Z WIZYTĄ
W STAREJ KONSTANCJI
Godziny południowe; zrobiło się ciepło i przyjemnie, tak, że
z nadzieją na piękne chwile spoglądam na niebo. Jadąc patrzę na mijane
gospodarstwa, łąki, winnice i sady. Powróciły urocze pejzaże jeziora
Bodeńskiego.
Wreszcie Konstancja - leżąca na terenie Niemiec, w Badenii, w pobliżu granicy ze Szwajcarią.
Trasa zwiedzania prowadzi do historycznej części prastarego miasta, które
„wyrosło” przy rzymskim obozie wojskowym o nazwie Constantia strzegącym Pax
Romana (ok. IIIw ne) i leżało na szlaku handlowym łączącym Germanię z Italią.
W
następnych wiekach Konstancja stała się największą diecezją Kościoła
Katolickiego po północnej stronie Alp.
Do historii przeszła jako miejsce bardzo
ważnego dla Kościoła wielkiego soboru kończącego spory i podziały w jego łonie,
obioru papieża Marcina V i spalenia na stosie duchownego i profesora
Uniwersytetu w Pradze, czeskiego reformatora, Jana Husa i jego dzieł w lipcu
1415r mimo posiadania przez niego „listu żelaznego” gwarantującego mu
bezpieczeństwo.
W tym miejscu muszę wspomnieć o wystąpieniach delegacji
Królestwa Polskiego w osobach arcybiskupa Mikołaja Trąby, Zawiszy Czarnego z
Garbowa, Janusza z Tuliszkowa i Pawła Włodkowica, rektora Akademii Krakowskiej.
Do historii przeszły wystąpienia Pawła Włodkowica w obronie interesów Polski
pozostającej w sporze z Krzyżakami, jego rzetelna, uczciwa i mądra postawa tchnąca
duchem nowych czasów - rodzącej się demokracji, tolerancji, dostrzegania w
każdym człowieka i jego praw. Delegacja polska odważnie broniła Jana Husa
oskarżanego o odstępstwa od zasad wiary chrześcijańskiej. Spoglądając na naszą
historię można powiedzieć, że nie trzeba nas, Polaków, uczyć demokracji;
przyjęła się w Polsce sześć stuleci temu i ma się dobrze. Przechodzę przez
bramę zwieńczoną wieżą wśród średniowiecznych murów obronnych; idę ulicą, przy
której do dziś stoi dom oznaczony pamiątkową tablicą, w którym mieszkał Jan
Hus.
Spoglądam na piękne, stare kamienice, niektóre ozdobione freskami o różnej
tematyce, inne zaś opatrzono ozdobnymi wykuszami. Na chwilę zatrzymuję się na
placu ze „starym” i „nowym”ratuszem (jeden z budynków pochodzi z XVw, drugi
przebudowano w I poł.XVI w).
Stąd urocza uliczka zaprowadziła mnie do bazyliki
katedralnej pw. Najświętszej Marii Panny, świątyni – świadka wydarzeń z czasów
słynnego soboru, której wspaniała, gotycka wieża dominuje nad miastem.
Pierwsze
wzmianki o katedrze pochodzą z 780r. Wchodzę w uroczystą przestrzeń nawy
głównej, wspartej na masywnych kolumnach, oglądam prezbiterium z misternie
rzeźbionymi drewnianymi elementami i główny ołtarz wśród oryginalnych ozdób;
patrzę na rzeźby, podziwiam piękny ołtarz w bocznej kaplicy i barwne witraże.
Po schodkach schodzę do ottońskich krypt grzebalnych z X/XI w, trochę
tajemniczych, pełnych ducha pradawnej historii.
Katedra była wielokrotnie
przebudowywana, co nie trudno zauważyć przyglądając się dziełom sztuki
sakralnej w niej zgromadzonych, bo obok wnętrz romańskich widać gotyk, zdobnictwo
barokowe i późniejsze.
W pobliżu jest jeszcze jedna bardzo stara świątynia –
kościół św. Szczepana, o którym wzmiankowano już w 613r ne; dziś oglądany
kościół pochodzi z późnego średniowiecza.
Ulicami starówki zdobnymi w wabiące
oko eksponaty, obok restauracji i kawiarenek sub Jove, wśród tłumu turystów
wracam do wieży i bram miejskich, by spędzić kilka chwil na miłym spacerze nad
Jeziorem Bodeńskim lśniącym w słońcu.
„Wodniacy” cieszą się wrześniowym ciepłem
wesoło żeglując po Jeziorze. Chłonę piękne widoki okolic miasta nad jeziorem,
zielonych wzgórz i gór - wiekowa
Konstancja to także uroczy kurort.
Ewa Utracka
fot. Ewa Utracka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz