UR – KSIĘŻYCOWE MIASTO
MEZOPOTAMII
Kolejny
dzień mojego pobytu w Mezopotamii. Mijając miasto Nassiriya jechałam
pustynną drogą. Przez okno autokaru widziałam namioty beduińskie, a
przed nimi bawiące się dzieci. W
oddali, wśród szarości i płowości pustyni wyrastał
kolos-samotnik, jakaś wielka budowla...
Zikkurat w pobliżu sumeryjskiego Ur (biblijne Erech)
– Proszę
państwa, przed nami zikkurat w sumeryjskim Ur, świadek wydarzeń
rozgrywających się tu w ciągu ostatnich czterech tysięcy lat oraz
teren wykopalisk archeologicznych od ponad stu lat – powiedział
przewodnik.
– Zapraszam wszystkich na spacer w historię.
I ... poszliśmy w przestrzeń wypełnioną blaskiem słonecznym i
w ... historię...
FAUNA
PUSTYNI
Cicho,
prawie bezszelestnie "przepłynęły" obok mnie "okręty
pustyni" skubiąc czasem coś, co przypominało kępki suchej
trawy.
Wielbłądy - okręty pustyni
Idąc,
a raczej brnąc przez pustynny piach, ktoś zauważył ślad ciągnący
się na znacznym odcinku, który nagle znikł w niewielkim pagórku.
Przewodnik wyjaśnił, że można tu spotkać jaszczury ziemne –
warany szare, a to, co widać, to ślad ogona zwierzęcia. Warany
żerują przed świtem szukając małych gadów, pająków i ptasich
jaj. Mieszkają w norach w pagórkach pustynnych.
Raz
jedyny udało mi się zobaczyć tego gada: stał "słupka"
przy drodze jak zając, tylko był większy. Zdążyłam "rzucić
okiem" – i już go nie było, gdyż warany są szybkie, czasem
mogą być agresywne.
Ostrzegano
nas także przed tutejszymi żmijami, szarymi jak pustynia, o jasnych
podbrzuszach, długości ok. pół metra, bardzo jadowitych.
Widziałam taką żmiję, na szczęście martwą, pod kołem
samochodu.
Za
to pajęczaki - skorpiony i tarantule, można było spotkać w każdym
miejscu, o zmierzchu.
Najmniej
sympatycznie zapisały mi się w pamięci sępy (ścierwniki).
Widywałam je na ogrodzeniach, na poboczach dróg, towarzyszyły
osiedlom i wioskom żerując na śmietniskach. Widok ich nagich głów
i szyj, nastroszone upierzenie, brr… był bardzo nieprzyjemny…
Ale póki co mijały nas wielbłądy…
"NO
CAMERA"
Nagle
podszedł do nas strażnik arabski, odziany nieco osobliwie, lecz na
swój sposób elegancko – w szarą, długą galabiję, marynarkę,
czarne półbuty, na głowie biało – czarny zawój
opleciony "wężykiem", w ręce "różaniec".
Przywitał nas przyjaznym uśmiechem i krótkim "hallo, is camera?"
Przywitał nas przyjaznym uśmiechem i krótkim "hallo, is camera?"
Strażnik ruin, turyści, w tle wykopaliska
-
"No camera!" - zabrzmiało chóralnie, po czym
obchodziliśmy dookoła pustynną budowlę.
U stóp pozostałości zikkuratu
U stóp pozostałości zikkuratu
-
A więc to jest ten słynny zikkurat w Ur! - pomyślałam. Patrzyłam
z podziwem i szacunkiem dla twórczej, ludzkiej myśli na ogromną,
brunatną bryłę przypominającą ostrosłup ścięty o prostokątnej
podstawie, tworzącej dolną kondygnację wieży, bardzo dobrze
zachowaną. Na górnej platformie było widać resztki murów drugiej
kondygnacji, mocno zniszczonej, która kiedyś również musiała też być
ostrosłupem ściętym. Na frontowej
ścianie dolnego
piętra zikkuratu, od podstawy ku górze wiodły schody: jeden ciąg
centralny i dwa boczne, aby spotkać się na górnej platformie.
Dolna kondygnacja wznosiła się na wysokość ok. 20m. Z nachylenia
ścian bocznych oszacowano, że wysokość obu kondygnacji nie
przekraczała 30m.
Zikkurat
zbudowano z setek tysięcy glinianych, wypalanych cegieł, z których
każdą zaopatrzono w prostokątną pieczęć z klinowym napisem. Po
schodach weszliśmy na "pierwsze piętro" wieży. Stąd
roztaczał się rozległy widok na pustynne pagórki i obniżenia
gruntu, na szaro – płową równinę, na wstęgę szosy i pole ruin
w odległości ok. 200m od budowli. Wokół drżało powietrze
nagrzane słońcem Południa.
Daleko, pod linią horyzontu, lśniły srebrzystobiałe płaty - wykwity solne na powierzchni pustynnego gruntu, pozostałość zatoki morskiej, nad którą niegdyś leżało miasto i port Ur, a ponad nami – nieskazitelny błękit nieba.
Daleko, pod linią horyzontu, lśniły srebrzystobiałe płaty - wykwity solne na powierzchni pustynnego gruntu, pozostałość zatoki morskiej, nad którą niegdyś leżało miasto i port Ur, a ponad nami – nieskazitelny błękit nieba.
Odwróciłam
się i ujrzałam resztki murów "drugiego piętra" i
zwały gliny.
Jest rzeczą godną podziwu i uznania dla sumeryjskich budowniczych, że zikkurat zbudowany ze ściśle do siebie przylegających cegieł, przetrwał cztery tysiąclecia z górą, stając się dowodem doskonałości ich sztuki.
Jest rzeczą godną podziwu i uznania dla sumeryjskich budowniczych, że zikkurat zbudowany ze ściśle do siebie przylegających cegieł, przetrwał cztery tysiąclecia z górą, stając się dowodem doskonałości ich sztuki.
To
imponujące dzieło stworzono z rozkazu założyciela III dynastii z
Ur, Urnammu (2112 – 2095r pne), na cześć boga Księżyca Nanna,
patrona miasta Ur w okresie "Złotego Wieku" rozwoju
państwowości i kultury Sumerów.
W
muzeum w Nassiriya na rycinie zobaczyłam, jak budowano tę
wieżę: masywna budowla o dwóch (niektórzy twierdzą, że trzech)
kondygnacjach z niewielką kaplicą – sanktuarium Nanna na
szczycie. Miasto Ur zostało zdobyte, splądrowane i spalone,
a zikkurat częściowo zburzony przez elamickich najeźdźców ok. 2003r. pne u schyłku panowania ostatniego władcy z III dynastii z Ur, Ibbisina. Odbudowane przez późniejszych władców z Isinu i Mari przetrwało stulecia, jako leżące na peryferiach kolejnych królestw, wciąż będące pod opieką boga Księżyca, Nanny – Sina.
a zikkurat częściowo zburzony przez elamickich najeźdźców ok. 2003r. pne u schyłku panowania ostatniego władcy z III dynastii z Ur, Ibbisina. Odbudowane przez późniejszych władców z Isinu i Mari przetrwało stulecia, jako leżące na peryferiach kolejnych królestw, wciąż będące pod opieką boga Księżyca, Nanny – Sina.
Z
głębin historii, z piachu pustyni zikkurat został "wydobyty"
w wyniku długotrwałych prac archeologicznych prowadzonych w latach
dwudziestych ubiegłego stulecia przez sir Leonarda Woolleya i po
dzień dzisiejszy stoi, jako pomnik pobożności wielkiego władcy
sumeryjskiego, króla Urnammu.
Centralne schody procesyjne z niższej kondygnacji wieży
Śladami sumeryjskich kapłanów
WOLNO SCHODZĘ PO SCHODACH ZIKKURATU...
Przede mną, po lewej stronie ścieżki widać gliniane fundamenty wzmocnione smołą dawnych, masywnych budynków; minęłam je kierując się w stronę rozkopanego wzgórza kryjącego prastare cmentarzysko.
Strome, trudne zejście do tzw. grobów królewskich w Ur
Po kamiennych, wysokich stopniach, wśród piętrzących
się gruzowisk, zwałów ziemi, kamieni i cegieł ostrożnie schodziłam w dół, na dno głębokiego szybu o dość dużej
powierzchni i oto stanęłam przed wejściem do tzw. grobów
królewskich w Ur.
Ich
ściany, grube, zbudowane z kamienia i cegieł dachówkowato
zachodzących jedna na drugą, schodziły się ze sobą tworząc
sklepienia.
U wejścia do komory grobowej
Komora grobowa
Wewnątrz
znajdowały się dwie obszerne, wysokie, prostokątne komory.
Jak
tu pusto, ciemno, zimno i głucho! Przechodzę do drugiej komory,
znów pustka, fragmenty potłuczonego naczynia, przejmujący
"chłód" i głucha cisza prawie pięciu tysiącleci… strasznie tu…nawet
w tej chwili – pomyślałam i wyszłam na zewnątrz.
Groby królewskie w Ur
Chodząc po
cmentarzysku próbowałam odtworzyć sobie grzebalny rytuał,
pamiętając, że były to groby, jeśli nie królewskie, to kryjące
doczesne szczątki kapłanów, kapłanek lub innych wysoko
postawionych w hierarchii społecznej osób.
Z KRÓLEM UMIERALI SŁUDZY...
W
ciągu lat 1922 – 1934 podczas kampanii archeologicznych w Ur, na
cmentarzysku miejskim odkopano 1800 grobów zawierających szczątki
ok. 2000 osób, w tym 16 wyróżniono, jako "królewskie".
Pochówkom królów i królowych towarzyszył niebywały przepych i bogactwo, orszaki ludzi – żołnierzy, woźniców, muzykantów, dam dworu, popełniających zbiorowe samobójstwo bez przymusu - dobrowolnych ludzkich ofiar, by służyć swoim panom również i po "drugiej stronie"…
Pochówkom królów i królowych towarzyszył niebywały przepych i bogactwo, orszaki ludzi – żołnierzy, woźniców, muzykantów, dam dworu, popełniających zbiorowe samobójstwo bez przymusu - dobrowolnych ludzkich ofiar, by służyć swoim panom również i po "drugiej stronie"…
Warto
wspomnieć w tym miejscu, że wiele z tych grobów wkrótce po
zakończeniu ceremonii pogrzebowych okradano z kosztowności. A było
z czego rabować!
Najlepiej
zachowany, nietknięty przez rabusiów był grób królowej Szubad,
małżonki króla Abargi z I dynastii z Ur. Uwagę badaczy zwróciła
znaleziona tam pieczęć cylindryczna z lapis lazuli podająca imię
królowej. Zmarłej towarzyszył strojny orszak dam dworu, harfiarzy
i żołnierzy.
W komorach grobowca znaleziono piękne dzieła sumeryjskiej sztuki takie, jak oryginalne przybrania głowy ze złota i paciorków, naszyjniki z drogich kamieni,
a oprócz tego złote sztylety, puchary, misy i instrumenty muzyczne – harfy i liry; znaleziska te eksponowane są w Londynie, USA i w Bagdadzie.
W muzeum w Nassiriya widziałam broń, sanie do transportu zwłok, instrumenty muzyczne, biżuterię i niezliczone pieczęcie cylindryczne – także te pochodzące zza morza, znalezione na cmentarzysku, w grobach królewskich i pałacach, a nawet na miejskim śmietnisku pobliskiego Ur.
W komorach grobowca znaleziono piękne dzieła sumeryjskiej sztuki takie, jak oryginalne przybrania głowy ze złota i paciorków, naszyjniki z drogich kamieni,
a oprócz tego złote sztylety, puchary, misy i instrumenty muzyczne – harfy i liry; znaleziska te eksponowane są w Londynie, USA i w Bagdadzie.
W muzeum w Nassiriya widziałam broń, sanie do transportu zwłok, instrumenty muzyczne, biżuterię i niezliczone pieczęcie cylindryczne – także te pochodzące zza morza, znalezione na cmentarzysku, w grobach królewskich i pałacach, a nawet na miejskim śmietnisku pobliskiego Ur.
Piękną
rekonstrukcję popiersia sumeryjskiej damy na podstawie zachowanej
czaszki i włosów wykonała Katarzyna Woolley. Wyraziste rysy twarzy
podkreślono makijażem, złote koła w uszach, czarne włosy peruki
przewiązane złotymi paskami podtrzymującymi misterną fryzurę,
wspaniałe naszyjniki dają pojęcie o modzie i bogactwie dworu
panującego.
Popiersie sumeryjskiej damy, być może samej królowej;
Muzeum w Nassiriya
W
Iraku można było kupić naszyjniki z agatów, chalcedonu i jaspisu
wykonane według wzorów sprzed kilku tysięcy lat, jako miłą
każdej kobiecie pamiątkę. Wspaniałe znaleziska z Ur, a także i
innych miast Mezopotamii, zabytki sztuki sumeryjskiej, wyposażenie
domów, pałaców, świątyń, grobów nie mają sobie równych!
JAKIEGO WIEKU SĄ PRZEDMIOTY WYDARTE ZIEMI?
JAKIEGO WIEKU SĄ PRZEDMIOTY WYDARTE ZIEMI?
Cmentarz
w Ur służył, jako miejsce pochówku od okresu Ubajd i okresu
wczesnodynastycznego (2900 - 2600 lat pne), przez lata panowania I
dynastii z Ur (2500 – 2400 lat pne), okres akadyjski obejmujący
czasy Sargona Wielkiego z Agade (miasto w
środkowej Mezopotamii) i jego następców (lata 2334 – 2193 pne)
po lata panowania III dynastii z Ur.
W
ciszy pustkowia, wśród słonecznego blasku, w upale wolno szłam w
stronę ruin miasta, które zajmowały znaczny obszar.
W KSIĘŻYCOWYM MIEŚCIE
W KSIĘŻYCOWYM MIEŚCIE
Wszędzie
leżały setki, tysiące potłuczonych naczyń glinianych. To
frapujący widok - martwe miasto ruin, święte, "księżycowe
miasto".
Odsłonięte pozostałości fundamentów zabudowy
miejskiej
Pozostałości murów domostw i zarys ulicy
Gliniane mury domostw ściśle przylegających do
siebie tworzyły ulice szerokości ok.1,5 – 2m, przecinające się
pod kątem prostym. Tu i ówdzie wyzierały z piachu kontury izb w
kształcie prostokąta.
A jak
budowano domy w Sumerze w III tysiącleciu pne?
Powszechnie
dostępnym budulcem była glina, z której formowano cegły i suszono
je na słońcu; gdy wyschły, stawały się twarde jak kamień.
Układając jedne na drugich wznoszono prostokątne domy o grubych
ścianach, pozbawione okien albo tylko z jednym, płaskie dachy i
niskie otwory drzwiowe.
Takie
budownictwo spotyka się do dziś na przedmieściach i w osadach
arabskich w Iraku; konstrukcja domu miała i ma zapewnić ludziom
chłód od maja do października, gdzie przez 12 godzin żar leje się
z nieba i osłonić przed nierzadko huraganowymi wiatrami wiejącymi
tu w miesiącach zimowych.
"LUDZIE ZZA RZEKI"
Obeszłam
prawie całe pole ruin. Wąską dróżką zbliżyłam się do
rozkopanego, sporego wzniesienia, gdzie w odsłoniętym zboczu
widoczne były zarysy wielkich amfor; możliwe, że był tu
magazyn produktów spożywczych" np. ziarna.
Według tradycji i przewodników w Ur był dom patriarchy Abrahama.
Według tradycji i przewodników w Ur był dom patriarchy Abrahama.
Uprzejmy
strażnik wykopalisk wskazał nam miejsce, gdzie miał się
znajdować.
Abraham był koczownikiem, właścicielem stad owiec i wielbłądów, człowiekiem zamożnym, więc mógł posiadać dom w mieście. Do dziś bogaci szejkowie mieszkają w willach otoczonych wysokim murem, a biedni członkowie rodu, plemienia pilnują stad w pustyni.
Ulica w Ur; miejsce, gdzie miał się znajdować dom Abrahama
O tym, że semickie plemiona hebrajskie żyły w
Mezopotamii - wiedziałam. Hebrajczycy byli nazywani "ludźmi
zza Rzeki". Abraham był koczownikiem, właścicielem stad owiec i wielbłądów, człowiekiem zamożnym, więc mógł posiadać dom w mieście. Do dziś bogaci szejkowie mieszkają w willach otoczonych wysokim murem, a biedni członkowie rodu, plemienia pilnują stad w pustyni.
Sąsiadami
Hebrajczyków byli Sumerowie. Miejscowy, sumeryjski kult "księżycowego"
bóstwa Nanna, pierwsze spisane prawa króla Urnammu i epos o
Gilgameszu nie był Hebrajczykom obcy. Przyjmuje się, że Abraham ze swoim
rodem, plemieniem, wywędrował z okolic Ur, Nippur i Haran między
1900 - 1750 r. pne z polecenia Jahwe, Najwyższego, by udać się do
kraju Kanaan. To był początek jego wędrówki i początek wydarzeń
opisywanych w Starym Testamencie. A oto jeszcze jedno z sensacyjnych
odkryć Woolleya w Ur: przekopując wysypisko śmieci natrafił on na
głębokości ok. 12 metrów pod powierzchnią gruntu na kilkumetrowej miąższości warstwę mułu.
Badania
geologiczne wykazały, że Sumer nawiedziła niegdyś wielka powódź
spowodowana katastrofalnym wylewem Eufratu i Tygrysu. Powódź
ta zmusiła mieszkańców do budowy nowych osiedli. Władców i
wszelkie wydarzenia zaczęto dzielić na "przed potopem" i
"po potopie"; widać trwale zapisała się w pamięci
ludzkiej. Na zakończenie wędrówki po terenie wykopalisk
pokazano mi piękny okaz "róży pustyni".
Wiedziałam, że w miejscach takich, jak Sahara czy Pustynia Arabska
można je spotkać, że powstają wskutek odparowania silnie
zmineralizowanych, słonych wód gruntowych, z których w trakcie
migracji ku powierzchni wytrącają się kryształki minerałów
w przypowierzchniowej warstwie luźnego osadu – piachu,
niewątpliwie prawie ciągle wiejące tu wiatry mają swój udział -
w formie róży.
Wcześniej
takie "dzieła" natury widywałam w muzeach geologicznych i
na wystawach minerałów. Oglądałam się raz za razem żegnając to
niesamowite miejsce - kiedyś gwarne, bogate miasto Ur i port morski.
Stąd odpływały statki kupieckie do Dilmun (dziś Bahrajn), do
Meluhha, krainy w dolinie Indusu, gdzie prawie równocześnie z
sumeryjską kwitły kultury Harappy i Mohendżo – Daro, a "oknem
na świat" był port Lothal. A dziś - wokół martwa cisza i
wydobyte z trudem z ziemi resztki pradawnej wielkości…
Takie samo jest tylko palące słońce… W pustyni z pyłu, z piachu
wyzierały fragmenty glinianych murów – niemi świadkowie
rodzącej się także i naszej historii.
Wsiadłam
do autokaru i ruszyliśmy; wolno znikała w bezmiarze pustyni wielka
bryła zikkuratu Nanna - boga Księżyca, oświetlana blaskiem
chylącego się ku zachodowi słońca.
Ewa
Utracka
Zdjęcia
z archiwum Ewy i Waldemara Utrackich wybrał i opracował Maciek Utracki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz