czwartek, 21 kwietnia 2016

MIASTA NAD JEZIOREM BODEŃSKIM




                           Z  WIZYTĄ  W  STAREJ  KONSTANCJI

           Godziny południowe; zrobiło się ciepło i przyjemnie, tak, że z nadzieją na piękne chwile spoglądam na niebo. Jadąc patrzę na mijane gospodarstwa, łąki, winnice i sady. Powróciły urocze pejzaże jeziora Bodeńskiego. 
Wreszcie Konstancja - leżąca na terenie Niemiec, w  Badenii, w pobliżu granicy ze Szwajcarią. Trasa zwiedzania prowadzi do historycznej części prastarego miasta, które „wyrosło” przy rzymskim obozie wojskowym o nazwie Constantia strzegącym Pax Romana (ok. IIIw ne) i leżało na szlaku handlowym łączącym Germanię z Italią. 
W następnych wiekach Konstancja stała się największą diecezją Kościoła Katolickiego po północnej stronie Alp. 
Do historii przeszła jako miejsce bardzo ważnego dla Kościoła wielkiego soboru kończącego spory i podziały w jego łonie, obioru papieża Marcina V i spalenia na stosie duchownego i profesora Uniwersytetu w Pradze, czeskiego reformatora, Jana Husa i jego dzieł w lipcu 1415r mimo posiadania przez niego „listu żelaznego” gwarantującego mu bezpieczeństwo.


W tym miejscu muszę wspomnieć o wystąpieniach delegacji Królestwa Polskiego w osobach arcybiskupa Mikołaja Trąby, Zawiszy Czarnego z Garbowa, Janusza z Tuliszkowa i Pawła Włodkowica, rektora Akademii Krakowskiej. Do historii przeszły wystąpienia Pawła Włodkowica w obronie interesów Polski pozostającej w sporze z Krzyżakami, jego rzetelna, uczciwa i mądra postawa tchnąca duchem nowych czasów - rodzącej się demokracji, tolerancji, dostrzegania w każdym człowieka i jego praw. Delegacja polska odważnie broniła Jana Husa oskarżanego o odstępstwa od zasad wiary chrześcijańskiej. Spoglądając na naszą historię można powiedzieć, że nie trzeba nas, Polaków, uczyć demokracji; przyjęła się w Polsce sześć stuleci temu i ma się dobrze. Przechodzę przez bramę zwieńczoną wieżą wśród średniowiecznych murów obronnych; idę ulicą, przy której do dziś stoi dom oznaczony pamiątkową tablicą, w którym mieszkał Jan Hus. 



Spoglądam na piękne, stare kamienice, niektóre ozdobione freskami o różnej tematyce, inne zaś opatrzono ozdobnymi wykuszami. Na chwilę zatrzymuję się na placu ze „starym” i „nowym”ratuszem (jeden z budynków pochodzi z XVw, drugi przebudowano w I poł.XVI w). 


Stąd urocza uliczka zaprowadziła mnie do bazyliki katedralnej pw. Najświętszej Marii Panny, świątyni – świadka wydarzeń z czasów słynnego soboru, której wspaniała, gotycka wieża dominuje nad miastem.






Pierwsze wzmianki o katedrze pochodzą z 780r. Wchodzę w uroczystą przestrzeń nawy głównej, wspartej na masywnych kolumnach, oglądam prezbiterium z misternie rzeźbionymi drewnianymi elementami i główny ołtarz wśród oryginalnych ozdób; patrzę na rzeźby, podziwiam piękny ołtarz w bocznej kaplicy i barwne witraże. 
Po schodkach schodzę do ottońskich krypt grzebalnych z X/XI w, trochę tajemniczych, pełnych ducha pradawnej historii.




Katedra była wielokrotnie przebudowywana, co nie trudno zauważyć przyglądając się dziełom sztuki sakralnej w niej zgromadzonych, bo obok wnętrz romańskich widać gotyk, zdobnictwo barokowe i późniejsze.


 W pobliżu jest jeszcze jedna bardzo stara świątynia – kościół św. Szczepana, o którym wzmiankowano już w 613r ne; dziś oglądany kościół pochodzi z późnego średniowiecza.







 Ulicami starówki zdobnymi w wabiące oko eksponaty, obok restauracji i kawiarenek sub Jove, wśród tłumu turystów wracam do wieży i bram miejskich, by spędzić kilka chwil na miłym spacerze nad Jeziorem Bodeńskim lśniącym w słońcu.


„Wodniacy” cieszą się wrześniowym ciepłem wesoło żeglując po Jeziorze. Chłonę piękne widoki okolic miasta nad jeziorem, zielonych wzgórz i gór -  wiekowa Konstancja to także uroczy kurort. 

                                                                                                                Ewa Utracka
fot. Ewa Utracka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz