środa, 15 lutego 2017

MAŁA, PIĘKNA SŁOWENIA




 
                                     Hrastovlje -położenie na mapie Słowenii



                               HRASTOVLJE
  
                      SŁOWEŃSKA OSOBLIWOŚĆ


                 Znalazłam się w głębokiej dolinie otoczonej zielonymi górami, tu i ówdzie zalesionymi, na dnie której wśród pól, ogrodów, sadów i winnic drzemała stara, zapomniana wioska, Hrastovlje.

                                         Słoweński kras; krasowa dolina
  
                                    Wioska Hrastovlje i jej pola uprawne
   
                                                    Przydrożne krzewy


Drogą, wśród nieznanych mi krzewów, wiodącą stokiem trawiastego wzgórza zmierzałam do niewidocznego jeszcze celu – kościoła Św. Trójcy. 
Spoglądałam na czerwone dachy odległych gospodarstw leżących wysoko, prawie pod wapiennymi skałami, nieustannie rzeźbionymi przez Naturę.
Wreszcie wyłonił się szary mur i ostry wierzchołek kościelnej wieży.
   
                     Kościół pw. Św.Trójcy; widoczna jedna z cylindrycznych wież


Jeszcze chwila i oto na wzniesienia ujrzałam kościół ufortyfikowany w XVIw, świątynię – twierdzę, która broniła mieszkańców okolicy przed Turkami, a później, w okresie wojen austriacko – weneckich ubezpieczała domy, gospodarstwa i wiejskie rezydencje. Przeszłam przez bramę w murach i znalazłam się na małym dziedzińcu.
   
                                                       Kościół - forteca


Późnoromański kościół (XIIIw) zbudowany z wapiennego kamienia otaczał wysoki na kilka metrów mur obronny, kształtem zbliżony do prostokąta, z dwoma cylindrycznymi wieżami w narożach i z otworami strzelniczymi.
   
                                Późnoromański kościół (XIIIw) pw. Św. Trójcy


Weszłam do wnętrza świątyni i muszę przyznać, że w tym momencie było dla mnie mało ważne, że kościół jest trójnawowy, o sklepieniu kolebkowym, wspartym na czterech filarach; natomiast ważne było to, że powierzchnie ścian i sklepienia pokrywały piękne, gotyckie freski, od samej posadzki do góry! 
Stałam wśród fantastycznych i kolorowych obrazów, w samym środku rozgrywających się scen z Biblii!
   
                                 Ściany i strop kościoła pokryte freskami


Proszę! Oto stworzenie świata, oto na skinienie Boga powstają ciała niebieskie, a z nimi światło, woda i Raj! Oto para pierwszych ludzi między drzewami boskiego ogrodu! To – kuszenie Szatana, grzech pierworodny i wygnanie z Raju!
Wyciągnęłam aparat i nagle słyszę: stop! Fotografować nie wolno! No coś takiego! 
To cios dla dokumentalisty, gdy wokół tyle różnych obrazów przedstawiających patriarchów, sędziów, proroków, sceny z życia Maryji i Jezusa, są Apostołowie, towarzyszą im inni święci i Boże Narodziny, i Pokłon Trzech Króli i sceny pasyjne z Pojmaniem w Ogrójcu i Zmartwychwstanie, a wszystko to wskazywała czerwona plamka laserowego wskaźnika i objaśniał monotonny, cichy głos; ale aparat posłusznie schowałam.
   
                     Nawa główna kościoła; strop kolebkowy; w absydzie postaci
                   świętych, powyżej -  Maryja Królowa

    
W skupieniu słuchałam objaśnień, że sceny biblijne i ewangeliczne są osadzone w miejscowych, słoweńskich realiach, że przedstawiono tu prace w gospodarstwach tej krasowej doliny w każdym miesiącu roku – symbolicznie. 
Głos „stuokiego Argusa” i jego laserowa plamka pokazywały, że to, to jest to, to taka postać, a to taki święty, taki prorok, takie miejsce.
Przyznaję, że początkowo to był dla mnie szok, potem trzeba było „wziąć się w garść”, wsłuchać się i wodzić wzrokiem za wskaźnikiem, żeby uporządkować wrażenia i przekazywaną wiedzę. Pod chwili wykładu już „byłam sobą”, a ostatnie sceny oglądałam spokojnie i pewnie dlatego nigdy nie zapomnę kwintesencji tego dzieła – słynnego Tańca Śmierci.
   
                       Wnętrze kościoła z freskami - Taniec Śmierci (fragment)
                                                 (z tablicy info)


Oto szereg ludzkich postaci w XV-wiecznych strojach, ludzi ze wszystkich warstw społecznych: niemowlę, żebrak, mnich, kupiec, wojownik, biskup, królowa – wszyscy tanecznym krokiem, w korowodzie, zmierzają ku otwartej trumnie z krzyżem, obok leżą skrzyżowane łopata i kosa, zaś na podwyższeniu, na tronie siedzi Śmierć - z kosą zamiast berła …i... czeka – jedyna sprawiedliwość na świecie…! 
Byłam pod wrażeniem, nie tylko zresztą ja, każdy oglądający…Nieważne, że postacie ludzkie, wyobrażenie Boga, anioły czy Śmierć przedstawiono w sposób może nieco naiwny; liczy się sens i cel tych malowideł: przekazanie prawd wiary, jej korzenie, wymowa – filozoficzna i… nadzieja. 
Trudno było o lepszą lekcję historii, religii i biblioznawstwa, a także życiowej prawdy – urodziłeś się, człowieku, masz wykonać swe życiowe zadania, jesteś ogniwem w łańcuchu ludzkości i musisz odejść, lecz nie rozpaczaj – zmartwychwstaniesz! - prawdę podaną w sposób sugestywny i przemawiający do człowieka, wierzącego, niewierzącego - każdego. 
W milczeniu kupiłam pocztówki, które wydały mi się najbardziej ewidentne dla tego niezwykłego dzieła.
Kościół został konsekrowany przez biskupa z Piranu, freski – dzieło Jana z Kastavu i jego uczniów powstały ok. 1490r, były odnawiane ok. 1700r. Ich odkrycie dla dzisiejszego świata nastąpiło w 1949r. Cudem przetrwały pod grubą warstwą kolejnych malowideł i prób odnawiania. 
Wydobyto je na światło dzienne i wciąż trwa ich pielęgnacja i konserwacja, stąd zakaz fotografowania staje się zrozumiałym.
Ale, cholera, nie do końca sobie odpuściłam, nie mogłam! – musiałam mieć coś własnego: przy wyjściu odwróciłam się, szybko wyciągnęłam aparat fotograficzny i wykonałam kilka ujęć wnętrza niezwykłej świątyni.
   
                                                            W twierdzy

                                                Gruby mur i miejsce po wieży


Szłam ścieżką wokół kościoła fotografując najbliższe otoczenie - grube mury z ociosanych bloków wapienia skalistego, w narożu cylindryczne zagłębienie – wspomnienie po wieży obronnej. 
   
                                                         Widok na starą wieś
   
                                                            Hrastovlje


Spojrzałam przez otwór w murze – tak też pewnie badano przedpole podczas oblężenia, wreszcie zrobiłam zdjęcie malowniczej wioski - przez bramę. 
Wyszłam przez nią na zewnątrz i znów byłam „w sercu” zielonych gór, niezbyt wysokich, przekraczających niewiele ponad 1000m npm, strojnych w skalne grzebienie, w krainie słoweńskiego krasu, przepaścistych i tajemniczych lasów… 
   
                                      Warowny kościół pw. Św.Trójcy


Co jeszcze nieoczekiwanego zaoferujesz mi do podziwiania, Słowenio? Nawet jeszcze dziś…?


                                                                                                         Ewa Utracka

 fot. Ewa Utracka













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz