Stein am Rhein; gotycka brama miejska
Główna ulica miasta
POPOŁUDNIE
W STEIN AM
RHEIN
Wczesnym popołudniem, pod słonecznym błękitem nieoczekiwanym
po„łzawym” poranku, jechałam do Stein am Rhein, małego miasta w kantonie
Schaffhausen, liczącego ok.3000 mieszkańców, leżącego pośród zielonych wzgórz
pokrytych łąkami, ogrodami i winnicami.
Stein am Rhein rozwijało się na brzegach Renu, w pobliżu
odnogi Jeziora Bodeńskiego.
Idąc wśród kolorowych klombów pełnych jesiennych kwiatów
przeszłam pod średniowieczną bramą z zabytkowymi murami obronnymi; można było
wśród nich zauważyć miejsca, gdzie tworzyły je także domy mieszkalne.
Pod bramą zwieńczoną wieżą „cofnęłam się” w czasie do
przełomu XV i XVI w, a więc parę stuleci wstecz. Trasa mego spaceru nie była
długa, bo tylko ok. pół kilometra w jedną stronę, ale za to jaki ciekawy,
stylowo – nastrojowy i kolorowy był ten spacer – przez szwajcarskie późne
średniowiecze i renesans!
Starówkę w Stein am Rhein stanowi regularny układ wąskich
uliczek.
Elewacje domów ozdobiono barwnymi freskami, rzeźbionymi i malowanymi
wykuszami, krużgankami, a okna często przystrajały kwiaty. Idąc główną ulicą
Starego Miasta łączącą bramę z ratuszem, rozglądałam się ciekawie, nie
spieszyłam się, choć zewsząd - jakże nęcąco - pachniała mi kawa i wytrwale
„pstrykałam” fotki. Ileż w tych wiekowych kamienicach – większych i mniejszych – kafejek,
restauracji, winiarni, pensjonatów i hoteli, eleganckich sklepów, sklepików z
pamiątkowymi drobiazgami, ile kwiaciarni! Jest też i dom – muzeum, gdzie można
zobaczyć codzienne zajęcia mieszkańców sprzed setek lat.
Zaglądałam przez bramy z kołatkami w ukwiecone, przybrane
figurkami wewnętrzne dziedzińce. A ulicą „płynął” różnojęzyczny tłum turystów
wyposażonych w aparaty fotograficzne i kamery, a było co upamiętniać!. Kto miał
ochotę, mógł chwilę spocząć na ławce, których wiele ustawiono przy kwietnikach
i kontemplować różnorakie treści obrazów oglądanych na fasadach zabytkowych,
sędziwych kamienic.
Ponadczasowe były też kwiaty, całe ich mnóstwo oraz woda w szemrzącej
fontannie.
Figura wojownika szwajcarskiego na szczycie kolumny
ustawionej w sadzawce z tą fontanną zdobiła starodawną studnię na placu przed
siedzibą władz miasta.
To miejsce spodobało mi się najbardziej, no i nie
wytrzymałam - na dłuższą chwilę „zakotwiczyłam” w kawiarence przed ratuszem z
1539r i bliskimi mu domami.
Wiele z nich miało swoje nazwy; czasem na elewacji widniała
także data powstania.
To była najładniejsze, najciekawsze, dobrze zachowane
późnośredniowieczne centrum Starego Miasta. Tu freski były najpiękniejsze, o
najbogatszej tematyce:
sceny z historii miasta i kantonu, o tematyce biblijnej,
mitologicznej, militarnej, znaki zodiaku; opowiadały o zajęciach, o strojach
mieszkańców, o winie, o wojnie i…o moralności. Ta różnorodność tematyczna,
bogactwo barw i wykonanie świadczyło o zamożności obywateli miasta.
Znalazłam
się w miejscu, gdzie było niezwykle, magicznie, gdzie szarość codzienności
przestała dla mnie istnieć, rozmowy i „uśmiechy jak żagielki przepływają nad
szklanek brzękiem; zagłusza słowa wszelkie hałas barw…”( słowa starej
piosenki), a wszystko tonęło w zapachu kawy, czekolady, wina…
Sączyłam ją
wolno, wolniutko…wreszcie poszłam dalej
tą fantastyczną, reprezentacyjną ulicą Starówki, która zawiodła mnie w pobliże kościoła
i dalej – na bulwar wzdłuż Renu…
Nad miastem dominował zamek Hohenklingen z XIIIw - obecnie
hotel, skąd musiał być wspaniały widok na dolinę rzeki, miasto, kościół i
klasztor i odnogę Jeziora Bodeńskiego, do którego wpływał Ren.
Niestety, nie miałam możliwości podziwiać widoków z
zamkowego wzgórza; czekał mnie bowiem spacer powrotny do miejskiej bramy.
Starałam się zatrzymać w pamięci zakątki, malowidła na elewacjach, architekturę
zabudowy i wypracowane detale – klamki i kołatki, generalnie – obrazy Stein am
Rhein.
Przechodząc pod bramą obejrzałam się za siebie i przypomniałam sobie, że
to cudne miasteczko, najpiękniejsze w Szwajcarii zostało przez tragiczną omyłkę
zbombardowane przez aliantów w lutym
1945r.
Dzięki mozolnej pracy włożonej w odbudowę i renowację zabytków miasto
wróciło do życia ofiarując chętnym zaprzyjaźnienie się z historią i czerpanie z
tego przyjemności i relaksu.
Powróciłam – niestety – w XXI wiek, hałaśliwy i niemądrze
śpieszący się, Bóg jeden wie, dokąd i dlaczego. Pozostały mi fotografie
„perełki” średniowiecznej architektury oraz wspomnienie doznanych wrażeń w
ciekawym miejscu na mapie Europy, Stein am Rhein, w pobliżu pięknego Jeziora
Bodeńskiego. A potem - były niesamowite wodospady na Renie…
Ewa Utracka
Fasada domu "Czarny Róg"(1476r)
Najstarszy pensjonat (XVIw.) Aleksander Wielki, Diogenes i beczka
Postacie z Biblii i kiść winogron
Najstarszy zajazd w mieście (1466r) z ozdobnym wykuszem
Ratusz miejski
Freski na elewacji ratusza z historii miasta
Fresk na elewacji - bitwa na Jeziorze Bodeńskim
Fresk - problem winy i kary
Fresk o tematyce mitologicznej,
Dom Pod Pelikanem
fot. Ewa Utracka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz