KOLEJKĄ LEŚNĄ W DOLINĘ WAZERU
Lesiste
grzbiety Karpat Marmaroskich to pogranicze Rumunii i Ukrainy,
tajemnicze i dzikie; to miejsca, gdzie "woda czysta i trawa
zielona" - jakich w naszej Europie coraz mniej.
W
tym litologicznie urozmaiconym górotworze rzeka Wazer wyrzeźbiła
krętą dolinę o stromych zboczach porośniętych w niższych
piętrach lasem liściastym - głównie to są buki i jawory - i
mieszanym; wyżej rosną wspaniałe okazy świerków, a w partiach
szczytowych – jodły i gęsta, zbita kosodrzewina.
Im
dalej w górę rzeki, dolina staje się głębsza, bardziej mroczna,
miejscami skalista, przybierając charakter przełomu; wówczas Wazer
jest bystrą, górską rzeką.
Na
jednym ze szczytów Karpat Marmaroskich o nazwie Stoh, podobno w
grani otaczającej dolinę, w połowie XIXw nasz poeta – romantyk i
geograf, Wincenty Pol, postawił kamienny słupek z napisem "Finis
Reipublicae".
W
czasach II RP północne stoki Gór Marmaroskich znajdowały się w
jej granicach, miasto Viseul de Sus, ważny węzeł komunikacyjny
regionu nazywało się Wyszów Górny, zaś na górze Stoh spotykały
się granice II RP, Czechosłowacji i Rumunii.
Te
góry od blisko dwóch stuleci są "zagłębiem" drewna. Do jego "zwózki" nad brzeg Wazeru i do dalszego transportu
potrzebowano odpowiednich środków.
W
latach 1927 – 1932 wybudowano trasę wąskotorowej kolei leśnej,
która właśnie z Wyszowa wiodła w głąb gór wzdłuż doliny
Wazeru.
Kolejka
oprócz transportu drewna
woziła ludzi do pracy, żywność, narzędzia, potrzebną pomoc
lekarską, zapewniała łączność przez długie lata. Dziś jest
już ostatnią w Europie czynną, parową koleją leśną.
"Wąskotorówka" wyjeżdża ze stacji w Viseul de Sus w
godzinach rannych, a wraca po południu; bywało, że podróż
przebiegała z różnymi przygodami i wówczas trwała dłużej. Od
końca lat 90-tych ubiegłego stulecia zaczęto ją wykorzystywać
także turystycznie – dwa razy w tygodniu.
Pierwsi
turyści odbywali podróż w głąb doliny wraz z potrzebnymi do
życia robotnikom i strażnikom Parku Krajobrazowego środkami –
narzędziami, odzieżą, lekarstwami, żywnością, a zdarzało się
również i "towarzystwo" dorodnych wieprzków, cieląt czy
też drobiu.
Obecnie
trasa kolejki leśnej – mocanity - wiedzie z Viseul de Sus do
stacji Paltin i liczy 21,6 km stanowiąc także atrakcję turystyczną
regionu.
Stacja kolejowa Viseul de Sus
Na
stacji kolejowej od rana ruch i gwar. Do "leciwych" wagonów
kolejki wsiadały grupy wycieczkowe i turyści indywidualni. I ja
także odbyłam taką podróż, co prawda bez brykającej, kwiczącej
i gdaczącej "żywności" lecz z ludzkim, uczciwym
zapleczem gospodarczym, regionalnym zespołem tanecznym i obsługą.
Odjazd mocanity
Punktualnie
o godz. 9.00 dyżurny ruchu machnął chorągiewką i ciężko
sapiąca lokomotywka buchając obłokami pary i przeraźliwie
gwiżdżąc, ze zgrzytem i stukotem Bóg wie, czego, szarpnęła
wagony i ostro ruszyła przed siebie, zmierzając w głąb Gór
Marmaroskich z prędkością 5-6 km/godz.
Turyści w wagonie kolejki
Kolejka
parokrotnie zatrzymywała się na przystankach, zwykle przy
zabudowaniach. Pasażerowie wysiadali, by rozprostować nogi i ogrzać
się w porannym słońcu spacerując brzegiem rzeki, gdyż
szczelinami i ubytkami mocno wysłużonych wagoników ciągnął
chłód. Po upływie kwadransa dawał się słyszeć ostry gwizd
wzywający do zajęcia miejsc, głębokie sapnięcie "maszyny",
obowiązkowy obłok pary i kontynuowaliśmy podróż.
Rzeka Wazer
Kładka dla pieszych
Dolina Wazeru
Podróż w głąb Gór Marmaroskich
Krótki postój i czas na...
drugie śniadanie, także dla lokomotywy
Krótki spacer i rozgrzewka w porannym słońcu, nad Wazerem
Dalsza podróż
Malownicza dolina Wazeru
Zabudowania mieszkalne
Coraz bardziej tajemniczo...
i nastrojowo
Brama marmaroska do Parku Krajobrazowego
Przełom Wazeru
W kanionie
Po
paru godzinach jazdy wzdłuż
szemrzącego Wazeru, pachnącego lasu, czasem wśród ścian
skalnych, osiągnęliśmy końcową stację Paltin.
Stacja końcowa dla turystów
Paltin
Urodziwa
pani konduktorka elegancką angielszczyzną poinformowała nas, że
mamy... półtorej godziny czasu.
Zasapana kolejka odpoczywa
Drezyna
Bocznica na stacji Paltin
Jedni próbują przysmaków regionalnych
Pasażerowie
mocanity gromadnie zmierzali do baru "pod chmurką", by
skosztować miejscowych przysmaków – catering przyjechał z nami
osobnym wagonem w składzie kolei. Spragnieni ruchu "ciekawscy"
nie wiedząc, ile tracą, poszli na godzinną wycieczkę w głąb
lasu pod opieką pracownika Parku Krajobrazowego, bo tylko tak
bezpiecznie można się choć w niewielkim stopniu zapoznać z
terenem.
Spacer nad Wazerem
Przygotowywany transport drewna
W
Górach Marmaroskich nie ma oznakowanych szlaków turystycznych ze
względu na ich zalesienie, zbitą kosodrzewinę, brak leśnych
duktów; są tylko ścieżki "wydeptane" przez zwierzynę i
miejsca, którymi ze stromych zboczy ściąga się pnie drzew na
brzeg Wazeru. Tu gospodaruje Natura i to, co czasem wydaje się
ścieżką, może niespodzianie skończyć się skalnym urwiskiem,
mało która bowiem prowadzi do nielicznych koszarów pasterskich.
Można
także spotkać się z prawdziwym gospodarzem tych leśnych dziedzin
– niedźwiedziem, a jest ich tu wiele, rysiem czy też innym dzikim
zwierzęciem, których zwyczajów przeciętny turysta nie zna i może
wyniknąć niemały problem, stąd ta opieka.
Oczekiwanie na występy zespołu regionalnego
Wśród
tłumu turystów widać było dziewczęta i chłopców w pięknych
strojach marmaroskich, którzy pośpiewali nam, zatańczyli i chętnie
pozowali do zdjęć.
Dziewczynki,
chłopcy
młode kobiety-mężatki w pieknych strojach marmaroskich
Część
przyjezdnych zawzięcie fotografowała malownicze pejzaże lesistej
doliny rzeki ozdobionej skałami, bo dla beznadziejnych
mieszczuchów rzadkością jest widok tak bujnej przyrody nieskażonej
cywilizacją.
Odjazd!
Podróż powrotna
przebiegła szybciej – było z górki - i już po 2 godzinach
mocanita osiągnęła Viseul de Sus.
W krętym kanionie
Rzadko oglądane leśne krajobrazy
Park Krajobrazowy "Dolina Wazeru"
Krajobraz leśny - początek barw jesieni
Urwisko, jakich tu wiele
Jeszcze chwila postoju
Stacja końcowa już blisko
Koniec podróży, a szkoda!
Na stacji turyści, szczególnie
ci młodsi, oglądali stare lokomotywy parowe i wysłużone składy
wagonów kolei leśnej oraz drezyny, których nadwoziami były
karoserie różnego typu samochodów osobowych i terenowych.
Mocanita na "emeryturze"
Jazda
taką starą kolejką leśną do serca gór, bez pośpiechu, jak to
dawniej bywało,
z
błyskiem fleszy aparatów fotograficznych w miejscami ciemnej i
wąskiej dolinie rzecznej, z wesołym gwarem, czasem śpiewem, w
obłokach pary i dymu, z gwizdem, stukotem i zgrzytem to na prawdę
wielka frajda dla każdego.
Viseul de Sus - Wyszów Górny - miasto na kresach
A ja poszłam zobaczyć stare, kresowe
miasto, Wyszów Górny - dzisiaj, a więc – ruch uliczny, instytucje
i sklepy, domy i świątynie stykających się tu religii, obrządków
i tradycji czyli jego życie – w dalszym ciągu na
kresach...Rumunii.
Ewa Utracka
Kościół katolicki
Cerkiew prawosławna
Ruch uliczny, w tle drewniany kościół św. Rity
Ołtarz
Ulica
Zabudowa miasta
fot. Ewa Utracka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz