wtorek, 12 lutego 2019

MEZOPOTAMIA




                    UR – KSIĘŻYCOWE MIASTO
                     MEZOPOTAMII


                        Kolejny dzień mojego pobytu w Mezopotamii. Mijając miasto Nassiriya jechałam pustynną drogą. Przez okno autokaru widziałam namioty beduińskie, a przed nimi bawiące się dzieci. W oddali, wśród szarości i płowości pustyni wyrastał kolos-samotnik, jakaś wielka budowla...

                             Zikkurat w pobliżu sumeryjskiego Ur (biblijne Erech)
– Proszę państwa, przed nami zikkurat w sumeryjskim Ur, świadek wydarzeń rozgrywających się tu w ciągu ostatnich czterech tysięcy lat oraz teren wykopalisk archeologicznych od ponad stu lat – powiedział przewodnik. 
– Zapraszam wszystkich na spacer w historię.
I ... poszliśmy w przestrzeń wypełnioną blaskiem słonecznym i w ... historię...
                                FAUNA PUSTYNI
Cicho, prawie bezszelestnie "przepłynęły" obok mnie "okręty pustyni" skubiąc czasem coś, co przypominało kępki suchej trawy.

                                                 Wielbłądy - okręty pustyni
Idąc, a raczej brnąc przez pustynny piach, ktoś zauważył ślad ciągnący się na znacznym odcinku, który nagle znikł w niewielkim pagórku. Przewodnik wyjaśnił, że można tu spotkać jaszczury ziemne – warany szare, a to, co widać, to ślad ogona zwierzęcia. Warany żerują przed świtem szukając małych gadów, pająków i ptasich jaj. Mieszkają w norach w pagórkach pustynnych.
Raz jedyny udało mi się zobaczyć tego gada: stał "słupka" przy drodze jak zając, tylko był większy. Zdążyłam "rzucić okiem" – i już go nie było, gdyż warany są szybkie, czasem mogą być agresywne.
Ostrzegano nas także przed tutejszymi żmijami, szarymi jak pustynia, o jasnych podbrzuszach, długości ok. pół metra, bardzo jadowitych. Widziałam taką żmiję, na szczęście martwą, pod kołem samochodu.
Za to pajęczaki - skorpiony i tarantule, można było spotkać w każdym miejscu, o zmierzchu.
Najmniej sympatycznie zapisały mi się w pamięci sępy (ścierwniki). Widywałam je na ogrodzeniach, na poboczach dróg, towarzyszyły osiedlom i wioskom żerując na śmietniskach. Widok ich nagich głów i szyj, nastroszone upierzenie, brr… był bardzo nieprzyjemny… Ale póki co mijały nas wielbłądy…
                                "NO CAMERA"
Nagle podszedł do nas strażnik arabski, odziany nieco osobliwie, lecz na swój sposób elegancko – w szarą, długą galabiję, marynarkę, czarne półbuty, na głowie biało – czarny zawój opleciony "wężykiem", w ręce "różaniec". 
Przywitał nas przyjaznym uśmiechem i krótkim "hallo, is camera?"      
                                        Strażnik ruin, turyści, w tle wykopaliska
- "No camera!" - zabrzmiało chóralnie, po czym obchodziliśmy dookoła pustynną budowlę.
                                                U stóp pozostałości zikkuratu
- A więc to jest ten słynny zikkurat w Ur! - pomyślałam. Patrzyłam z podziwem i szacunkiem dla twórczej, ludzkiej myśli na ogromną, brunatną bryłę przypominającą ostrosłup ścięty o prostokątnej podstawie, tworzącej dolną kondygnację wieży, bardzo dobrze zachowaną. Na górnej platformie było widać resztki murów drugiej kondygnacji, mocno zniszczonej, która kiedyś również musiała też być ostrosłupem ściętym. Na frontowej ścianie dolnego piętra zikkuratu, od podstawy ku górze wiodły schody: jeden ciąg centralny i dwa boczne, aby spotkać się na górnej platformie. Dolna kondygnacja wznosiła się na wysokość ok. 20m. Z nachylenia ścian bocznych oszacowano, że wysokość obu kondygnacji nie przekraczała 30m.
Zikkurat zbudowano z setek tysięcy glinianych, wypalanych cegieł, z których każdą zaopatrzono w prostokątną pieczęć z klinowym napisem. Po schodach weszliśmy na "pierwsze piętro" wieży. Stąd roztaczał się rozległy widok na pustynne pagórki i obniżenia gruntu, na szaro – płową równinę, na wstęgę szosy i pole ruin w odległości ok. 200m od budowli. Wokół drżało powietrze nagrzane słońcem Południa. 
Daleko, pod linią horyzontu, lśniły srebrzystobiałe płaty - wykwity solne na powierzchni pustynnego gruntu, pozostałość zatoki morskiej, nad którą niegdyś leżało miasto i port Ur, a ponad nami – nieskazitelny błękit nieba.
Odwróciłam się i ujrzałam resztki murów "drugiego piętra" i  zwały gliny. 
Jest rzeczą godną podziwu i uznania dla sumeryjskich budowniczych, że zikkurat zbudowany ze ściśle do siebie przylegających cegieł, przetrwał cztery tysiąclecia z górą, stając się dowodem doskonałości ich sztuki.
To imponujące dzieło stworzono z rozkazu założyciela III dynastii z Ur, Urnammu (2112 – 2095r pne), na cześć boga Księżyca Nanna, patrona miasta Ur w okresie "Złotego Wieku" rozwoju państwowości i kultury Sumerów.
W  muzeum w Nassiriya na  rycinie zobaczyłam, jak budowano tę wieżę: masywna budowla o dwóch (niektórzy twierdzą, że trzech) kondygnacjach z niewielką  kaplicą – sanktuarium Nanna na szczycie. Miasto Ur zostało zdobyte, splądrowane i spalone, 
a zikkurat częściowo zburzony przez elamickich najeźdźców ok. 2003r. pne u schyłku panowania ostatniego władcy z III dynastii z Ur, Ibbisina. Odbudowane przez późniejszych władców z Isinu i Mari przetrwało stulecia, jako leżące na peryferiach kolejnych królestw, wciąż będące pod opieką boga Księżyca, Nanny – Sina.
Z głębin historii, z piachu pustyni zikkurat został "wydobyty" w wyniku długotrwałych prac archeologicznych prowadzonych w latach dwudziestych ubiegłego stulecia przez sir Leonarda Woolleya i po dzień dzisiejszy stoi, jako pomnik pobożności wielkiego władcy sumeryjskiego, króla Urnammu. 
                       Centralne schody procesyjne z niższej kondygnacji wieży
                                             Śladami sumeryjskich kapłanów
      WOLNO  SCHODZĘ  PO  SCHODACH  ZIKKURATU...
Przede mną, po lewej stronie ścieżki widać gliniane fundamenty wzmocnione smołą dawnych, masywnych budynków; minęłam je kierując się w stronę rozkopanego wzgórza kryjącego prastare cmentarzysko. 
                         Strome, trudne zejście do tzw. grobów królewskich w Ur
Po kamiennych, wysokich stopniach, wśród piętrzących się gruzowisk, zwałów ziemi, kamieni i cegieł ostrożnie schodziłam w dół, na dno głębokiego szybu o dość dużej powierzchni i oto stanęłam przed wejściem do tzw. grobów królewskich w Ur.
Ich ściany, grube, zbudowane z kamienia i cegieł dachówkowato zachodzących jedna na drugą, schodziły się ze sobą tworząc sklepienia.
                                            U wejścia do komory grobowej
                                                       Komora grobowa
Wewnątrz znajdowały się dwie obszerne, wysokie, prostokątne komory.
Jak tu pusto, ciemno, zimno i głucho! Przechodzę do drugiej komory, znów pustka, fragmenty potłuczonego naczynia, przejmujący "chłód" i głucha cisza prawie pięciu tysiącleci… strasznie tu…nawet w tej chwili – pomyślałam i wyszłam na zewnątrz. 
                                                   Groby królewskie w Ur
Chodząc po cmentarzysku próbowałam odtworzyć sobie grzebalny rytuał, pamiętając, że były to groby, jeśli nie królewskie, to kryjące doczesne szczątki kapłanów, kapłanek lub innych wysoko postawionych w hierarchii społecznej osób.
                           Z  KRÓLEM  UMIERALI  SŁUDZY...  
W ciągu lat 1922 – 1934 podczas kampanii archeologicznych w Ur, na cmentarzysku miejskim odkopano 1800 grobów zawierających szczątki ok. 2000 osób, w tym 16 wyróżniono, jako "królewskie". 
Pochówkom królów i królowych towarzyszył niebywały przepych i bogactwo, orszaki ludzi – żołnierzy, woźniców, muzykantów, dam dworu, popełniających zbiorowe samobójstwo bez przymusu - dobrowolnych ludzkich ofiar, by służyć swoim panom również i po "drugiej stronie"…
Warto wspomnieć w tym miejscu, że wiele z tych grobów wkrótce po zakończeniu ceremonii pogrzebowych okradano z kosztowności. A było z czego rabować!
Najlepiej zachowany, nietknięty przez rabusiów był grób królowej Szubad, małżonki króla Abargi z I dynastii z Ur. Uwagę badaczy zwróciła znaleziona tam pieczęć cylindryczna z lapis lazuli podająca imię królowej. Zmarłej towarzyszył strojny orszak dam dworu, harfiarzy i żołnierzy. 
W komorach grobowca znaleziono piękne dzieła sumeryjskiej sztuki takie, jak oryginalne przybrania głowy ze złota i paciorków, naszyjniki z drogich kamieni, 
a oprócz tego złote sztylety, puchary, misy i instrumenty muzyczne – harfy i liry; znaleziska te eksponowane są w Londynie, USA i w Bagdadzie. 
W muzeum w Nassiriya widziałam broń, sanie do transportu zwłok, instrumenty muzyczne, biżuterię i niezliczone pieczęcie cylindryczne – także te pochodzące zza morza, znalezione na cmentarzysku, w grobach królewskich i pałacach, a nawet na miejskim śmietnisku pobliskiego Ur.
Piękną rekonstrukcję popiersia sumeryjskiej damy na podstawie zachowanej czaszki i włosów wykonała Katarzyna Woolley. Wyraziste rysy twarzy podkreślono makijażem, złote koła w uszach, czarne włosy peruki przewiązane złotymi paskami podtrzymującymi misterną fryzurę, wspaniałe naszyjniki dają pojęcie o modzie i bogactwie dworu panującego.
                           Popiersie sumeryjskiej damy, być może samej królowej;
                                                      Muzeum w Nassiriya
W Iraku można było kupić naszyjniki z agatów, chalcedonu i jaspisu wykonane według wzorów sprzed kilku tysięcy lat, jako miłą każdej kobiecie pamiątkę. Wspaniałe znaleziska z Ur, a także i innych miast Mezopotamii, zabytki sztuki sumeryjskiej, wyposażenie domów, pałaców, świątyń, grobów nie mają sobie równych!
JAKIEGO  WIEKU SĄ PRZEDMIOTY WYDARTE  ZIEMI?
Cmentarz w Ur służył, jako miejsce pochówku od okresu Ubajd i okresu wczesnodynastycznego (2900 - 2600 lat pne), przez lata panowania I dynastii z Ur (2500 – 2400 lat pne), okres akadyjski obejmujący czasy Sargona Wielkiego z Agade (miasto w środkowej Mezopotamii) i jego następców (lata 2334 – 2193 pne) po lata panowania III dynastii z Ur.
W ciszy pustkowia, wśród słonecznego blasku, w upale wolno szłam w stronę ruin miasta, które zajmowały znaczny obszar.
                       W  KSIĘŻYCOWYM  MIEŚCIE
Wszędzie leżały setki, tysiące potłuczonych naczyń glinianych. To frapujący widok - martwe miasto ruin, święte, "księżycowe miasto". 
                               Odsłonięte pozostałości fundamentów zabudowy
                                                       miejskiej
                                    Pozostałości murów domostw i zarys ulicy
Gliniane mury domostw ściśle przylegających do siebie tworzyły ulice szerokości ok.1,5 – 2m, przecinające się pod kątem prostym. Tu i ówdzie wyzierały z piachu kontury izb w kształcie prostokąta.
A jak budowano domy w Sumerze w III tysiącleciu pne?
Powszechnie dostępnym budulcem była glina, z której formowano cegły i suszono je na słońcu; gdy wyschły, stawały się twarde jak kamień. Układając jedne na drugich wznoszono prostokątne domy o grubych ścianach, pozbawione okien albo tylko z jednym, płaskie dachy i niskie otwory drzwiowe.
Takie budownictwo spotyka się do dziś na przedmieściach i w osadach arabskich w Iraku; konstrukcja domu miała i ma zapewnić ludziom chłód od maja do października, gdzie przez 12 godzin żar leje się z nieba i osłonić przed nierzadko huraganowymi wiatrami wiejącymi tu w miesiącach zimowych.
                                          "LUDZIE  ZZA  RZEKI"
Obeszłam prawie całe pole ruin. Wąską dróżką zbliżyłam się do rozkopanego, sporego wzniesienia, gdzie w odsłoniętym zboczu widoczne były zarysy wielkich amfor; możliwe, że był tu magazyn produktów spożywczych" np. ziarna. 
Według tradycji i przewodników w Ur był dom patriarchy Abrahama.
Uprzejmy strażnik wykopalisk wskazał nam miejsce, gdzie miał się znajdować. 
            Ulica w Ur; miejsce, gdzie miał się znajdować dom Abrahama
O tym, że semickie plemiona hebrajskie żyły w Mezopotamii - wiedziałam. Hebrajczycy byli nazywani "ludźmi zza Rzeki". 
Abraham był koczownikiem, właścicielem stad owiec i wielbłądów, człowiekiem zamożnym, więc mógł posiadać dom w mieście. Do dziś bogaci szejkowie mieszkają w willach otoczonych wysokim murem, a biedni członkowie rodu, plemienia pilnują stad w pustyni.
Sąsiadami Hebrajczyków byli Sumerowie. Miejscowy, sumeryjski kult "księżycowego" bóstwa Nanna, pierwsze spisane prawa króla Urnammu i epos o Gilgameszu nie był Hebrajczykom obcy. Przyjmuje się, że Abraham ze swoim rodem, plemieniem, wywędrował z okolic Ur, Nippur i Haran między 1900 - 1750 r. pne z polecenia Jahwe, Najwyższego, by udać się do kraju Kanaan. To był początek jego wędrówki i początek wydarzeń opisywanych w Starym Testamencie. A oto jeszcze jedno z sensacyjnych odkryć Woolleya w Ur: przekopując wysypisko śmieci natrafił on na głębokości ok. 12 metrów pod powierzchnią gruntu na kilkumetrowej miąższości warstwę mułu.
Badania geologiczne wykazały, że Sumer nawiedziła niegdyś wielka powódź spowodowana katastrofalnym wylewem Eufratu i Tygrysu. Powódź  ta zmusiła mieszkańców do budowy nowych osiedli. Władców i wszelkie wydarzenia zaczęto dzielić na "przed potopem" i "po potopie"; widać trwale zapisała się w pamięci ludzkiej. Na zakończenie wędrówki po terenie  wykopalisk  pokazano mi piękny okaz  "róży pustyni". Wiedziałam, że w miejscach takich, jak Sahara czy Pustynia Arabska można je spotkać, że powstają wskutek odparowania silnie zmineralizowanych, słonych wód gruntowych, z których w trakcie migracji  ku powierzchni wytrącają się kryształki minerałów w przypowierzchniowej warstwie luźnego osadu – piachu, niewątpliwie prawie ciągle wiejące tu wiatry mają swój udział - w formie róży.
Wcześniej takie "dzieła" natury widywałam w muzeach geologicznych i na wystawach minerałów. Oglądałam się raz za razem żegnając to niesamowite miejsce - kiedyś gwarne, bogate miasto Ur i port morski. Stąd odpływały statki kupieckie do Dilmun (dziś Bahrajn), do Meluhha, krainy w dolinie Indusu, gdzie prawie równocześnie z sumeryjską kwitły kultury Harappy i Mohendżo – Daro, a "oknem na świat" był port Lothal. A dziś - wokół martwa cisza i wydobyte z trudem z ziemi resztki pradawnej wielkości… Takie samo jest tylko palące słońce… W pustyni z pyłu, z piachu wyzierały fragmenty glinianych murów – niemi świadkowie rodzącej się także i naszej historii.
Wsiadłam do autokaru i ruszyliśmy; wolno znikała w bezmiarze pustyni wielka bryła zikkuratu Nanna - boga Księżyca, oświetlana blaskiem chylącego się ku zachodowi słońca. 

                                                                                                     Ewa Utracka
                                                                                              
Zdjęcia z  archiwum Ewy i Waldemara Utrackich wybrał i opracował Maciek Utracki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz