Grota solna w Turda. Najniższy poziom w grocie
STARA
KOPALNIA W TURDA
Pół
godziny jazdy autokarem ze stolicy Transylwanii, Cluj – Napoca i
jestem w Turdzie. Turda to 58 - tysięczne przemysłowe miasto, od
końca XIIw. zamieszkałe przez Sasów (dziś stanowią oni niewielki
procent społeczności miejskiej), o bogatej i skomplikowanej
historii, czyste i zadbane.
W
okresie podboju Dacji przez Rzymian, nad rzeką Aries w miejscu
dzisiejszej Turdy istniała osada o nazwie Potaissa, która w ręce
najeźdźców dostała się przed 106r. ne.
Tu
założono obóz wojskowy, w którym stacjonował V Legion Macedoński
cesarza Trajana, zaś obok, jak w przypadku prawie każdego obozu
rzymskiego, rozwijało się miasto.
Po
tamtych czasach do dziś pozostały fundamenty łaźni rzymskich,
kamień milowy z łacińskimi napisami i datą świadczącą o
obecności Rzymian, a także inne pamiątki z wykopalisk w pobliskim
Cluj – Napoca.
W
czasach rzymskiego panowania w prowincji Dacja wydobywano sól
kamienną.
W
okolicy dzisiejszego miasta Turda istnieją miejsca, gdzie sól
pozyskiwano w średniowieczu, a pierwsza wzmianka o eksploatacji złóż
pochodzi z 1075r.
Na
obrzeżach miasta, w innej kopalni eksploatowano złoża od czasów
habsburskich (1690 r), a prace wydobywcze zakończono w niej w 1932r.
Z
czasem salina im.Rudolfa stała się obiektem muzealnym, w okresie
okupacji (II wojna światowa) schronem przeciwlotniczym, a po1990r -
atrakcją turystyczną i centrum leczenia schorzeń dróg
oddechowych.
Turda, salina im.Rudolfa. Wejście do kopalni
Pchnęłam
ciężkie drzwi i - weszłam w inny świat. Powiało chłodem.
Chodnik kopalniany
Solna ściana chodnika
Poruszałam
się chodnikiem wśród słonych ścian o ciekawych deseniach, który
wiódł przez stare, XVIII - i XIX - wieczne wyrobiska do wyjścia
odległego o 5km.
Jak w
każdej kopalni i tu jest mała górnicza kaplica, owiana piękną
legendą.
Górnicza kaplica św.Barbary
Zgodnie
z prastarym podaniem księżna krakowska Kinga, córka króla Węgier
Beli IV z dynastii Arpadów chcąc wspomóc swoich poddanych wrzuciła
pierścień wgłąb szybu z takiej właśnie kaplicy w Maramuresz, który niebawem
znaleziono w drążonym pierwszym szybie w Bochni (Ipoł.XIIIw.)
Muzeum starej - kopalni Maszyna do rozdrabniania, kruszenia i transportu brył soli
Wędrując
przez pomieszczenia muzealne w dawnych wyrobiskach oglądałam
pomysłowe, drewniane konstrukcje służące do cięcia, kruszenia i
transportu urobku;
W atmosferze kopalni sól wytrąca się i osadza wszędzie
Drewniana galeria dla turystów pod stropem saliny
jednak największe wrażenie, nie tylko na mnie
ale i na innych zwiedzających zrobiła przechadzka drewnianą
galerią biegnącą pod stropem ogromnej komory prastarej kopalni.
Widok z galerii na potężną grotę solną
Żadne
zdjęcie nie odda jej przestrzeni! Widok z galerii na dół jest
niesamowity: widać duży, ciemny staw, po którym pływały łódki
i rzęsiście oświetlone miejsca, gdzie można uprawiać pewne
dyscypliny sportowe, przechadzać się i słuchać muzyki - czyli
wypoczywać wdychając tutejsze powietrze.
Na najniższym poziomie
kopalni spotykam kuracjuszy – dorosłych i dzieci. Salina
im.Rudolfa stała się centrum haloterapii czyli terapii solnej,
gdzie wykorzystuje się kopalnię soli i jej mikroklimat, a więc
stałą temperaturę 10 – 12st C bez względu na porę roku,
wilgotność i brak zanieczyszczeń w powietrzu, dla poprawy zdrowia
w zakresie chorób układu oddechowego.
Widok z galerii na najniższy poziom groty
"Diabelski młyn" oraz inne pomieszczenia i urządzeni dla kuracjuszy
Szyb dla windy i przystań dla łodzi - widok z galerii
Pomost, przystań, łodzie i miejsca do relaksu
Stoły do ping-ponga
Amfiteatr z widownią dla 200 osób
Windami
dostałam się na dno wielkiej groty.
Deseń ścian solnych
Ściany w „solny” deseń,
tu i ówdzie widoczne drobne, wiszące „sople soli” lub duże,
piękne nacieki, doskonale wyeksponowane.
Nacieki solne w postaci "sopli"
Oto, jak Natura przyozdobiła grotę
Zaczęłam i ja mój
spacer: oto jasno oświetlona przystań dla łódek, którymi
odwiedzający pływają po rozległym, słonym stawie;
Łodzie oczekujące na chętnych w przystani
Amatorzy rejsu po solankowym stawie właśnie odpływają
nie brak
chętnych do korzystania z „diabelskiego młyna” – z jego kabin
roztacza się fantastyczny widok na potężną grotę;
Kabina "Diabelskiego młyna" w fantastycznej scenerii
w boksach
ustawiono stoły do ping-ponga, widać grających;
Gracze w ping-ponga
Stół bilardowy oczekuje na grających
można zagrać w
badmintona, w piłkę, w kręgle; nie brak także stołów
bilardowych; są wyznaczone miejsca do gimnastyki leczniczej
Pomieszczenie z matami do gimnastyki leczniczej
i
oczywiście, plac zabaw dla dzieci dobrze wyposażony, a wokół
ławki, ławeczki i stoły.
Plac zabaw dla "milusińskich"
Można i zwyczajnie posiedzieć sobie nad solankowym stawem
Nie
brak tu także kawiarni i sklepiku ze słodyczami i pamiątkami.
Wykupując
bilet w kasie za nieduże pieniądze można w grocie solnej będącej
także centrum rekreacyjno - rozrywkowym spędzić nawet i pół dnia
nie nudząc się – mam na myśli najmłodszych kuracjuszy i widząc
mamy z wózkami oraz turystów młodszych i starszych.
Zanim
zjechałam windą na dół, trafiłam do „salki” zwanej Chamber
Echo i przeprowadziłam test: głośno krzyknęłam: echoooo…i ono
odpowiedziało mi dokładnie 16 razy. Powtórzyłam doświadczenie
parokrotnie – efekt był ten sam – salina ma doskonałą
akustykę.
Z uwagi na tę zaletę na dnie groty solnej znajduje się
niewielki amfiteatr, na ok.200 miejsc na widowni, gdzie odbywają się
koncerty – podobnie jak u nas, w Wieliczce.
Most nad stawem
Na mostku - oddycha się tu lekko
Trochę było mi szkoda
opuszczać podziemny świat saliny Rudolfa i jej atrakcje.
Oddychało
mi się lekko i przyjemnie, gdy wchodziłam do windy i wędrowałam
korytarzem, wśród soli, do ciężkiej bramy – wejścia do świata
realiów, światła dziennego i letniego upału.
Listopad
2012r Ewa Utracka
fot. Ewa Utracka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz