościelnych i krzyże tkwiące w pustych grobach tutejszych cmentarzy.
Wokół działała partyzantka AK, która z czasem coraz bardziej dokuczała niemieckim, hitlerowskim okupantom. Niesamowite w swej tragedii wydarzenia przyniósł wrzesień 1944r.
Niech przemówią dokumenty upamiętniające ciąg owych zdarzeń, które skrótowo przedstawiono na tablicach informacyjnych dla turystów i zainteresowanych.
BÓJ POD JAMNĄ
Historia - Bój pod Jamną; mapa sytuacyjna i opis przebiegu zdarzeń
Przebieg wydarzeń pod Jamną
W czasie walk hitlerowcy za pomoc udzieloną partyzantom spacyfikowali wieś Jamną. Przez całą noc z 25 na 26 września 1944r wieś płonęła; zginęło wówczas 57 osób. Pozostały zgliszcza, fundamenty zabudowań gospodarskich i parę splądrowanych, odległych chałup, z których kto mógł, uciekał w lasy.
Bitwę uznano za jedną z większych partyzanckich walk obronnych na terenie całej południowej Polski, a przeciwnikami partyzantów AK były w uzbrojone "po zęby" oddziały SS "Galizien", przygotowane do walk w trudnych terenach leśnych, pełnych nagle pojawiających się jarów tzw paryi, skał i jaskiń. W odwecie za poniesione klęski i straty w ludziach i sprzęcie, SS-mani spacyfikowali wieś Jamną. Oto fragment wspomnień mieszkańca wioski, który przekazał po 30 latach latach swoje wspomnienia z owej akcji.
Niemcy przyszli do Marii Potokowej […] W piwnicy jej domu ukrywało się kilkanaście osób. Maria wyszła do nich z dzieckiem na ręku, drugim u boku i z obrazem Matki Bożej. Pytali ją, gdzie ukrywają się partyzanci. Powiedziała, że ich nie widziała, więc Niemcy odeszli. A wtedy w piwnicy u Potoka ze dwudziestu ludzi siedziało. W chwilę później Niemcy usłyszeli strzały partyzantów. Wrócili i jak przyszli i zobaczyli, to zaraz zaczęli krzyczeć: „Wychodzić. Wychodzić”. Pierwsza wyszła Potokowa z rocznym synkiem na ręku. Położyli ją zaraz na progu serią z automatu. Tak samo Marię Stanuch, która też wyszła z małym dzieckiem. Dwaj chłopcy od Potoka myśleli, że uda im się przeskoczyć do lasu; nie przebiegli nawet dziesięciu metrów. Ale Niemcy bali się wejść na dół do piwnicy. Jak zobaczyli, że nikt więcej nie wychodzi, to podpalili chlewiki, co stały dookoła. Na koniec rzucili do piwnicy granat. Na dole zrobił się żar nie do wytrzymania, dym gryzł w oczy, jednak stary Potok nie pozwolił nikomu więcej wyjść. Leżeli na podłodze odmawiając litanię. Kiedy i chałupa stanęła w ogniu Niemcy w końcu odeszli. Wtedy stary kazał wychodzić po jednemu, skakać przez płomienie i biec na dół lasu. Poparzeni, na wpół uduszeni, dotarli do zbawczych zarośli. Byli uratowani. Tymczasem Niemcy szaleli już w całej wsi. Mszcząc się za przegraną bitwę podpalali dom za domem. Gdy ktoś nie chciał wyjść, płonął żywcem, tak jak stara Brończykowa.
Wspomnienie Stanisława Potoka (wspomnienia ocalonych z tamtych straszliwych godzin zebrał Maciej Kozłowski, a następnie opublikował je w 41 numerze „Wieści” z 13 października 1974 roku).
Minęło wiele lat od tej tragedii; ludzie, którzy przeżyli, powoli zapominali wykonując swoje codzienne obowiązki, niektórzy wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia. Władze planowały pozostałych mieszkańców wioski wysiedlić, a tereny opuszczone zalesić. W 1967r na miejscu niemieckiej zbrodni wojennej ustawiono kamienną stelę na wspólnej mogile poległych partyzantów i ofiar okrutnych represji - imiona i nazwiska wymordowanych kobiet, małych dzieci, chłopców i mężczyzn, nad którymi dziś czuwa, we łzach, kamienna "Małopolska Madonna", jak Ją nazwałam w duchu, gdy ujrzałam rzeźbę po raz pierwszy, tę matkę, prostą, ubogą chłopkę, wśród zielonych łąk i lasów pięknego Pogórza Ciężkowickiego.
Grób pomordowanych przez Niemców mieszkańców wsi Jamna na górze Jamna
Pamiątkowa stela nagrobna
Wspomnienie...
Małopolska Matka Boska Bolesna
Modlitwa wyryta w kamieniu
Upłynęło kilka lat. Dominikanin z Krakowa, student, Jan Wojciech Góra spędzał wakacje w Paleśnicy (pow. Tarnów) u swojego stryja, ks. Jana Góry, miejscowego proboszcza. Właśnie w Paleśnicy, kilkanaście kilometrów od miejsca naznaczonego krwią i męczeństwem bezbronnych ludzi usłyszał od stryja historię, która wydarzyła się na Jamnej we wrześniu 1944r, w mrocznych czasach okupacji hitlerowskiej. Młodego człowieka bardzo poruszyły bolesne wspomnienia stryja z tamtych dni, zaś ich "scenografia" czyli urokliwe krajobrazy Pogórza Rożnowsko – Ciężkowickiego zapisały się trwale i głęboko w jego sercu. Postanowił wówczas zrobić coś, co nie pozwoli historii tej krainy, jego ojczyzny, zniknąć w niebycie. Rozmyślał, kombinował i...z początkiem 1993r O.O. Dominikanie z Duszpasterstwa Akademickiego z Poznania pojawili się na Jamnej.
DUCHOWE ATRAKCJE JAMNEJ
CZYLI RESPUBLICA DOMINICANA
Cytat z listu Św. Jana Pawła II, Papieża do o. Jana Góry OP: Drogi Janie Wojciechu!...Cieszę się, że "Górale Górze dali górę". Bardzo chętnie też przyjmuję tę izdebkę, którą zamierzacie tam wybudować także i dla mnie. Załączam małą cząstkę wyposażenia.(góra to Jamna).
1 stycznia 1992, dzięki pomocy udzielonej przez wójta gminy Zakliczyn nad Dunajcem, z inicjatywy i dzięki włożonej pracy o. Jana Góry OP powstał Dom Świętego Jacka – Ośrodek Duszpasterstwa Akademickiego o.o. Dominikanów z Poznania na górze Jamna położonej w gminie Zakliczyn, pow. Tarnów, następnie poprzez osobiste zaangażowanie papieża Jana Pawła II - Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei.
DOM ŚW. JACKA
Dom św. JackaSiedzibą jego była stara szkoła w Jamnej, nazwana Szkołą Wiary. Początkowo pełnił funkcję ośrodka wypoczynkowego dla poznańskiej młodzieży, studentów i wiernych, gdzie znajdowano też i okazję do rozmyślań, modlitwy i zgłębiania tajników wiary w harmonii z Naturą.
Dom św. Jacka - drewniany budynek starej szkoły w Jamnej
Dziś Dom św. Jacka to centrum życia ciekawie zabudowanej osady rekolekcyjnej, najważniejszy jej obiekt, miejsce głębokiej zadumy, którego pomieszczenia zostały wyposażone przez darczyńców. Ta wiejska szkoła, jakie można jeszcze spotkać w miasteczkach i wsiach dawnej Galicji lub zwiedzić i oglądnąć ich wyposażenie w Nowosądeckim Parku Etnograficznym, została przystosowana do pełnienia nowych funkcji: co zbędne wyburzono, potrzebne wyremontowano lub dobudowano, jak wieżę "mieszkalną", a te zmiany budowlane odbywały się zgodnie z pomysłami ojca Jana Góry i pod jego bacznym okiem. Zatem - jest w nim kaplica, kuchnia, refektarz oraz cztery pokoje noszące nazwy: Pokój wiejskiego proboszcza Ojca Jana Góry, Pokój Romana Brandstaettera mieszczący bibliotekę, Pokój Ojca Świętego Jana Pawła II oraz Pokój Duszpasterzy Akademickich.
Zaczęłam "wędrówkę" od Pokoju Ojca świętego Jana Pawła II, pokoju gościnnego, który do dziś mieści się w dobudowanej wieży, jest mały lecz urządzony gustownie i wygodnie dzięki byłej pani premier Hannie Suchockiej i byłemu prezydentowi Lechowi Wałęsie. Pokój od lat czekał na Dostojnego Gościa i dalej czeka.
O. Jan Góra prowadząc obfitą korespondencję z Watykanem zawsze zapraszał naszego Papieża na Jamną. Ojciec Św. bardzo chciał zobaczyć to piękne miejsce i...wreszcie zobaczył i pobłogosławił, ale z powietrza! Po prostu, podczas kolejnej Pielgrzymki do Ojczyzny, 16 czerwca 1999r zarządził "nalot na Jamną". Pilot się spisał, bo dwukrotnie okrążył wierzchołek góry, a Papież z małej wysokości, z okna helikoptera mógł obejrzeć i ucieszyć się powstającym najmłodszym w Polsce Sanktuarium Maryjnym. Oczywiście, ludzie – turyści i młodzież przebywająca na Jamnej szaleli, witali Go jak zwykle, gorąco, z radością i nadzieją. Papież, Św. Jan Paweł II wspominał o tym w swojej korespondencji i w bezpośrednim kontakcie z o. Janem Górą.
Pokój Duszpasterzy Akademickich jest nieudostępniony wizytującym; zwiedzać można małą Kaplicę z relikwiami św. Jacka i obrazem Matki Boskiej Jamneńskiej, salkę muzealną z pamiątkami z całego świata - różnymi drobiazgami od Papieża, jak Jego piuska, ornat, i świecznik z kości słoniowej, portrety papieskie rodzimych twórców oraz podziwiać wzruszający obraz zatytułowany "Polska Madonna"- dzieło poznańskiej malarki.
Salka muzealna w Domu św. Jacka
Pamiątki po Św. Papieżu, Janie Pawle II zgromadzone przez Ojca Jana Górę
Polska Madonna
Pamiątki z nieodległej historii Polski
Naprzeciw jest Pokój Poety, Romana Brandstaettera, obszerny, wypełniony słońcem, krzesłami i fotelami; przy ścianach regały z książkami - wielka, biblioteka zasobna w piśmiennictwo naukowe, w tym filozoficzne, teologiczne, liczne pisma Papieża Jana Pawła II oraz bogaty księgozbiór ofiarowany Domowi św. Jacka przez tegoż Poetę. To była niezwykła postać, jakby Jamna przyciągała mniej lub bardziej niezwykłe osoby od o. Jana Góry i popierającego go we wszystkich pomysłach i poczynaniach samego Papieża. Wykształcony, uzdolniony Żyd rodem z Tarnowa, literat już w czasach Międzywojnia, okres okupacji hitlerowskiej spędził w Izraelu. Ale ta jego niezwykłość datowała się od lat chłopięcych. Roman Brandstaetter przez wiele lat życia poznawał zasady naszej religii, zanim przyjął chrzest, a stało się to w drodze powrotnej do Polski, po zakończeniu działań wojennych. W tym czasie miał już pokaźny dorobek literacki, a teraz Wiara dała mu świeży impuls do dalszej pracy twórczej. Zadomowił się w Poznaniu i związał ze środowiskiem dominikańskim i jego wydawnictwem "W drodze". Znalazł tam wielu przyjaciół, a wśród tych najbliższych był młody Jan Góra, dominikanin, działający w Duszpasterstwie Akademickim. Twórczość Romana Brandstaettera jest przesiąknięta poezją – jest twórcą zbiorów wierszy m.in. "Pieśń o moim Chrystusie", doskonałym tłumaczem Psalmów, Ewangelii, Ksiąg Pisma Św., gdzie dał się poznać jako znakomity znawca Biblii oraz autorem kilkutomowej powieści "Jezus z Nazaretu".
Biblioteka czyli Pokój Poety, Romana Brandstaettera
Pokój poświęcony Jego pamięci stał się miejscem zebrań i niekończących się dyskusji, gawęd, biblioteką, miejscem pracy twórczej młodych i doświadczonych oraz prezentacji ich twórczości.
Pokój Poety i dramaturga
Pokój Poety - kominek
Do tego ciepło promieniuje z wielkiego kominka, a okna dostarczają wrażeń wizualnych. Nie brak także nut i starego pianina, bo tu także się śpiewa.
... i stare pianino.
Jest swojsko, przytulnie i przyjaźnie. Z Pokoju Poety jest przejście do "stanowiska dowodzenia" czyli do celi ojca Jana Góry i choć Go już brak pośród "ludu z Jamnej", wciąż czuje się Jego obecność, opiekę i wsparcie. Idąc korytarzem – kuchnią wyszłam na zewnątrz.
Jeśli ktoś odczuwa potrzebę tworzenia czegoś w samotności np rzeźbienia, malowania na szkle, desce czy płótnie, majsterkowania, pisania, to znajdzie sobie miejsce w domu pracy twórczej.
Dom pracy twórczej
Kawiarenka
Św. Florian
Drewniana rzeźba
Droga do Sanktuarium wśród zabudowań Respublica Dominicana
Drogą wiodącą wśród drewnianej zabudowy - małych kiosków i sklepików z różnymi tu powstałymi cackami zmierzam po schodach do kościoła, który został wzniesiony na rozległym wierzchołku góry Jamna. Trochę tu stromo, ale ale droga krótka i wśród bujnej zieleni.
Widok na Beskidy
Budowa postępowała szybko; robotnicy – górale, studenci i "tubylcy" pracowali z zapałem, bo nabierały kształtów marzenia, modlitwy, wspomnienia sprzed wielu lat dzięki wielkiemu sercu ojca Jana Góry wspieranego przez naszego, polskiego Papieża, bo pamięć wydarzeń, które niegdyś tu się rozegrały ma być ostrzeżeniem dla człowieka – nie może zaginąć!
W ten sposób tragiczne wydarzenia sprzed półwiecza zostały powiązane z dniem dzisiejszym, kiedy miejsce to odwiedzają ludzie – turyści i wierni, starsi i dzieci, rozśpiewana, opalona, wysportowana młodzież, pełna ufności do świata i życia, nasza nadzieja...
Siedziałam na ławce, w miłym chłodzie w upalny dzień, w ciszy i...było mi dobrze. Pomodliłam się, poprosiłam o to i owo, trochę sobie porozmyślałam, porozglądałam się. Potem wspięłam się na chór, by stamtąd spojrzeć na nawę kościoła.
Nad głową miałam mistrzowsko wykonany przez góralskich cieśli drewniany strop; duże okna w drewnianych obramowaniach doświetlały wnętrze świątyni. Organy pewnie kiedyś będą, ale teraz keyboard wystarcza, i gitary też.
Przy ścianach ustawiono drewniane arcydzieła ludowych rzeźbiarzy z domu pracy twórczej przy Domu św. Jacka. Jest tu Pieta – cierpienie zastygło na twarzy zdjętego z krzyża Jezusa, a ponadludzki ból na twarzy Maryji trzymającej Go na kolanach.
Pieta wyrzeźbiona w drewnie; dzieło ludowego twórcy
Chrystus Frasobliwy
Przyglądałam się Chrystusowi Frasobliwemu, często spotykanemu na rozstajach wiejskich dróg, zaś przy drzwiach czuwał św. Ojciec Pio – jak żywy.
Ojciec Pio; rzeźba w drewnie Jest skromnie, prostodusznie, ze swoistą elegancją, tak, jak w Świątyni pośród Bożej, doskonałej Natury, być powinno...
Matka Boska AK z Dzieciątkiem - pamiątka z czasów walk partyzantów z hitlerowskim najeźdźcą.
Wychodząc z kościoła spojrzałam przed siebie i ujrzałam zamglony łańcuch Tatr i bliższe, wyraźniejsze pasma Beskidów i Pogórza.
Panorama Tatr oglądana z Jamnej Słonecznie, błękitnie, letnio,...pięknie...!
BACÓWKA "DOBRYCH MYŚLI" CZYLI
RELAKS DLA KAŻDEGO
Bacówka "Dobrych Myśli" - schronisko na górze Jamna
Drogą jezdną schodzę spod kościoła zmierzając do schroniska zwanego od lat bacówką. Stanęło ono na skraju wsi w czasach PRL-u i było własnością PTTK. Znalazło się na skrzyżowaniu szlaków turystycznych pieszych i rowerowych.
Mapa Ziemi Tarnowskiej (góra Jamna w pd-zach. części mapy)
Tajemnice Jamnej czyli gdzie na wycieczkę
Przez gęste lasy bukowo – jodłowe, między skałkami, pokonując głębokie "paryje", idąc wśród krzewów, wonnych, bujnych łąk, których coraz mniej, zagród i pól można dojść do Kąśnej Dolnej, jedynej posiadłości – klasycystycznego dworku i starego parku Ignacego Jana Paderewskiego w tej Polsce, którą wszelkimi siłami odzyskiwał z rąk zaborców, późniejszego premiera rządu "młodej" RP; przede wszystkim jednak reklamował Ojczyznę w świecie, będąc "królem fortepianu". Można zrealizować wycieczkę do Skamieniałego Miasta, owianego legendami; można też zobaczyć rezerwat "Diable Skały" czy też wielgachny kamień zwany Wieprzkiem. Można też pojeździć na rowerze, a w zimie na nartach biegowych. Zawsze jednak, o każdej porze roku towarzyszyć nam będą piękne widoki i świeże powietrze.
Przez kilka lat Bacówka Dobrych Myśli należała do poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, lecz z powodów natury finansowej przeszła w ręce Gminy Zakliczyn i jej ajenta. W ciągu krótkiego czasu stała się prawdziwym ośrodkiem turystyczno-wypoczynkowym.
Bacówka z werandą i częścią hotelową
Wystarczy oglądnąć jej pomieszczenia jak sala kominkowa, jadalnia z bufetem, weranda oraz część hotelową.
Sala z kominkiem
Pokój w schronisku
Posiłek na werandzie
... po czym coś dla "ucha"
... i dla oczu - krajobraz Pogórza Rożnowsko - Ciężkowickiego
Poniżej są wyznaczone miejsca do palenia ognisk, boisko do siatkówki, batuta, huśtawki, zjeżdżalnie i domek na drzewie, a wszystko to do zabawy dla "początkujących" turystów, gdy przyjdzie im na to ochota po dłuższych wędrówkach.
Dzieciakom szkolnym na wycieczce wszystko smakuje
Domek na drzewie - do zabaw...
Urządzenia do zabaw dla najmłodszych turystów
Powstający dom noclegowy przy bacówce
Kiosk i wieża widokowa na Jamnej
Ku zadowoleniu amatorów panoram stanęła drewniana wieża widokowa, na którą można się wspiąć bez większego wysiłku, usiąść w ciszy i...patrzyć, patrzyć i podziwiać fantastyczny świat, podumać, porozmyślać i nie spieszyć się, nie ma takiej potrzeby... Jesteśmy przecież w niezwykłym miejscu... Niech inni, którzy ach! muszą - niemądrze się śpieszyć, stresować...
Wieża widokowa, gdzie można usiąść i patrzyć...
Widok na Beskid Sądecki i Pogórze Rożnowskie
Pogórze Ciężkowickie
W cieniu wieży można sobie pograć na gitarze, pośpiewać...
My nic nie musimy, jesteśmy tam, gdzie królują Dobre Myśli, gdzie jest słonecznie, błękitnie, zielono, a bywa i purpurowo-złociście o zachodzie słońca, gdzie jesienią jest kolorowo, a zimą – prawdziwie biało... Czasem, wśród wesołej zieleni, bardziej "oczami duszy" niż w realu możemy ujrzeć postać w białym habicie uśmiechającą się z przyjaźnią, życzliwie, jak kiedyś – o.Jana Góry, współczesnego "szaleńca bożego"... Taka jest bowiem aura Jamnej – wspomnieniowa, pobudzająca do refleksji, uchylająca rąbka Nieba i jego Tajemnic, odrobinę nostalgiczna, ile komu potrzeba – relaksująca, zawsze urzekająca i takich wrażeń życzę wszystkim "włóczykijom"- mają oni tu swoją "chatkę", obieżyświatom, ciekawskim, niespokojnym duchom, miłośnikom piękna, po prostu – turystom.
Gościnna Bacówka Dobrych Myśli
... żegna turystów
Ewa Utracka
fot. Ewa Utracka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz