Ochryda (gr. Lychnidos) - Miasto Światła, perła Bałkanów
OCHRYDA – MIASTO ŚWIATŁA
Późnym
popołudniem stanęłam na brzegu wielkiego jeziora i zobaczyłam
bajkowy krajobraz: u stóp górskiego pasma Galiczica lśniła
słonecznym blaskiem powierzchnia wód przy brzegu ozdobionych
zielonymi zaroślami. „Schodząc ze wzgórza” do jeziora stare
miasto przeglądało się w nim jak w zwierciadle.
Taką ujrzałam
Ochrydę – położoną na stoku wzgórza, ozdobionego zębatym
murem twierdzy cara Samuela czyli starożytne, greckie Lychnidos –
Miasto Światła.
Na kartach
historii pojawiło się za sprawą króla Filipa II zwanego
Macedońskim, prowadzącego wojny, zdobywającego nowe terytoria, a
także koligacącego się z plemionami Ilirów zamieszkującymi
górskie doliny Bałkanów. Tak powstawało królestwo Macedonii,
które położyło kres wolności greckim polis – państwom –
miastom w bitwie pod Cheroneą (338r pne), zaś w kulturze i sztuce
greckiej wciąż wszechwładnej zapoczątkowało okres
hellenistyczny.
W tym okresie, w II w pne zbudowano w Lychnidos
amfiteatr „czynny” do dnia dzisiejszego.
Upłynęło parę
dziesiątków lat; góry, słońce i miasto wciąż przeglądały się
w wodach jeziora, a rzymskie legiony maszerowały wzdłuż Via Appia
do portu w Brundyzjum, pokonały cieśninę Otranto, wylądowały pod
Dyrrachium( dziś alb. Durres) i piędź po piędzi zdobywały
Macedonię i sąsiednie kraje. Ok. 130r pne Rzymianie zbudowali Via
Egnatia – „przedłużenie” Via Appia, łącząc tym samym Rzym
– ośrodek wszelkiej władzy z Konstantynopolem, późniejszym
Bizancjum.
Lychnidos
leżąc na tym szlaku było miastem zamożnym. Obywatele miasta oraz
Rzymianie zawsze ceniący siłę fizyczną, szermierkę i inne
widowiskowe sztuki walki, także komedię, pantomimę, muzykę czyli
widowiska teatralne na pewno licznie odwiedzali teatr. Dziś w
ramach festiwalu „Lato Ochrydzkie” odbywają się tu koncerty,
występy zespołów folklorystycznych i różne inne widowiska;
hellenistyczny teatr ”odmłodniał” i dalej pełni swoją
kulturalną funkcję
Z panowaniem cesarza Konstantyna skończyły
się prześladowania chrześcijan w Imperium Romanum.
W Ochrydzie na
wzgórzu Plaosznik dziś oglądamy pozostałości chrześcijańskich
kościołów i katedr z IV – V w ne zniszczonych wraz z całym
miastem nie tylko przez upływający czas i wojny lecz także przez
trzęsienia Ziemi, a szczególnie to z początku VIw ne, które
unicestwiło pobliską Heracleę Lyncestis.
Ochryda na
rozkaz cesarza Justyniana z Bizancjum została szybko odbudowana była potrzebna jako centrum administracji państwowej i kościelnej
w Ilirii – prowincji cesarstwa bizantyjskiego. Zabudowa miasta
Południa wkomponowana w krajobraz górski oraz imponujące świątynie
nad błękitnym jeziorem i otaczająca je bujna roślinność prezentowały
się wspaniale. „Oh, rid!”(Och, wzgórze!) – wyrwało się
zadziwionym widokiem Słowianom przybywającym z daleka,
w II poł. VIw ne z zamiarem osiedlenia się. W ciągu mijających
lat wtopili się w miejscową ludność przyjmując jej religię,
zwyczaje i zmagając się z nie zawsze przyjaznymi sąsiadami oraz z
Cesarstwem Bizantyjskim.
Z
macedońskiego, zamieszkałego przez Słowian i przez bizantyjskich
Greków Sołunia czyli Salonik, w połowie IXw z polecenia cesarza
bizantyjskiego, za wiedzą i aprobatą papieża i na zaproszenie
wielkomorawskiego księcia Rościsława wyruszyli Cyryl i Metody -
Bracia Sołuńscy ze swoimi uczniami – Klimentem(Klemensem),
Naumem, Sawą i kilku innymi na Północ. Mieli zanieść Dobrą
Nowinę w karpackie krainy i nad Dunaj i nauczać tamtejszych Słowian
prawd wiary i pisma w ich własnym, słowiańskim języku.
Bracia Sołuńscy ( Sołuń to dawne Saloniki) - Apostołowie Słowiańszczyzny
Patroni Miasta - św. Kliment Ochrydzki i św.Naum Ochrydzki
Za sprawą
Apostołów Słowiańszczyzny Rościsław, którego wpływy sięgały
aż do państwa Wiślan po północnej stronie Karpat, wraz z
poddanymi przyjęli chrzest.
Po wielu latach prac misyjnych wskutek
niezadowolenia i zawiści biskupów bawarskich ze sprawowania
liturgii w języku słowiańskim papiescy wysłannicy zostali wygnani
z Moraw i powrócili na Bałkany. Kliment nad jeziorem Ochrydzkim
wybudował dwie świątynie i klasztory; przy cerkwi św.
Pantelejmona utworzył Ochrydzką Szkołę Piśmienniczą, która
kształciła teologów, kapłanów, tłumaczy i kopistów pism oraz
nauczycieli alfabetu staro – cerkiewno – słowiańskiego czyli
głagolicy. To był pierwszy w Europie słowiański uniwersytet, po
którym dziś nie pozostał żaden ślad, jak również po wielu
pismach i tłumaczeniach Ewangelii przy użyciu tegoż alfabetu,
które tam powstawały, o co postarali się Grecy w latach upadku
znaczenia Ochrydy, w czasach panowania Turków osmańskich.
Wzgórze Plaosznik; cerkiew św.Pantelejmona
Ikonostas
Jednak w
odległym o półtora tysiąca kilometrów Krakowie, w Bibliotece
Jagiellońskiej znajdują się dwa dokumenty – niekompletne,
pochodzące z czasów królowej Jadwigi i króla Władysława
Jagiełły napisane ok.1390r głagolicą, co nam, ludziom XXIw daje
wiele do myślenia. W 2003r cerkiew św.Pantelejmona została
odbudowana, a trumna ze szczątkami św.Klimenta, pierwszego
słowiańskiego biskupa i patrona Ochrydy po 500 latach została w
przygotowanym sarkofagu ponownie umieszczona. Obecnie w pobliżu tej
cerkwi podjęto prace budowlane nad odtworzeniem kompleksu
uniwersyteckiego, kontynuując tym samym starą tradycję.
Wzgórze
Plaosznik to prawdziwy raj dla archeologów wydobywających z ziemi
fragmenty kolumn, posągów, różne przedmioty, odsłaniających
fundamenty budowli zniszczonych przez ludzi, naturę i nieubłagany
czas i fragmenty posadzek pokrytych mozaikami z okresu
wczesnochrześcijańskiego.
Szłam
ścieżką przez las w stronę klifowego brzegu opadającego do
jeziora. Na skalnym cyplu „przycupnęła” niewielka cerkiew św.
Iovana Teologa z Kaneo sprzed 1447r. To malownicze, romantyczne
miejsce od wieków jest tematem szkiców, rytów, obrazów, kartek
pocztowych i fotografii.
Cerkiew św. Jana Teologa z Kaneo (poł.XVw.)
Cerkiew na skalnym cyplu i przystań
Plaosznik opada klifem do jeziora
U jego stóp jest przystań, skąd łodzią
popłynęłam do przystani w centrum Ochrydy. Płynąc oglądałam
wspaniałe widoki na tę cerkiew i na Stare Miasto na wzgórzu.
Wysiadłam z łódki na przystani w centrum miasta i ujrzałam na
pobliskim skwerze pomniki patronów Ochrydy: św. Klimenta
Ochrydzkiego trzymającego na ręku oddane mu w opiekę miasto i św.
Nauma Ochrydzkiego, który poza miastem zbudował klasztor i piękną
cerkiew. Obiekty swoją architekturą przypominają, że przybył on
ze starej stolicy państwa bułgarskiego więc zadbał o nadanie im
cech bizantyjskich tworząc istniejące do dziś sanktuarium –
miejsce, do którego zdążają pielgrzymi.
Kościół i meczet; deptak w Ochrydzie
Zanurzyłam
się starą Ochrydę, której zabytki, głównie sakralne, pamiętają
wczesne średniowiecze. Przechadzałam się wąskimi uliczkami,
napotkałam fragmenty miejskich murów obronnych, a w ich pobliżu
dwie małe, średniowieczne cerkwie tzw. bolnickie (bolnica –
szpital) – po jednej stronie drogi cerkiew św.Bogarodzicy, po
drugiej zaś św.Mikołaja.
Przed stuleciami, by bronić się przed
epidemiami osoby pragnące dostać się do miasta – kupcy,
podróżni, posłowie, pielgrzymi musieli poddać się oględzinom
medyków sprawdzających stan ich zdrowia. Najmniejsze podejrzenie
choroby i w pomieszczeniach u bram miasta odbywało się kwarantannę.
Zagłębiłam się w historię uroczego miasta wstępując do
wytwórni papieru ręcznie czerpanego. Pracownik prezentował
turystom kolejne czynności przy pozyskiwaniu papieru takie same, jak
wykonywane tysiąc lat temu; papier był bowiem artykułem niezbędnym
w Ochrydzkiej Szkole Piśmienniczej. Na ścianach niewielkiego
pomieszczenia, w którym oglądałam ten proces wyeksponowano
powstałe w tradycyjny sposób kopie ikony, pisma i pejzaże.
Ręczne czerpanie papieru w Średniowieczu
Cienista
ulica doprowadziła mnie do soboru św.Zofii, najważniejszego
zabytku Ochrydy i Macedonii. Powstanie jej datuje się na początek
XIw czyli okres panowania bułgarskiego cara Samuela; w tym też
czasie stolica państwa cara została przeniesiona z pobliskiej
Prespy do Ochrydy.
Sobór św.Zofii
Widok na najstarszą cerkiew w mieście
Miasto stało się także siedzibą patriarchy. Do
dziś świątynia posiada wspaniałą akustykę, o czym mogą
przekonać się miłośnicy starych chorałów cerkiewnych i dawnej
muzyki. Ściany i strop pokrywają freski (XI – XIIIw). W
architekturze cerkwi św.Zofii wyróżnia się wielki portyk, spotyka
się i inne motywy bizantyjskie. Wielka szkoda, że nie wolno
fotografować wnętrz tutejszych świątyń; jakże trudno trzymając
w ręce aparat fotograficzny nie robić z niego użytku w tak
niezwykłych miejscach! I dalej wędrowałam krętymi uliczkami.
Wśród domów - ruina
Kaplica św.Barbary
Znajdowałam domy o cechach tureckich; niektóre domy wyglądały na
odnawiane, inne wręcz rozsypywały się grożąc zawaleniem; bowiem
zgodnie z obowiązującą tu tradycją - jeśli dany obiekt całkiem
się rozpadnie, to wtedy dopiero można „bałagan” uprzątnąć,
a działkę na nowo zabudować. Idąc dalej minęłam niewielką
kaplicę św. Barbary.
Stroma droga
zawiodła mnie do zespołu cerkiewno – klasztornego i muzealnego
św.Bogarodzicy Perivlepta; z daleka było widać jedną z jego wież.
Przez masywną bramę w kamiennych murach opasujących zespół
wymienionych obiektów weszłam ponownie w bałkańskie Średniowiecze
(cerkiew wzniesiono w 1295r).
Górna brama miejska
Ruiny starych zabudowań sakralnych
Aktualnie wnętrze świątyni było
odnawiane, ale coś niecoś dało się obejrzeć, podglądnąć.
Ściany i wnętrza kopuł pokrywały freski z dzieciństwa i życia
Maryji Bogarodzicy, Chrystusa, wizerunki Archaniołów, np.
Archanioła Michała w kolczudze i hełmie, z rozpostartymi
skrzydłami, z mieczem, w krótkiej szacie i wysokich butach,
Apostołów, świętych i wybitnych duchownych tutejszej Cerkwi
Prawosławnej; wskazano miejsce, gdzie odświeżano interesujące
malowidło przedstawiające Chrystusa wstępującego po drabinie na
krzyż. Muszę przyznać, że widok był – nie tylko dla mnie -
szokujący. Niezmiernie rzadkim motywem w ikonografii jest
przedstawienie Matki Bożej w otoczeniu kobiet z Jej rodziny kąpiącej
Dzieciątko – widziałam takie malowidło w drewnianej XVII –
wiecznej cerkwi w Borsa (Rumunia) i w pobliskiej miejscowości
Kaliszta w cerkwi Najświętszej Bogarodzicy , ale takie
przedstawienie finału Męki Pańskiej widziałam po raz pierwszy i
pierwsza refleksja – ofiara z życia Jezusowego musiała być
dobrowolna – chyba o takie odczytanie treści fresku twórcy
chodziło. Jak się dowiedzieliśmy, cerkiew św.Bogarodzicy
Perivlepta była w czasach panowania tureckiego jedyną czynną
świątynią chrześcijańską nie zamienioną na meczet czy np.
magazyn. To tu przeniesiono szczątki św.Klimenta Ochrydzkiego,
naczynia liturgiczne, księgi, pisma tkaniny i hafty. W pobliżu
znajduje się muzeum ikon, najważniejsze i najbogatsze na Bałkanach
oraz cerkiew św.Dymitra.
Mury zamku cara Samuela
Wyszłam
poza bramę okręgu świątynnego; przede mną roztoczyły się
wspaniałe widoki na świetliste jezioro okolone górami, na stare
miasto z wieżą zegarową i minaretem, „drzemiące” w
południowym słońcu na stokach wzgórza Ohrid ozdobionego murami
twierdzy Samuela. Według miejscowych podań car oczekiwał swoich
żołnierzy wracających z pola bitwy, która rozpoczęła się nad
rzeką Strumą, zażarte walki toczyły się w wąwozach gór
Belasica i zakończyły klęską Bułgarów. Działo się to 29 lipca
1014r. Ok. 15 000 wojowników dostało się do niewoli
bizantyjskiej. I ujrzał nieszczęsny car Samuel, jak drogami i
ścieżkami przez górskie przełęcze szli wojownicy pokrwawieni, w
łachmanach, zwisały resztki zbroji, a każdy z nich miał obciętą
prawą rękę, wlókł się, bo pozbawiono go oczu; tylko co setnemu
biedakowi oprawcy zostawili jedno oko, by mógł prowadzić
oślepionych, okaleczonych towarzyszy. Długo szły te krwawe
szeregi wojska ślepców ku twierdzy.
Car Samuel
nie zniósł widoku tak niebywałego okrucieństwa Greków
bizantyjskich – rażony apopleksją upadł, a po dwóch dniach
zmarł. Bizantyjski cesarz Bazyli zwany odtąd Bułgarobójcą
triumfował. Odzyskał zagarnięte w uprzednich wojnach terytoria.
Pozostała jednak pamięć strasznego okaleczenia nieszczęsnych
jeńców spod Belasicy, na zawsze skalane wyszukanym okrucieństwem
imię cesarza oraz twierdza pamiętająca te wydarzenia. Do dziś
przetrwały mury i strażnica - odnowione, stanowiące świetny
punkt widokowy na okolicę. Ustawiono ławki dla wygody i odpoczynku
wielbicieli niezwykłych pejzaży, do których i siebie zaliczam,
słuchających opowieści, podań o wydarzeniach sprzed tysiąclecia.
Mogłam do woli cieszyć oczy widokiem starego miasta wciąż tak
pełnego życia nad rozświetlonym jeziorem w śródgórskiej
kotlinie.
Z góry
zeszłam uroczymi uliczkami ochrydzkiej starówki w stronę
ruchliwego deptaku, pełnego eleganckich butików, sklepików z
pamiątkami i biżuterią; tu wypada wspomnieć o „perłach
ochrydzkich”, których tajemnicę wytwarzania zachowały dwie
rodziny. Miłośniczka biżuterii może nabyć np. wisiorek lub
kolczyki z odpowiednim certyfikatem. Niektóre domy przy deptaku
zachowały cechy tureckie w swoim wyglądzie; można wejść do
meczetu, odwiedzić stary bazar. Po drugiej stronie ulicy wznosi się
cerkiew z wieżą, księgarnie, pensjonaty i pamiątki, pamiątki i
kawiarenki, gdzie potrzebujący kofeiny mogą uzupełnić jej brak w
postaci kawy „po makedonsku” i spokojnie funkcjonować nadal. U
wylotu deptaka jest fontanna, wiekowy platan, miła kawiarenka i
piękny widok na starówkę oraz skwer, gdzie oprócz pomników
patronów Ochrydy czuwają Bracia Sołuńscy – wspólny pomnik
Cyryla i Metodego, Apostołów Słowiańszczyzny, patrzących w dal,
w świetliste jezioro.
Przystań w centrum Ochrydy
Posąg chrześcijańskiego zawodnika
Tu
zakończyłam moją przechadzkę po Ochrydzie, mieście, jakiego
jeszcze nie widziałam, podziwiając wysokiej klasy pamiątki
przeszłości i zrozumiałam, dlaczego mówiło się niegdyś i mówi
do dziś o niej „miasto Światła”: leży nad jeziorem –
zwierciadłem nieba i słońca Południa, jest pełna światła
wiedzy i mądrości bogatej historii, która pomaga zrozumieć także
dzisiejszą rzeczywistość, emanuje z niej światło wiary,
tożsamości i języka wspólnego dla krajów słowiańskich,
przechowanej przez wieki panowania tureckiego w okolicznych cerkwiach
i klasztorach, dziś życzliwie przyjmujących turystów. Pozostało
mi tylko życzyć Macedończykom, by Europa i świat doceniły ich
wkład w kulturę i historię, jeszcze wciąż nieskażone piękno
przyrody ich kraju, smak wina i kuchni, tańca i pieśni, a wszystko
to jest naprawdę – wyjątkowe… Z pobliskiej przystani
popłynęłam statkiem wycieczkowym odwiedzać inne ciekawe miejsca i
zabytki na brzegach jeziora Ochrydzkiego.
Ewa Utracka
fot. Ewa Utracka
Copyright by Ewa Utracka; dotyczy wszystkich tekstów i zdjęć na tym blogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz